Kiedy Ronald Regan - jeden z najwybitniejszych politykow XX wieku powiedzial wprost i bez ogrodek na forum ONZ, iz ludzkosc zjednoczy sie jedynie wtedy, kiedy staniemy wobec zagrozenia naszej planety ze strony obcej i niebezpiecznej cywilizacji pozaziemskiej, wielu oniemialo. Efekt byl tym silniejszy, ze zaledwie kilka lat po wypowiedzeniu tych slow ZSRR i USA przełamały wzajemną niechęć i doszło do zakończenia zimnej wojny. Wydarzenia te stanowiły podatny grunt dla wielu teorii spiskowych. Projekt "Gwiezdnych Wojen", faktyczna kapitulacja ZSRR, kapitulacja ktorej wcale nie uzasadnialo porownanie sily militarnej dwóch najpoteżniejszych mocarstw swiata... Czyzby Regan i Gorbaczow wiedzieli o czyms, z czego nie zdawali sobie sprawy zwykli ludzie? Choc teorie te nalezy co prawda raczej wlozyc miedzy bajki, to jednak naukowcy bardzo intensywnie rozwijaja projekty badań kosmosu. Jeszcze kilkanascie lat temu znalismy jedynie planety naszego systemu slonecznego. Dzis astronomowie odkryli juz kilkaset innych, krążących dookoła pobliskich gwiazd.
Badacze z NASA na zjezdzie American Astronomical Society oglosili niedawno, ze wg ich szacunkow w ciagu najblizszych 4/5 lat mozemy odkryc planete podobna do Ziemi. Czyli swiat o odpowiednich rozmiarach, polozony we wlasciwej odleglosci od swojego slonca. A wiec taki - na ktorym potencjalnie mogloby rozwinac sie zycie. Nadzieja NASA jest nowe obserwatorium "Kepler" wystrzelone niedawno na orbitę. To ono ma przesunąć granice ludzkiego poznania.
http://www.rp.pl/artykul/418186_Planety_prawie_jak_Ziemia.html
Problematyka istnienia zycia pozaziemskiego nie zajmuje jedynie ludzi nauki. Watykan coraz odwazniej wypowiada sie w tej kwestii - uznajac istnienie obcego życia za realne. Zreszta Watykan jak do tej pory zajmowal jedno z najbardziej sceptycznych stanowisk odnosnie tego zagadnienia. Swiat muzulmanski i islam juz dawno uznal, ze gdzies tam w kosmosie istnieja inne swiaty i inne zycie ktore stworzyl Allah. Podobnie rzecz sie ma wsrod religii dalekiego wschodu i Azji.
Odkrycie zycia poza Ziemia - szczegolnie mam tutaj na mysli zycie inteligentne stanowic bedzie punkt zwrotny w historii naszej cywilizacji. Nie ma watpliwosci, ze zmiany ktore bedzie implikowac takie wydarzenie sa trudne do przewidzenia.
Najwazniejsza sprawa jest zupelna niewiadoma, jaka zwiazana jest z takim odkryciem. Nie jestesmy dzis w stanie niczego powiedziec ani nawet nie jestesmy sobie w stanie wyobrazic jak taki kontakt moze wygladac. Szansa, iz odnajdziemy zycie na szczeblu zblizonym do naszego jest minimalna. Czas istnienia cywilizacji czlowieka jest zaledwie drobna sekunda w historii Ziemi. Zycie na naszej planecie rozwija sie od okolo miliarda lat. Fakt, iz czlowiek istnieje wlasnie teraz jest wypadkowa setek tysiecy roznego rodzaju mniej i bardziej waznych zdarzen. Gdyby nie zaistnialy niektore z nich - byc moze minelyby jeszcze miliony lat, zanim inteligentna istota spojrzalaby z 3 planety pewnego ukladu slonecznego lezacego na obrzezach Drogi Mlecznej w gwiazdy. Ale moglo tez dojsc do sytuacji odmiennej - w ktorej od setek tysiecy lat statki kosmiczne z Ziemi przemierzalyby juz kosmos.
Nie ma jednak co do jednego watpliwosci - gdzies w zrodle tego wielkiego programu rzadzacego otaczajacym nas wszechswiatem, gdzies w jego najglebszym kodzie istnieje sekwencja znakow, ktora determinuje powstanie i rozwoj zycia. Zasady jego powstania, trwania i rozwoju. A moze takze - celu.
Tymczasem jednak wracajac - jak napisalem w nieco wyzej - zasadniczym problemem jest czas. Trudno wrecz wyobrazic sobie aby gdzies wokol nas zycie mogloby powstac, ewoluowac i ruszyc w kosmos w tym samym czasie. Dlatego calkowitym fiaskiem i bledem byl program SETI. Szanse na istnienie w niedalekiej odleglosci od Ziemi cywilizacji uzywajacej technologii uzywanej przez cywilizacje czlowieka w XX/ XXI wieku jest rownie wielka, co szansa trafienia przelatujacego ptaka kamieniem rzuconym do gory przez czlowieka z zamknietymi oczami.
Jesli gdzies tam powstalo wiec zycie - i o ile przetrwalo najprawdopodobniej znajdowac sie bedzie na zupelnie innym stopniu rozwoju. Napotkac mozemy wiec albo radosnie zwieszajace sie z nieznanych drzew obce szympany, albo istoty, ktore ku gwiazdom ruszyly zanim ludzka stopa stanela na ladzie.
Zreszta - charakter naszej cywilizacji zwiazany jest z cechami biologicznymi naszego gatunku, elementami kulturowymi i wieloma innymi. Jesli gdzies tam istnieja obcy, ich sposob funkcjonowania i rozumowania moze byc diametralnie inny.
Co ciekawe - o ile rozwazania o obcych cywilizacjach w swiecie naukowym jeszcze niedawno traktowane byly z przymruzeniem oka - teraz badacze coraz odwazniej stawiaja kolejne pytania i dostrzegaja wage problemu.
Brytyjski astronom Mark Kukula z Królewskiego Obserwatorium w Greenwich ostatnio wprost odniosl sie do mitow serwowanych przez przemysl filmowy. Wg niego nie ma zadnych przeslanek ktore uzasadnialyby teze iz hipotetyczna obca cywilizacja, nawet jesli bylaby na wyzszym stopniu rozwoju - mialaby byc nastawiona pokojowo.
Jego tezy brzmia calkiem logicznie - na podstawie obserwacji historii czlowieka na Ziemi - mozemy przyjac zalozenie - iz gatunek, ktory zdominuje inna planete bedzie biologicznym drapieznikiem, na tyle jednak opanowanym, aby nie zniszczyc siebie samego. Poniewaz zas planety typu ziemskiego sa w kosmosie rzadkoscia (nie wiemy na razie jak wielka), a podstawa rozwoju kazdego gatunku na Ziemi jest ekspansja - calkiem mozliwe ze dla hipotetycznej cywilizacji obcych nasza planeta bylaby znacznie bardziej interesujacym obiektem niz gra w szachy albo rozwazania o filozofii z czlowiekiem.
Mozliwy jest wszakze takze inny, nieco bezpieczniejszy dla nas wariant. Nawet, jesli wszechswiat zaprogramowany zostal na tworzenie zycia - i to zycia inteligentnego - ktos przeciez musi byc tym pierwszym. Moze to wlasnie czlowiekowi przypadl ten zaszczyt - jesli nie w calym wszechswiecie to przynajmniej w naszej galaktyce
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie