Lchlip Lchlip
1294
BLOG

Praworządność i demokracja czyli podobno wolnoć Tomku w swoim domku

Lchlip Lchlip UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 74


To pierwsze to: przestrzeganie przez wszystkich obywateli, instytucji, organizacji i organów państwa obowiązującego prawa

To drugie: Mówimy „Wolnoć Tomku (w swoim domku)”, mając na myśli postawę kogoś, kto w swoim domu robi, co chce, i nie liczy się z tym, czy nie przeszkadza sąsiadom.

Obecny, a właściwie istniejący od czasów rządów PiS-u, konflikt pomiędzy Polską i Unią Europejską to bardzo skrótowo tarcia i różnice w definiowaniu i rozumieniu tych dwóch postaw. Prawo i Sprawiedliwość przekonuje Polaków, że nie będą nam współpartnerzy organizacji do której należymy dyktować czym jest „demokracja i praworządność” bo przecież sami to wiemy najlepiej, a nawet znacznie lepiej niż pozostałe 25 państw. Właściwie od początku swojej kadencji jest polska prawica w konflikcie co do definicji podstawowego pojęcia czym jest demokracja i praworządność w Polsce funkcjonującej w ramach europejskiego porozumienia zachodnich i środkowoeuropejskich państw w ramach UE. Bijąc w nacjonalistyczne tarabany o odbieranej suwerenności, o negatywnej nadrzędności praw obowiązujących w Unii oraz o spychaniu Polski do roli wasala dodatkowo  krzywdzonego przez biurokratów z Brukseli.

Polska demokracja w europejskim, współczesnym rozumieniu to pojęcie istniejące od upadku komunizmu przed 3 dekadami. Przez prawie 5 dekad od zakończenia II WŚ słyszeliśmy słowo DEMOKRACJA jako negatywny przykład w odróżnieniu od tej naszej, polskiej DEMOKRACJI SOCJALISTYCZNEJ. Wmawiano nam, że ta jej odmiana jest dopiero prawdziwa, niezależna i suwerenna. Tamtą inną, wrogą i kapitalistyczną straszono dzieci i dorosłych w bajkach dla jednych i drugich. I ludzie żyli mając tą swojską i „praworządność” i „demokrację” a tę zachodnią widziano jako gwiazdkę na niebie. Jej okruchy docierały w formie szmuglowanych tzw. nielegalnych książek, przywożonych lub otrzymywanych paczek z ciuchami lub nielicznych opowieści powracających szczęśliwców z tzw. saksów. Czym ten świat naprawdę był, jakimi prawami się rządził i jak tam rozumiano pojęcie demokracja lub praworządność oraz jak ją stosowano na co dzień nie mieliśmy właściwie pojęcia. Nauka od podstaw zaczęła się właściwie dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych.

Nauka trudna, żmudna i przez łzy uwieńczona, po ogólnokrajowym referendum, akcesem do Unii Europejskiej. I najważniejsze w tamtych czasach było finansowe wsparcie wypłacane w miliardach przez państwa Unii. Mało kto sobie głowę zawracał czym jest właściwie związek państw od lat żyjących w demokracji z grupą demoludów uczących się na zgliszczach DEMOKRACJI SOCJALISTYCZNEJ nowych zachowań, pojęć, funkcjonowania organizacji i instytucji państwowych w ramach tej wymarzonej idealistycznej demokracji. Wiele milionów obywateli żyjących, funkcjonujących i wychowywanych w socjalistycznej gospodarce i moralności było konfrontowanych na co dzień z bagażem przyzwyczajeń, nawyków, pojęciowych absurdów z przeszłości z nowym, nieznanym światem systemu znanego tylko z abstrakcyjnej teorii.

I doszliśmy do etapu, w którym dawne demoludy a przynajmniej najbardziej okrzepłe z nich czyli Polska i Węgry, zaczynają brykać i walczyć o „swoją” demokrację i „swoją” praworządność. Różnice są być może niewielkie lecz czasami zasadnicze, gdyż tzw. trójpodział władzy to pojęcie nie dające się zawsze zdefiniować w do końca sformalizowanej literze prawa. Tak samo jak artykuły i paragrafy Konstytucji, dają tylko PODSTAWY do działań demokratycznych. Te ważniejsze NIEPISANE zasady funkcjonują jako często obowiązujące i szanowane odwieczną demokratyczną tradycją. Przykładem dość oczywistym jest zrozumienie, iż wygrane wybory nie zwalniają z obowiązku liczenia się z często olbrzymimi grupami inaczej myślących niż rządząca partia obywatelami i nie dają carte blanche na całkowite odstawienie ich poglądów w odstawkę. Stąd też działa wiele organizacji społecznych i instytucji państwowych na forum których jest możliwe osiąganie kompromisów w sprawach spornych lub pozwalających na wypracowanie wspólnej polityki lub choćby jej zalążków w sprawach kluczowych dla PAŃSTWA i NARODU. W myśl oczywistego powiedzenia: „dłużej klasztora niż przeora”.

W polskiej, obecnej rzeczywistości, gdzie pojęcie demokracja została zamienione na „nasza demokracja” a WAADZA określiła zwycięstwo wyborcze jako „cała waadza w nasze ręce” widać nie od dzisiaj dysfunkcjonowanie takiego modelu. Walki frakcyjne w rządzącej partii zaczynają decydować o prowadzonej polityce zagranicznej a Minister Sprawiedliwości lub Edukacji wypowiadają się o swoim rozumieniu zasad prowadzonej polityki państwowej. Zbigniew Ziobro kopie dołki pod Premierem publicznie dyktując mu co i jak ma negocjować w Brukseli, pan Czarnek poza reformowaniem reformy swojej poprzedniczki zaczyna społeczeństwo edukować jak odnosić się do ulicznych demonstracji, w których pojawiają się w cywilu z pałkami członkowie elitarnego Biura Operacji Antyterrorystycznych.

W polskiej demokracji pan Premier wydaje rozporządzenie co do ilości osób na zgromadzeniach w okresie (przed)świątecznym, czyli również na Wigilii, i określa w nim wyjątki dla np. „egzaminów przeprowadzanych w toku postępowania kwalifikacyjnego dla osób ubiegających się o nadanie uprawnień zawodowych w zakresie szacowania nieruchomości”. (!!)

Również w polskiej demokracji wskazanie w Konstytucji o NIEZWŁOCZNYM opublikowaniu wyroku TK są interpretowane przez Rząd: TAK, ALE DOPIERO JAK SIĘ MY SIĘ NA TO ZGODZIMY.

W polskiej demokracji wiceminister Rozwoju będący właścicielem stacji narciarskiej prowadzi negocjacje z branżą o otwarciu wyciągów narciarskich a firma medyczna brata byłego Ministra Zdrowia dostaje wielomilionowy kontrakt.

W polskiej demokracji niezawisły i niezależny sędzia zostaje odsunięty od prowadzenia spraw i traci immunitet pomimo określenia przez Izbę Dyscyplinarną „wniosek prokuratury był niedopracowany”.

Wolnoć Tomku w swoim domku?
Może i tak.
Ale czy nie lepiej się wtedy przeprowadzić z mieszkania we wspólnocie z wieloma sąsiadami do willi jednorodzinnej?
Będziemy wtedy bez problemów mieli NASZĄ DEMOKRACJĘ I NASZĄ PRAWORZĄDNOŚĆ.
Ewentualnie w sojuszu z panem Orbanem i jego sprzymierzeńcami.  


Lchlip
O mnie Lchlip

Z dystansu ale nie z boku. Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka