michal wisniewski michal wisniewski
35
BLOG

Tarcza i polityczne zdechlaki

michal wisniewski michal wisniewski Polityka Obserwuj notkę 5

Rezygnację z planów budowy elementów tarczy antyrakietowej w Polsce można porównać już do wybuchu laski dynamitu w jeziorze. Dopiero co nastąpiła eksplozja, a już z dna wypłynął cały plankton. Wczoraj cieszył się Leszek Miller ("Brawo Obama"). Rozanielona jest też Joanna Senyszyn, której słowa, gdyby zostały wypowiedziane w niejednym średniowiecznym królestwie gwarantowałyby autorce szybką drogę na szafot za zdradę. Trudno bowiem inaczej określić radosną paradę iż ogłoszenie tej decyzji to "chichot historii który psuje szyki polskiej prawicy", a na interesach z Amerykanami "wychodziliśmy zawsze jak Zabłocki na mydle". Nie mam żadnych złudzeń, że wg Joanny Senyszyn najlepiej zawsze wychodziliśmy na interesach z armią czerwoną i moskiewskimi włodarzami, a każde działanie, prowadzące do osłabienia Polski jest warte wsparcia. Ale pojawił się i dawno nie widziany Marek Borowski, wg którego "wracamy do Europy". No tak - tarcza w Polsce do tej Europy Borowskiemu nie pasowała... Co ciekawe, wielkie amerykańskie bazy w Niemczech kanclerz Merkel w Europie nie przeszkadzają - nawet więcej - kiedy w czasach kłótni administracji Busha ze Shroederem pojawiły się głosy o wycofaniu żołnierzy US z Niemiec naszego zachodniego sąsiada po prostu zmroziło...

No ale cóż, nie mylił się ten kto powiedział, iż w Polsce Rosja kupować szpiegów nie musi - bo bez trudu znajdzie rzeszę usłużnych bałwanów. Wątpliwą przyjemnością jest tylko fakt - że żaden z nich na posadkę w firmach Gazpromu jak niemiecki ex-kanclerz  liczyć nie może. Po cóż, skoro wystarczy list gratulacyjny (a to i tak przy dobrych wiatrach). Nie można nadstawiać tylniej części ciała tej strasznej Ameryce - krzyczy lewica. I już usłużnie ściąga spodenki i sprawdza, gdzie kompas wskazuje kierunek wschodni,

Nie o lewicy jednak miałem napisać parę słów - ale o polityce rządu w tej sprawie. Bo tą uważam za najbardziej szkodliwą (lewicowym planktonem nikt się nie przejmuje). Rząd i MSZ niestety postanowiły zastosować strategię znaną z meczów polskiej piłki nożnej i od 2 dni radośnie krzyczą "nic się nie stało, Polacy nic się nie stało". A nawet więcej - barackowe brednie powtarzane są jako zapowiedz wielkiego sukcesu. "Będziemy mieli alternatywny projekt". Dostaniemy w zamian za tarczę coś lepszego. Można odnieść wrażenie, że stało się coś, o czym mogliśmy tylko marzyć. Z drugiej strony - wracając do języka sportowego -  nie wlepiono nam 10 bramek, tylko 3 jak się więc nie cieszyć.

Niestety, właśnie teraz wychodzi w pełnej krasie absurdalność polskiej polityki zagranicznej. Bo niby dlaczego nie powiedzieć wprost - że z tą administracja waszyngtońską po prostu nam nie po drodze. Że nie ma żadnych świetnych relacji Polska - USA ze względu na obecną strategię demokratów. Nasze stosunki z USA na tym nie ucierpią - bo po prostu Barack Obama, w odróżnieniu od obozu republikanów nie widzi Polski w amerykańskiej polityce globalnej. Wiedza o tym doskonale już wszyscy dyplomaci w UE i na Kremlu też. Żadnego zaskoczenia nie będzie. Co więcej, jest to postępowanie szkodliwe, gdyż wywołuje wrażenie, iż jakiekolwiek się kroki podejmie się wobec Polski - rządzący tam i tak będą szczęśliwi.

Tymczasem w amerykańskim społeczeństwie decyzje obecnego prezydenta naprawdę powodują wielkie emocje. Choćby 12 września w Waszyngtonie odbyła się wielka demonstracja przeciwników Obamy - w której uczestniczyło na pewno około 100 tysiecy osób (organizatorzy informowali zaś nawet o 600 tysiącach - trudno mi obecnie zweryfikować niezależnie te dane). w Polsce o tym nie napisano ani słowa - ważniejszy okazał się wybryk rapera z Poznania który miał na koncercie wzwyac do linczu na jakimś uczestniku. A sprawa decyzji w sprawie tarczy również wzbudziła szczery niesmak.

Otrzymałem osobiście kilkanaście listów w tej sprawie od oburzonych Amerykanów (z racji mojego uczestnictwa w redagowaniu portalu Europa 21). Zacytuję może parę zdań jednego z nich - autorstwa pilota USAF, który jeszcze niedawno służył w Europie)

"Mogę powiedzieć od siebie tylko jedno - przepraszam (...) Polska jest jednym z naszych najlepszych sojuszników i nadejdzie dzień, kiedy nasze stosunki zostaną odbudowane (...) Przebaczcie nam za to, co teraz sie stało"

Polacy i polskie rządy rzeczywiście nierównoprawnie traktują USA i Rosję. Oburzamy się na wystąpienia Putina i antypolską propagandę Kremla, za co lewica z lubością powtarza raz za razem słowo "rusofobia". Tymczasem także wśród Rosjan Polska ma przyjaciół - "choćby tych z "Memoriału" lub ludzi pokroju Suworowa, którzy musza obecnie żyć na wygnaniu. I z taką Rosją moglibyśmy mieć wspaniałe stosunki - choć na razie szans na to nie widać. Podobnie - należy ocenić decyzję Obamy i jego stosunek do polsko - amerykańskich relacji. I nie obawiać sie jasnego postawienia sprawy.

Propaganda sukcesu nic tutaj nie zdziała. USA dba o swoje interesy. Nawet Obama, jeśli będzie tego wymagał interes Stanów Zjednoczonych przesiedzi przy telefonie całą noc, aby tylko połączyć się z Donaldem Tuskiem. Dopóki taka potrzeba nie zaistnieje - nie mamy na co liczyć. I lepiej powiedzieć wprost - że nasze stosunki układały się lepiej z ekipą Busha. Przynajmniej republikanie dostaną sygnał, iż trzeba się z nami liczyć. Na razie zaś radośnie wkopujemy sobie jednak do własnej bramki końcowego samobója.

Bo nie jestem w stanie określić inaczej zapewnień Pawła Zalewskiego, którego poza tym bardzo cenię - iż teraz wystąpimy o upusty przy kupnie Patriotów, bo za to zamieszanie przy tarczy się nam należą. Należą się jak psu zimowy kubraczek - czyli nijak. I nie ma sensu powtarzać, iż podobne upusty Waszyngton daje Izraelowi lub Pakistanowi. Bo w tym momencie,  ragnę powinniśmy wzrok zwrócić raczej na upusty otrzymywane przez Wyspy Owcze, a nie przez Izrael.

"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville . Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka