Pośród najgłupszych opinii wygłoszonych o przyczynach i winnych II wojny światowej - Pat Buchanan, próbujący swego czasu swoich sił nawet w wyścigu do Białego Domu popisał się w sposób nawet jak dla niego - wyjątkowy. I tak w ostatnio opublikowanym artykule, który został opublikowany na stronie Uexpress.com Buchanan twierdzi, iż Hitler był aniołkiem pokoju, któremu nawet do głowy nie przychodziło gazowanie milionów Żydów i wywoływanie wojen. Wszystko zaś to się jednak stało z winy głupoty wszystkich sąsiadów Niemiec oraz Anglii i Francji - i wzięło swoją przyczynę z niechęci oddania Niemcom niemieckiego Gdańska. Hitler nie chciał wojny - budował defensywną linię Zygfryda, nie dokonał rzezi brytyjskich zołnierzy stłoczonych pod Dunkierką i cały czas słał oferty pokoju. A więc - to wszystko wina nieusprawiedliwionej próby zatrzymania Gdańska przez Polskę - to "rewelacje" Buchanana. Co prawda Buchanan nie wyjaśnia - czemu po zdobyciu Gdańska Hitler nie zatrzymał machiny wojennej - ale to szczegół.
Nie w dyrdymałach Buchanana jednak sedno problemu. Najciekawszą sprawą jest bowiem fakt - iż indywidua takie jak Buchanan cieszą sie nawet w Polsce oraz wśród polonii amerykańskiej dużą sympatią wśród tzw "konserwatywnej prawicy". Buchanan krytykuje związki USA i Izraela, eksport demokracji, amerykański "imperializm". Zresztą - dla wielu krytyka sojuszu izraelsko - amerykańskiego to wystarczający powód, aby Buchanana lubić i szanować.
Nie sądze, aby wybryki takie jak ten skłoniły te środowiska do odrobiny refleksji nad wyborem swoich politycznych idoli. Krytykować Buchanana można jedynie oskarżeniami o głupotę, oszołomstwo i absolutne oderwanie od rzeczywistości. Trudno jednak, aby antysemickie, izolacjonistyczne, skrajnie konserwatywne grupy uznały argumenty oparte na takich podstawach. Można rzec - że byłoby to w pewien sposób wręcz sprzeczne z logiką.
Tym niemniej - mam nadzieję, że związek głupot wygadywanych przez róznego rodzaju "indywidualności" oraz ideologii przez nich lansowanych będzie czytelny przynajmniej dla całej reszty.
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka