michal wisniewski michal wisniewski
98
BLOG

Wróg zastępczy i kultura

michal wisniewski michal wisniewski Polityka Obserwuj notkę 10

Rybitzky właśnie napisał o kolejnej produkcji made in USA, która traktuje o historii związanej z naszym krajem. Historyczna wierność kinematografii amerykańskiej zasadniczo dość poważnie odbiega od prawdy, chyba, że mamy do czynienia z widowiskami stricte historycznymi (jak choćby słynne produkcje lat 50 - tych i 60 - tych). Te koncentrujące się raczej na wartwie fabularnej, traktujące historie jako jedynie pewną otoczkę zazwyczaj wyglądają już znacznie gorzej. Lepiej nawet nie wspominać tutaj o różnego rodzaju serialach, bo to co amerykanie zrobili z postaciami takimi jak bohaterowie greckich mitologii lub średniowiecznych legend często woła po prostu o pomstę do nieba.

Tymczasem warto zadać sobie pytanie - zamiast po raz kolejny oburzać sie na wielką niesprawiedliwość - dlaczego my nie potrafimy zaprezentować światu naszej pięknej i wspaniałej historii? Stany Zjednoczone to państwo młode, liczące sobie około 200 lat. Tymczasem liczba produkcji filmowych o jego historii przybyszowi z obcej planety mogłaby mówić, iż ten kraj dysponuje historia dłuższą i 1000x bardziej dramatyczna niż cała Europa razem wzięta. Przecież kazdy gimnazjalista zna lepiej wojnę secesyjną niż historię wojny polsko - bolszewickiej.

Tymczasem nie trzeba tworzyć dzieła monumentalnego, na miarę "Brave Hearta". Owszem, miłoby było, gdybyśmy potrafili nakręcić światowej klasy dzieło o zwycięstwie pod Wiedniem lub rozgromieniu sowieckich oddziałów nad Wisłą (ten drugi temat zresza naprawdę mógłby stać sie hitem, gdyż większość świata nie ma pojęcia o tym co działo się na wschodniej granicy Europy w 1920 roku). My jednak nie przedstawiamy światu nic. Absolutnie nic. Milcząc tak długo - nie mamy żadnego prawa narzekać, iż inni zaczna pisać historie Polski za nas. Kuriozalnie brzmią w takich chwilach odgłosy oburzenia. Oczywiście oburzanie się jest znacznie prostsze niż zrobienie czegokolwiek konstruktywnego.

Film o którym pisze Rybitzky zaś jest szczególnie ciekawe - w kontekście opisywanych wydarzeń. Pokazuje on bowiem coś, co powinno dla wielu Polaków stać się tematem wyjątkowo wartym przemyślenia. Otóż dla żydowskiego uciekiniera z Polski Polacy stali sie kimś w rodzaju "wroga zastępczego". Nie znam psychologii na tyle, aby odpowiedzić na pytanie, jakie naukowo określone podstawy ma takie zjawisko.

Nie ma wątpliwości, w czasie II wojny światowej zdarzały sie rzeczy straszne - jak w trakcie każdej wojny. Dla wielu była to okazja do udowodnienia swojego bohaterstwa, a dla wielu do pozostania zwykłymi ludźmi. Byli jeszcze ci, którzy pokazali wtedy najgorsze strony ludzkiego charakteru. Abstrahując od postawy 3 - nikt nie ma prawa wymagać od człowieka bohaterstwa ani narażania życia. Nikt nie ma prawa też za brak bohaterstwa oskarżać.

Nie ma wątpliwości, że takie ukazanie Polaków jest motywowane niechęcią autora książki na której oparty został fim do naszego kraju. Czy pokazanie i wyolbrzymienie tylko ciemnych stron Polaków można nazwać dozwolonym? Może i można, świństwa też są niby czasem dozwolone. Dla wszystkich, którzy będą jednak udawali że wszystko jest ok przypomnę może jakich argumentów użył Michnik (nie pamiętam czy on bezposrednio - ale chyba tak) broniąc "Katynia" Wajdy. Otóż na krytykę pod adresem polskiego reżysera (że niby... mało miejsca poświęcił Holocaustowi  - o głupocie krytyka, który taki argument podniósł, nie będę sie tutaj wypowiadał) w GW przeczytałem, iż Wajda jest usprawiedliwiony, gdyż już kręcił filmy o historiach związanych z Holocaustem. No nic, w każdym razie morał jest taki, że Wajda poświęcił czas różnorakim historiom związanym z wydarzeniami połowy XX wieku. Od twórców "Ocalonego" rzecz jasna (niestety) nikt nie domaga się, aby wykazali sie dorobkiem traktującym pozytywnie o historii Polski. Tak jednostronne ukazanie tej tematyki jest jednak po prostu świństwem - i nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

Przechodząc jednak do meritum - czyli do owego wroga zastępczego. Dla bohatera "Ocalonego" tym zastępczym wrogiem stał się polski chłop. Oczywiście nie sposób tutaj nie wspomnieć o nieprzychylnych Polsce głosach wśród osób pochodzenia żydowskiego. Jednak warto spojrzeć na osoby krytykujące "Ocalonego". Bardzo wielu z nich to ci sami ludzie, którzy wybielają zbrodnie sowieckie a katom polskich oficerów z Katynia sprawdzaja długości nosów.

No cóż, może Thomasowi Blattowi na starość się już zupełnie pomiesza i twierdzić będzie, że owi polscy chłopi zajmowali stanowiska także na wieżyczkach strzeleckiech w Sobiborze. Tak samo jak wielu Polakom już sie pomieszało i zamiast czerwonych gwiazd na pancerzach sowieckich czołgów widzą  Gwiazdy Dawida.

Warto uważniej przyjrzeć się tym skrajnym głosom, ponieważ ich podstawa, która tkwi w ludzkiej psychice chyba w obu przypadkach jest taka sama.

"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville . Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka