Absrahuję tutaj od kwestii uczciwości, przyzwoitości i innych. To spojrzenie stricte techniczne. Nie wiem, w co dokładnie jest zamieszani są Chlebowski i Drzewiecki. Nie wiem, jak wielka jest ich wina, nie wiem, kto jeszcze w tej sprawie łapki umoczył. Ale jasne jest, że Tusk musi poświęcić teraz wielu swoich ludzi. Jeśli chce jeszcze marzyć o ponownym zwycięstwie musi zrobić teraz porządek. Innymi słowy - lud domaga się krwi i trzeba mu dać na tacy scięte głowy. Ostatnia afera nie odbije się poważnie w sondażach - o ile gilotyna pójdzie w ruch. Oczekiwania "ludu" są proste - padły poważne zarzuty - wiec trzeba wskazać winnych i wymierzyć im karę. Jeśli Tusk stanie na wysokości zadanie - sondaże nawet nie drgną. A premier zyska sobie opinię człowieka stanowczego i twardego. Naród to lubi.
Jeśli jednak Platforma spróbuje bronić wszystkiego - będzie to prawdopodobnie oznaczało początek jej końca. Nie końca "całkowitego", ale początek zmierzchu hegemonii na scenie politycznej. Czas kiedy PiS sprawował władze staje się historią. Nie ma już Leppera, nie ma już Pieknego Romana. Jeśli PiS do pierwszego szeregu frontmanów PiS-u wyznaczy Migalskiego oraz Ziobrę, będą oni bez trudu punktowali PO, zadając jej bardzo poważne straty. Wzburzenie w społeczeństwie, nawet jeśli uda się je opanować będzie żyło swoim własnym życiem. Marek Migalski może w bardzo skuteczny sposób odegrać rolę PiS-owego Palikota, Palikota skuteczniejszego - bo partia władzy daje zawsze ludziom znającym mechanizmy jej sprawowania, szczególnie jeśli rozumieją znaczenie komunikacji medialnej ogromne pole do popisu. Jednocześnie Zbigniew Ziobro znów ruszy z krucjatą przeciwko korupcji. Nie jest istotne, na ile będą to populistyczne argumenty. Tym razem będą one padały już z ust ludzi Prawa i Sprawiedliwości AD 2009.
Ostatnia wrzawa z Polańskim udowodniła - nie można dowolnie kształtować społecznych opinii. "Pseudoautorytety" zderzyły się ze społecznym osądem i przegrały w fatalnym stylu.
Platformie pozostawałby jeszcze jeden sojusznik - Jarosław Kaczyński, który przecież zawsze mógłby znowu zacząć swoją starą grę - ale na błędy przeciwnika tylko głupi dowódca liczy.
Od Donalda Tuska zależy jaka będzie przyszłość Platformy. Jeśli rząd i partia pójdą w zaparte - niech PiS już teraz odszykowuje schowane sztandary. Będzie z nimi niedługo triumfalnie wracał, a nie mam wątpliwości, że lekcje błędów Prawo i Sprawiedliwość odrobiło i podobnych pomyłek nie popełni. Mam osobiście nadzieję, że Donald Tusk ma większe ambicje, niż prowadzenie na onecie bloga obok Leszka Millera
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka