Sceptyczny stosunek obecnej ekipy rządowej w USA do planów budowy elementów tarczy antyrakietowej we Wschodniej Europie spowodował pojawienie się uzasadnionych wątpliwości dotyczących naszych relacji z USA - czego efektem była choćby liczba komentarzy o relacjach polsko - amerykańskich w mediach. Niepokój budzą więc przede wszystkim relacje USA z Rosją i nowa polityka Obamy, w której jako sojusznik nie odgrywamy większego znaczenia. Sprawa Rosji - a dokładnie obawa, iż USA dogadają się z państwem, którego neoimperialna polityka postrzegana jest jako największe zagrożenie dla regionu powoduje dalszą erozję sympatii jaką USA cieszyły się w naszym kraju.
Polacy czują uzasadniony żal do USA, postrzegając ostatnią politykę Waszyngtonu po prostu jako "niewdzięczność" za wcześniej okazane gesty i solidarność. Ale także za możliwą rewizje amerykańskiej strategii dla Europy Wschodniej - która była u nas traktowana jako swoista gwarancja bezpieczeństwa i znaczenia w regionie.
Na szczęście polityka Obamy, którą wciąż tutaj nad Wisłą traktujemy jako "politykę USA" zaczyna budzic coraz silniejszy sprzeciw w obozie republikanów. A głosy z ich strony w Waszyngtonie słyszalne są już znacznie lepiej niż te z Warszawy. Kongresmani wskazują, iż ta strategia prowadzi do osłabienia zdolności militarnych USA oraz fatalnego pogorszenia relacji z ważnymi sojusznikami (tak - to o nas przyp. autor) . Kartą przetargową jest tutaj ratyfikacja planowanego układu z Rosją o redukcji strategicznej broni nuklearnej - zmiana planów Obamy w sprawie tarczy może doprowadzić ostatecznie do zablokowania układu START w Kongresie. Dla Polski jest to bardzo pozytywny znak.
Zwolennicy budowy elementów tarczy antyrakietowej w Polsce rozpoczęli też szeroko zakrojony lobbing na rzecz swoich racji. 15 września jedna z najpotężniejszych organizacji związanych z republikanami - Fundacja Heritage zorganizowała konferencje poświęconą zagadnieniom relacji z Europą Wschodnią i budową tarczy. Opinie ekspertów fundacji pozostawiły suchej nitki na polityce Obamy.
"W polskich mediach pojawia się coraz więcej sugestii, iż administracja Baracka Obamy chce zrezygnować z planów budowy elementów systemów obrony rakietowej w Polsce i Czechach. Zmiana decyzji w tym zakresie oznaczałaby wielki krok w tył w amerykańskim spojrzeniu na globalny system obrony rakietowej i stanowiłaby zdradę dwóch kluczowych sojuszników we Wschodniej i Centralnej Europie. Ten ruch osłabiłby amerykańskie zdolności reakcji w odniesieniu do zagrożenia ze strony Iranu i stanowiłby wielki prezent dla Moskwy, która odniosłaby ogromne zwycięstwo propagandowe
Zmianę polityki USAmożna wiązać z naiwnym porozumieniem jakie Obama zawarł z Miedwiediewem w Moskwie, kiedy to obaj liderzy zgodzili się na plan ramowy redukcji zapasów broni atomowej w następnych siedmiu latach. Ten układ obejmuje także znaczące redukcje w innych obszarach – chodzi tutaj m.in. o bombowce dalekiego zasięgu, gdzie USA mają na razie przewagę i taki krok stanowi po prostu redukcję przewagi militarnej nad Moskwą – co korzystne jest jedynie dla Rosji. Rosji porozumienie jest bardzo na rękę – jej siły strategiczne siły konwencjonalne pozostają słabe. Nie ma też większych możliwości unowocześniania swoich sił atomowych (…)
(…) Znaki ze strony Moskwy są czytelne – postęp w planowanym rozbrojeniu nuklearnym powinien obejmować także porzucenie planów budowy elementów obrony rakietowej w środkowej Europie – którą Rosja uznaje za swoje podwórko. Chodzi tutaj właśnie o nowych członków NATO, którzy jeszcze niedawno byli sowieckimi satelitami (...)
(…)Prezydent Obama wielokrotnie powtarzał, że poparcie planów budowy elementów „tarczy antyrakietowej” w Polsce i Czechach zależy od udowodnienia skuteczności tego systemu. I powinien być usatysfakcjonowany dotychczasowymi osiągnięciami – system przeszedł próby. W grudniu 2008 roku przechwycono i zniszczono obiekt testowy. Podobnie w 2007 roku przechwycono i zniszczono głowicę przenoszoną na rakiecie dalekiego zasięgu. Od 2002 roku 27 z 38 testów zostało zakończonych sukcesem.
Jeśli Obama zrezygnuje z planów budowy o których mówimy, będzie to faktyczna akceptacja rosyjskich żądań i zwykły akt porażajacego appeasementu wobec coraz bardziej agresywnego reżimu który pręzy muskuły w celu wywołania niepokoju wśród swoich sąsiadów i dokonania rewizji obecnej europejskiej struktury bezpieczeństwa (tutaj autorom chodziło jednak prawdopodobnie o reżim irański – a nie o Rosję) (...)
(...)Wycofanie się z wcześniejszych planów stanowiłoby jednocześnie wiadomość dla amerykańskich sprzymierzeńców w Europie, że presja ze strony Moskwy będzie tolerowana i nawet taktycznie „wspierana”. Co gorsza, będzie to niebezpieczny sygnał, iż USA prawdopodobnie nie stanie odważnie przeciwko rosyjskiej polityce wobec Ukrainy i Gruzji, które to kraje nie zostaną na skutek sprzeciwu Moskwy dopuszczone do członkostwa w NATO.
Polacy i Czesi wiedzą, co znaczy zycie pod butem rosyjskiej dominacji. Dla nich sprawa ma znaczenie symboliczne i zwycięstwo Moskwy na tym polu stanowić będzie akt kapitulacji amerykańskiej polityki w Europie.Będzie to też zwykły akt zdrady wobec najbliższych przyjaciół w tym regionie.
- to opinia Sally McNamary i Nile'a Gardinera. Nie można mieć więc żadnych złudzeń jakie jest więc stanowisko środowisk, które jeszcze w czasie administracji Georga Busha ustalały priorytety amerykańskiej polityki zagranicznej. Co ciekawe - wcześniej komentarzy doczekała się także sprawa rangi amerykańskiej delegacji na obchody 70 lecia wybuchu wojny - „mówimy o kraju, który wyraził natychmiastową solidarność z USA po ataku na WTC, o kraju który wysłał 2 tysiące żołnierzy do Afganistanu, kiedy inni sojusznicy zastanawiają się jak zmniejszać swoją obecność” – pisała związana z Heritage Helle Dale.
Jak widzimy - Polska ma w USA wciąż swoich stałych przyjaciół i sprzymierzeńców, którzy bliskie stosunki między naszymi państwami widzą w kategoriach wspólnego interesu. Tak dla nich jak i dla nas problemem w realizacji jak najbliższej współpracy w zakresie bezpieczeństwa jest jednak Obama i jego administracja. W tym kontekście warto spojrzeć także na polskie podwórko - gdzie przed wyborami w USA i nawet teraz silna wydaje się w niektórych środowiskach sympatia względem obecnego prezydenta USA. Co ciekawe - te środowiska bardzo często charakteryzuje też uległość wobec Rosji oraz krytyka partnerstwa polsko - amerykańskiego. Jest to element szczególnie zwracający uwagę - gdyz przypominać może zachowanie człowieka, który najpierw rozrzuca po domu resztki jedzenia, a następnie skarży się, iż akcje deratyzacyjne nie przynoszą efektów. No, ale określenie "pożyteczni idioci" nie powstało przecież wczoraj....
Niestety, amerykańscy neokonserwatyści - a więc środowisko dla którego Polska liczy się najbardziej jako element globalnej i regionalnej układanki ma również wielu wrogów wśród polonii amerykańskiej. Powodem – nie ukrywajmy, jest często sprawa Izraela i silnego poparcia dla państwa żydowskiego ze strony "neoconów" . No ale cóż – można i tak. Przecież nie ma nic głupiego w podejściu, iż na złość Żydom warto sobie uszy odmrozić
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka