Ostatnio czytalem o niezwyklym akcie odwagi kilku licealistow z jakiejs szkoly we Wroclawiu o ktorych trabila Wyborcza z zapalem naprawde godnym uwagi. Dzis natknalem sie na artykul "Co nas kreci w apostazji". No wiec - odnoszac pewnie mylne wrazenie, ze ten tytul ma kogos sprowokowac, zostane sprowokowany i odpowiem. Co prawda nie jestem "nas" i pewnie tekst nie dotyczy osob takich jak ja, ale i tak poczuje sie sprowokowany. No wiec - co nas kreci w apostazji? Zupelnie nic. Jestem agnostykiem i w apostazji nie kreci mnie absolutnie nic. Zostalem ochrzczony, do kosciola nie uczeszczam od dawna - chocby z tego powodu ze nie zgadzam sie z wieloma ustalonymi przez Kosciol "dogmatami", nie kupuje kultu swietych i calej masy innych rzeczy, a obraz Boga ktory maluje Kosciol Katolicki jakos do mnie nie przemawia.
Tym niemniej - w apostazji nic mnie nie kreci. Nie przekona mnie do niej ani redaktor Terlikowski ktory uwaza iz "prawdziwa religia to on", ani skandal z jakims grzesznym duchownym, ani tym bardziej Gazeta Wyborcza.
Jesli juz znacznie bardziej kreciloby mnie oficjalne poswiadczenie przez redakcje na Czeskiej ze nie mam nic wspolnego z bredniami serwowanymi przez Gazete Wyborcza (tzn iz jestem wolny od ideologii serwowanej nam przez Gazete).
Z tego co wiem na razie Czerska takich papierkow nie wydaje - ale jednak chcialbym wszem i wobec poinformowac, iz bylbym nim zainteresowany.
Dlaczego? Przeciez nie zostalem nigdzie na Czeskiej wpisany ani czytelnikiem tygodnia GW nie jestem.
Tym niemniej - ludzie maja prawo do dziwactw. Jedni nie chca krzyzy w szkole, inni nie chca GW w instytucjach publicznych i u fryzjera (bo sam widok zle wplywa na psychike).
Dziwactwa sa piekne. Dzieki dziwactwom nasz swiat jest taki roznorodny.
Mam nadzieje, ze kiedy moje dziwactwo osiagnie apogeum i stane z tabliczka z prosba o wlasciwy certyfikat przed biurem Agory, redaktor Pacewicz wykaze wrazliwosc spoleczna i odpowiedni certfikat mi wyda :)
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka