To tytuł filmu, ciekawego i w niezłej obsadzie.
W tym filmie Brad Pitt gra boksera (nie będę opowiadał fabuły), który mając dołek w karierze, przespał się z facetem. Jest to zresztą ujęte dosadniej. I jakkolwiek dzisiaj próbuje nam się wmówić, że facet z facetem to też jest dobrze, to nawet w popkulturze (a przynajmniej jeszcze parę lat temu, kiedy film był kręcony) to straszny obciach i wstyd. I w tym filmie Brad się żali, podając przykład takiego rozumowania: możesz być utalentowanym inżynierem, zbudować setki pięknych i niezawodnych, wytrzymałych mostów, ale jak się zebździsz w windzie, to do końca życia będziesz kojarzony tylko z tym, i że to niesprawiedliwe.
To nie jest notka o Bradzie Picie, to nie jest notka o filmie "Kumpel do bicia", tylko o panu w dresie, Załęskim.
Nie mam wiedzy, ale nie twierdzę, że tak nie jest. Może on i zrobił w życiu coś wielkiego, coś wartościowego.
Niestety, w tym niesprawiedliwie oceniającym świecie dla mnie i dla wielu ludzi jest od teraz człowiekiem, który puszcza wiatry w windzie. Przy kobietach i dzieciach.
