Niby mamy demokrację, a tutaj każdy myśli (i co gorsza mówi) to co chce. I w tym kontekście demokracji i wolności pojawia się Wojciech Cejrowski i homoseksualiści. Czy homoseksualisty można nie lubić? Okazuje się, że niezupełnie. Dlaczego? Ponieważ jakiś czas temu doszło do pomieszania pojęć - a raczej może ich błędnej interpretacji. Nikogo nie powinno się dyskryminować w życiu publicznym i zawodowym ze względu na wyznawaną wiarę, kolor skóry, preferencje seksualne. I słusznie - bo wszyscy ludzie są przecież równi.
Niestety, do tego wszystkiego doszedł komunizm i ogólna tęsknota za uszczęśliwieniem świata i wszystkich wokoło. A zgodnie ze słowami Lenina - wszystko jest rzeczą publiczną. Tym samym "zakaz dyskryminacji" próbuje się przerzucić w życie prywatne, w nasze sympatie i antypatie. Wojciech Cejrowski to świnia, bo nie lubi homoseksualistów. Dla logicznie myślącego człowieka fobie i opinie Wojciecha Cejrowskiego są sprawą Wojciecha Cejrowskiego. Ale nie dla wszystkich to takie proste.. Bo wg liberalnego liberała powinniśmy mieć prawo do decydowania o własnym życiu i móc wybrać spokojnie moment jego zakończenia (z czym się zupełnie zgadzam), ale wyboru kogo możemy lubić a kogo nie, już nie mamy.
Ale sprawa Cejrowskiego, który miał powiedzieć, że od pedziów prezentów nie przyjmuje ma także inny wymiar. Przede wszystkim działacze środowisk homoseksualnych nie przyszli do Cejrowskiego (którego, korzystając w wolności lubię średnio swoją drogą) z chlebem i solą - ale z plakatem "zakaz cejrowania". Wg posiadanej mi wiedzy Cejrowski siedział zupełnie spokojnie. Nikogo nie zaczepiał i plakietki "zakaz homikowania/ pedziowania" nie miał również. Można Cejrowskiemu zarzucić brak kultury, bo przecież jeśli ktoś przychodzi do nas z prezentem to powinniśmy prezent przyjąć. O ile jednak przychodzi z tym prezentem w geście dobrej woli, a nie traktując go jako prowokację. No bo cóż - jeśli podchodzi do nas na ulicy sąsiad, wywala najpierw przed nami ozor i to w sposób ostentacyjny, a następnie chce nam wręczyć jakieś dziwactwo (którym był w tym przypadku Teletubiś i jakiś różowy lizak z wiatraczkiem) to chyba można mieć uzasadnione podejrzenia co do jego intencji. Przykład, jak zachować sie w podobnej sytuacji dał wszystkim Jagiełło pod Gruwnaldem, ale nie wymagajmy od każdego (i od Cejrowskiego) przebiegłości i kunsztu dowcipu władcy Polski.
Trudno jednocześnie besztać Cejrowskiego za resztę jego wypowiedzi - jego biznes, czego lub kogo się brzydzi i co jest dla niego grzechem. Wydaje się więc, że jedynym elementem całej sytuacji, do której można się przyczepić jest słowo "pedzie". Wg słownika języka polskiego "pedzio" to żartobliwe, lub lekceważące określenie homoseksualisty, dopuszczalne w grach słownych. Strasznym słowem więc "pedzio" chyba nie jest. Dla autorów słownika na pewno.
O co więc w całej historii chodzi? No cóż, tutaj nie trzeba jasnowidza aby całą sprawę sprowadzić do morału starego dowcipu - "zając, a Ty znów w czapce chodzisz"
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka