Wyprawy krzyżowe nie zmieniły losów Europy, stały się jednak źródłem wielu pieknych opowieści, mitów i historii, które do dziś oddziałują na umysły ludzi - stając sie często inspiracją kolejnych produkcji filmowych. Kolejne zastępy zakutych srebrzyste zbroje rycerzy nie sciągała do Ziemi Świętej jedynie wiara i chęć walki ze strasznymi wojownikami Allaha. Wabiła ich tam wizja łupów, które mogły wpaść w ich ręce. A więc nie tylko Bóg - ale i Biznes. Najlepszym przykładem byli choćby krzyżacy, którzy bardzo szybko przestawili się z walki z niewiernymi na walkę z całkiem już ochrzczonymi Polakami - sciągając w czasach wojen kolejne chorągwie szukających chwały i bogactwa rycerzy z zachodniej Europy. A więc niestety, pod szlachetnymi sloganami krył się zwykły pieniądz i nieuczciwość.
Podobnie obecna debata o obecności krzyża w szkole została już skażona przez manipulację. Z jednej podniesiony został bardzo słuszny argument o postępującej, czasem wymuszanej laicyzacji i często ewidentnej niechęci wobec obecności religii w życiu społeczeństwa, którą reprezentują wojujący ateiści. Ci sami, którzy są w stanie zarzucić Kosciołowi najgorsze zbrodnie i domagać sie nawet wpływu na określanie grzechów (czyli np krytykujący Kościół, iż uznaje za grzech aborcję, eutanazję a nawet seks pozamałżeński). Jest to ewidentna próba ingerencji w społeczność wierzących - przecież każdy może sam zdecydować - czy do owej społeczności chce należyć - i o owe grzechy się martwić - czy też nie. Podobnie zresztą z krzyżami w szkołach - jeśli uczniowie są w większości chrześcijanami, dlaczegóż miałby ów krzyż komuś przeszkadzać - w demokracji przecież obowiązuje wola większości, a należy przyjąć, że sam krzyż nie narusza w żaden sposób rzeczywistego komfortu osoby niewierzącej (no - chyba iż jego widok naprawdę wywołuje uczucie pieczenia - ale to juz raczej powód do wizyty u egzorcysty).
Niestety, obrońcom krzyża również braknie często elementarnej uczciwości. I tak np Free Your Mind stanowczo i dobitnie orzekł, iż każdy ateista to człowiek nieuczciwy http://freeyourmind.salon24.pl/138419,o-ateizmie. O ile mógłbym sie zgodzić, że tak ocenić można bardzo wielu wojujących ideologów ateizmu, tak przecież są jeszcze ateiści, którzy w Boga nie wierzą i nie mają do niego żadnego stosunku, bo po prostu ten temat ich nie interesuje. Czy fakt, iz religia ich nie obchodzi każe uznawać ich za odmieńców? Osoby "nieuczciwe"? O ograniczonych zdolnościach intelektualnych, duchowo sparaliżowane? Uczciwszy jest przysłowiowy "Zenek", który po odbębnieniu mszy wraca do domu, aby gwizdnąć kosiarke sąsiada, nawalić sie z kumplami i sprać przy okazji żonę? Mentalność krzyżowca jak widać nie różni się zbytnio od mentalności wojującego ateisty - jeden zarzuci swoim oponentom "duchowy paraliż", drugi wierzącym "wiarę w zabobony".
Debata o roli krzyża i religii jest tematem wzbudzającym wiele powierzchownych emocji. O ile jednak wielu obrońców krzyża jest gotowych szybko przypominać o wolności człowieka, tradycji i historii Europy oraz "bolszewickim" pragnieniu wyrugowania religii z życia człowieka, tak ze znacznie mniejszym zapałem podejmie rozmowę na inne tematy - które już nie dotyczą sfery ducha - ale kieszeni.
I tak budżet Polski obciąża coroczny wydatek około 600 milionów złotych na wynagrodzenia katechetów. Ale problem nie dotyczy jedynie katechetów - ale także kapelanów lub dofinansowania, jakie otrzymują różnego rodzaju kościelne projekty (jak choćby Świątynia Opatrzności Bożej). We wcześniejszym wpisie http://latolemingow.salon24.pl/137696,krzyz-na-chwale-ludzkosci bardzo jasno sprzeciwiłem się ideologii walki z chrześcijaństwem i religią, którą uważam za element lewicowej wojny z tożsamością Europy.
Tym niemniej - ideologia ideologią, a budżet budżetem. I tak jak Jezus miał powiedzieć "oddajcie Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie", nie widzę żadnego powodu, dla którego obecność krzyża w szkole związana ma być z koniecznością opłacania przez ogół podatników uczących w tej samej szkole katechetów. Zresztą sam Kościół swego czasu zgodził się, że państwo nie będzie ponosiło żadnych dodatkowych wydaktów związanych z nauką religii w szkołach.
Niestety, o tych sprawach bardzo mało osób gotowych jest rozmawiać merytorycznie. A tak samo gorliwych obrońców krzyża, jak i jego przeciwników bardziej interesują puste, pompatyczne tyrady i hasła.
Tymczasem, moi drodzy państwo - katecheta w szkole publicznej oraz przymusowa konieczność opłacenia przez każdego obywatela RP "cegiełki" na budowę nowego kościoła w warszawskim Wilanowie - całą pewnością, z europejską tradycją i tożsamością nie maja nic wspólnego.
Z Bogiem zresztą również.
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka