Po śmierci Lecha Kaczyńskiego chyba każdy powinien już zrozumieć, iż kluczem dla znaczenia Polski w regionie jest sprawnie prowadzona polityka wschodnia. Nie oznacza to, że Polska ma rezygnować ze stosunków z USA na rzecz Ukrainy albo ze stosunków i współpracy w ramach UE na rzecz stosunków z Czechami bądź Litwą. Polityka nie zna zasady "coś za coś". Nie musimy z niczego rezygnować - aby rozwijać strategiczne partnerstwo z państwami z którymi łączą nas naturalne i bliskie więzy - które w efekcie mogą owocować bliższą współpracą wojskową i gospodarczą. Polityka to bowiem nie mile gesty - ale twarde fakty - czyli pieniądz. Miłe i przyjazne gesty to jedynie wstęp do układania wzajemnych stosunków gospodarczych i współpracy politycznej. Przyjazne gesty to właśnie "deklaracja intencji" o wizji potencjalnych stosunków z innym państwem. Przyjazne gesty to wstęp - za którym muszą pójść konkretne czyny i współpraca praktyczna - której podstawą musi być wprowadzenie umów umożliwiających lepszą współpracę biznesu a także intensyfikacja współpracy w organach miedzynarodowych i wspólna koordynacja działań politycznych.
Obama nas nie zdradził. Obama jedynie wskazał bardzo wyraźnie rolę Polski w polityce międzynarodowej demokratów. Nie zdradziły nas także Niemcy i Francja - ignorując w pewien sposób (mniejszą ignorancję należy przypisać jednak Niemcom - prezydent tego kraju przybył bowiem do Krakowa) wydarzenie dla Polaków istotne Nie zdradziły nas jednak wchodząc w specjalne stosunki z Rosją - bo zadaniem ich rządów jest dbać o własnych obywateli - a nie o obywateli kraju nad Wisłą. I to ich obywatele będą ich rozliczać w wyborach - nie my.
Tymczasem my - zamiast narzekać na "niewdzięczność" ze strony naszych wyimaginowanych sojuszników powinniśmy zająć się przede wszystkim sobą - starając się współpracować bliżej z państwami dla których jesteśmy naturalnym sojusznikiem.
Jakiś czas temu pojawił się "mit" strategicznego partnerstwa z Izraelem. Mit wynikający z absolutnie błędnych przesłanek - http://europa21.pl/wiadomosc/11764-Polska_i_Izrael_-_strategiczni_partnerzy. Analiza, o której przygotowanie zostałem poproszony przyniosła jednak zupełnie inne wnioski niż osoby zainteresowane tematem się spodziewały - w zwiazku z czym pozostała moją hobbystyczną pracą. Odkrywczego w niej było bowiem niewiele. Dobre stosunki - tak, strategiczne partnerstwo - nie (bo nie było żadnych podstaw aby takie partnerstwo powstało). Liczą sie bowiem takie aspekty jak bliskość terytorialna i wspólnota interesów bezpieczeństwa.
I tutaj dla Polski pozostaje właśnie "bliska zagranica" z którą powinniśmy rozwijać jak najlepsze stosunki - szczególnie zagranica "południowa" i wschodnia.
O polityce wschodniej Lecha Kaczyńskiego wiele mówiono. Niestety - większość deklaracji z nią związanych pozostała jedynie w sferze deklaratywnej. Przed wyborami prezydenckimi - i przyszłymi parlamentarnymi powinniśmy oczekiwać - iż kadydaci przedstawia swoją wizję polityki międzynarodowej Polski w tym aspekcie. Przygotowując coś więcej - niz puste frazesy o "konieczności" i deklaracje.
W Stanach Zjednoczonych od lat największe fundacje i ośrodki studiów międzynarodowych przedstawiają rzeczowe i obszerne analizy i strategie - które są następnie implementowane przez instytucje rządowe.
W Izraelu ministerstwo gospodarki wskazuje biznesmanom kraje "szczegolnie atrakcyjne" dla izraelskich inwestycji (wśród krajów tych były np Chiny, ale nie było Polski).
Czekam na polskich polityków - którzy powyższy temat uczynią nie pustym frazesem - ale którzy zdecydowanie zaangażują się w praktyczne działania na rzecz odrodzenia korzystnej dla naszego kraju polityki międzynarodowej.
Na razie bowiem - żadna z partii politycznych nie może pochwalić się w tej sferze większymi osiągnięciami. A ogólna deklaracja intencji - którą często przedstawiali politycy PiS miała jedna podstawową wadę - operowanie sloganami romantycznymi i ideowymi zamiast skupienia na praktycznym wymiarze takiej polityki.
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka