W 1941 roku japońska flota zaatakowala Pearl Harbour.. Japonska flota dowodzil wiceadmiral Nagumo. Po pierwszych atakach obrona amerykanska byla sparalizowana. Samoloty zniszczone, okrety plonely. Dlaczego Nagumo nie przeprowadzil kolejnego nalotu - lub moze nawet 2 na wyspe? Bo popelnil blad - a mogl zniszczyc ogromne zapasy paliwa i ostatecznie dobic ciezko uszkodzone w porcie okrety. Ale pol biedy z Japonczykami. To byl blad wynikajacy ze zlej oceny. Ale historia jest pelna tez innych przykladow - fatalnych krolow i dowodcow. Wodzow armi ktorzy idac dziesiatkami tysiecy przeciwko garstce tracili zolnierzy tysiacami, przegrywali wojny i doprowadzali do ruiny panstwa. Jak to sie stalo ze Hannibal rozbil legiony pod Kannami? Jak to sie stalo ze Rzymianie popelnili tak koszmarne bledy? Jak to sie stalo ze Dariusz stojac razem z cala perska armie przegral z garska Aleksadnra? Jak to sie stalo ze na kartach historii widzimy krolow o przydomkach "gnusny"? Otoz taka juz jest psychika czlowieka - skazona jakas absolutna niemoca logicznego myslenia. Opetana jakimis wlasnymi obledami - niezrozumialymi dla myslacego czlowieka.
Sekta PiS znow zwarla szeregi. Dostalo sie Migalskiemu, dostaje sie Warzesze. Ktokolwiek osmieli sie skrytykowac Prezesa, zostaje odsadzony od czci i wiary. Legion wyznawcow czuwa. Legion, ktory zupelnie nie kapuje otaczajacej rzeczywistosci.
A przeciez polityka jest jak rozprawa w amerykanskim sadzie. Polityk wychodzi na sale - i musi przekonac lawnikow o winie/ niewinnosci klienta (o swoich racjach). Nie jest istotne czy oskarzony popelnil morderstwo czy nie. Wazne jest - aby prokurator zdolal przekonac do swojej racji tych ludzi - ktorzy maja zdecydowac o winie albo niewinnosci oskarzonego.
Jaroslaw Kaczynski jest wyjatkowo marnym politykiem. Wychodzi na sale i mowi "on go zabil, ten sk...syn go zabil. Przeciez to jasne". I kilku zapatrzonych w swojego idola wyznawcow radosnie bije brawo. Co z tego - ze nie maja zadnej wiekszosci? Co z tego - ze ich idol nie przekonal do swojej racji nikogo nowego - a nawet odstraszyl tych ktorzy sie wahali. Przeciez ich wielki Jaro ma pelna racje. Co tutaj jeszcze dodawac? Po co? Mamy racje i juz. Bo tak. Bo my jestesmy tymi ktorzy posiedli prawde. A ze inni lawnicy (czyt. wyborcy) tego nie kupuja? A to wina mediow. A to wina atmosfery. A to wina sali rozpraw w ktorej jest zle oswietlenie.
Prokurator ktory sie stara doprowadzic do orzeczenia winy oskarzonego ma to zrobic. Niezaleznie od tego komu sprzyjaja media. Niezaleznie od tego po ktorej stronie na poczatku jest sympatia lawnikow, sedziego i sali. To jego rola. Ma wygrac - a nie robic z siebie krzyzowanego Chrystusa. Ma doprowadzic do orzeczenia winy i skazania.
Odsuncie kolejnych po Migalskim. Wywalcie Poncyliusza. Niech zyje sekta. Centrum i umiarkowani? A na grzyba oni - przeciez nie sa to czytelnicy "Gazety Polskiej". Po co taki nieradykalny elektorat. Nieradykalny i nie wyznajacy Wielkiego Stratega.
Przewalicie proces. Przewalicie kolejne wybory. I kolejne. I tak do usranej smierci - bo centrum nigdy nie poprze takiej retoryki i taiej partii.
Jaroslaw Kaczynski jest obecnie najwiekszym problemem polskiej polityki. Jest jak dobry gracz w druzynie - ktory ma jednak jedna wade - gra calkowicie pod siebie. Druzyna ktora prowadzi jest za slaba aby poradzic sobie bez niego - a on jest za slaby aby samemu wygrac mecz - a zespolowo grac nie umie. W rezultacie mamy calkowity pat.
A szkoda - bo sytuacja kiedy nie istnieje racjonalna i zdolna zagrozic partii rzadzacej opozycja jest niebezpieczna dla panstwa.
Ale wyznawcy Jaroslawa chyba nawet nie chca wygrywac. Przeczytalem juz opinie ze dobrze ze Jaroslaw przegral wybory - bo bylyby jakies problemy. Teraz juz nawet slyszalem wypowiedzi ze dobrze jak PiS przewali kolejne wybory do parlamentu.
To nowa jakos w polityce - do tej pory standardem bylo, iz celem partii politycznej jest przejecie wladzy. Tymczasem PiS wprowadza nowy standard - celem tej parti jest przerzniecie wszystkiego. Moge powiedziec tylko tyle - z Jaroslawem sie to wam uda.
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka