michal wisniewski michal wisniewski
39
BLOG

Zostaliśmy jednak sprzedani i.. warto było. Iran

michal wisniewski michal wisniewski Polityka Obserwuj notkę 8

Sprawa uległości wobec Rosji wzburzyła nas wszystkich. Jeszcze kilka dni temu, tuż po ogłoszeniu decyzji napisałem notkę którą skatalogowałem jako "political fiction". Mam wrażenie, że moja hipoteza, o możliwości istnienia łącznika pomiędzy tematem tarczy, a irańskim programem atomowym i ostatnimi poczynaniami dyplomacji izraelskiej pojawiła się jako jedna z pierwszych. Dzień lub dwa później, Miedwiediew publicznie przyznał, iż premier Izraela jednak nie siedział w kwaterze Mossadu, ale odbył tajna podróż do Moskwy, a wszystkie elementy tej układanki połączyła też izraelska prasa. To nasilenie kontaktów na linii Moskwa - Tel Awiw nie mogło być przypadkiem. Tym bardziej, że zaraz po ogłoszeniu rezygnacji z budowy elementów tarczy antyrakietowej w Polsce pojawiła się zaskakująca informacja AP, że Iran jest blizej wyprodukowania bomby atomowej niż wszyscy myśleli. Wiadomość ta opierała się na konkluzjach tajnego załącznika do raportu MAEA, którego istnieniu organizacja jednak szybko zaprzeczyła.

Dziś okazuje się, iż CIA dysponuje danymi, iz Iran ukrywal istnienie kolejnego ośrodka atomowego - przeznaczonego dla celów wyłącznie militarnych. Informacja ta została ogłoszona na szczycie G-20. Ten fakt powinien szczególnie intrygować - gdyz można uznać, że G-20 to bardzo wątła namiastka czegoś, co moglibyśmy nazwać zarodkiem quasi-rządu światowego. Chciałbym tutaj zwrócić uwagę na używane nazewnictwo - rząd światowy kojarzony jest oczywiście z tysiącami teorii spiskowych. Ja używam tej nazwy w tym kontekście, że G-20 jest pierwszą grupą której uczestnicy reprezentują, w odróżnieniu od fasadowego ONZ, rzeczywistą władzę na świecie.

Nie ma złudzeń, że Obama znał dane CIA wcześniej. Nie ma też wątpliwości, że scenariusz dzisiejszego dnia został dobrze przygotowany, razem wypowiadali się przecież przedstawiciele USA, Francji i Wielkiej Brytanii. Takiej koalicji "świat zachodu" już dawno, tzn od pierwszej wojny w Zatoce nie widział. Warto też zwrócić uwagę na użyte dziś słownictwo - iż "żadna opcja nie jest wykluczona".

W obliczu powyższych wydarzeń nie ma wątpliwości - zostalismy jednak "sprzedani". Rosja bez wątpienia została wtajemniczona w informacje CIA i zrozumiała, że Izrael nie cofnie sie przed niczym. Putin i Miedwiediew mogli w takiej sytuacji zrobić tylko jedno - ugrać jak najwięcej dla siebie. Ceną za rosyjskie milczenie w przypadku ataku na Iran była właśnie tarcza w Polsce. Twardy gracz, taki jak Ronald Raegan z pewnością w ogóle nie prowadziłby z Moskwą rozmów, a jej liderzy i tak zrozumieliby, że w obliczu nowych faktów nic nie powstrzyma izraelskiej odpowiedzi. Obama uznał jednak - że z Rosją warto jest dobic targu. Czy warto było? Tego na razie nie wiemy - a to dopiero pokaże przyszłość.

Zostaliśmy co prawda sprzedani, ale należy przyznać, iż "warto było" - przynajmniej jeśli taki scenariusz potwierdzą nowe fakty. Warto było - gdyż zagrożenie ze strony Iranu jest realne - a tarcza antyrakietowa miała właśnie zabezpieczać przed tym państwem. Oczywiście, chcielismy upiec na tym swoją pieczeń - ale jak widać - wobec Iranu należy już podejmować inne kroki.

Pytanie brzmi jedynie - czy chodzi tylko o sankcje czy jednak o atak na irańskie instalacje atomowe. Jeśli rozważana jest ta druga opcja - najbardziej żal młodych Irańczyków - którzy niedawno demonstrowali znów swój sprzeciw wobec Ahmedineżadowi i którzy nie chca, aby islamistyczni szaleńcy doprowadzili do wybuchu wojny. Ale warto wziąć tutaj pod uwagę także inną kwestię - czy te "demonstracje" i pokazy "limitowanej imitacji wolności" nie zostały celowo wyreżyserowane przez Ahmedineżada i rządzących krajem islamistów. Dopuszczenie do nich gwarantowało przekazanie społeczeństwom zachodnim wiadomości, że Iran to nie tylko twardogłowy kler, ale także prozachodnia młodzież. Prawdziwym celem takiego teatru byłoby wzbudzenie antywojennych nastrojów w zachodnich społeczeństwach, w sytuacji w której być może sie znaleźliśmy. A nie zapominajmy - Ahmedineżad to szczwany lis.

Abstrahując od tych dywagacji nie można mieć już wątpliwości - gra się rozpoczęła. 

"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville . Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka