Sprawa minaretów w Szwajcarii po raz kolejny odgrzebała tlący się gdzieś pod społeczną skorupą Europy problem islamu. Problem, którego temperatura ustawicznie, choć bardzo powolnie - wzrasta. I ten problem niestety wreszcie wyjdzie spod owej społecznej skorupy. A odpowiedz pewnie przybierze kształty Geerta Wildersa, bo właśnie w tą stronę zmierza jak widać świadomość społeczeństw Europy.
Tym niemniej chciałem napisać tym razem o czymś troszke innym. Otóż islam mobilizuje wielu katolickich ideologów i komentatorów. Którzy twierdzą, iż Europa upada, bo coraz mniej osób podziela ich wizję tego świata, młodzi ludzie zamiast kościołów wybierają konsumpcjonizm, a zewsząd czai sie grzeszna antykoncepcja i inne wytwory tego szatańskiego świata.
Nie rozumieją, że nie istnieje alternatywa w postaci islamskiej Europy przeciwstawianej chrześcijańskiej Europie. Nie jest prawdą, że dziś za Europę nikt już nie będzie chciał umierać.
Kiedyś, na jednej z "radykalnie katolickich" stron przeczytałem, iż nasza cywilizacja, którą autor utożsamił z "cywilizacją dziwek z St. Tropez" (strona nosiła nazwę Wandea) wcale nie jest lepsza od cywilizacji Talibów, a wręcz jest nawet od niej gorsza....
Prawda jest taka - że fakt, iż pustoszeją Kościoły wcale nie oznacza, iż młodzi ludzie masowo pójdą do meczetów. Co więcej - prawda jest dla religijnych ideologów jeszcze smutniejsza - choć osobiście jestem nastawiony bardzo pozytywnie do chrześcijaństwa a nawet do obecności religii i krzyża w miejscach publicznych - nie poszedłbym dziś walczyć ani umierać za krzyże Jasnej Góry.
Jeśli jednak będzie trzeba - pójdę walczyć za te plaże i dziwki z St. Tropez. I jestem pewny - że miliony innych Europejczyków zrobiłyby to samo.
Choć jak rozumiem - dla osób pokroju Henryka Goryszewskiego, dla których nieważne jaka będzie Polska (Europa), ważne, aby była katolicka - mierna to pociecha.
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka