,,Konfederacja Targowicka",
,,Konfederacja Targowicka",
LechGalicki LechGalicki
205
BLOG

HIT ! -,,Konfederacja Targowicka", prof.Władysław Smoleński, wyd. Biały Kruk, 2024 r.

LechGalicki LechGalicki Kultura Obserwuj notkę 0
(...)Targowiczanie wraz z Rosjanami udawali, że nie ma żadnej wojny, choć dywizje carskie przekroczyły granice Rzeczypospolitej w kilku miejscach i maszerowały w głąb kraju, zwalczając wszelki opór, tocząc bitwy i grabiąc mienie. Bez wsparcia militarnego Targowica by nie zaistniała. W ogóle bez różnorodnego wsparcia z zagranicy konfederacja nie miała szans powodzenia.(...).

     image                                                                                      image


HIT! ,,Konfederacja Targowicka. Wojna polsko-rosyjska 1792 w obronie Konstytucji 3 Maja". Autor: Władysław Smoleński.  Wydawnictwo *Biały Kruk*, 2024 r.                                                           image

Panoszyła się korupcja, głównie rosyjska; przekupstwo obejmowało osoby mające wpływ na bieg spraw w Rzeczypospolitej. Wykorzystywano niezadowolenie różnych dygnitarzy z panującej władzy. Zresztą sam król, człowiek słaby i tchórzliwy, przystąpił w końcu do Targowicy, co przesądziło o klęsce obozu patriotycznego. Stanisław August Poniatowski był z woli sejmu głównodowodzącym polskiej armii i jako taki wydał rozkaz całemu wojsku poddania się rosyjskiej generalicji. Morale wojska polskiego, na czele z księciem Józefem Poniatowskim i gen. Tadeuszem Kościuszką, zostało złamane nie przez nieprzyjaciela, lecz przez króla. A przecież wojsko to początkowo dzielnie stawiało czoła oddziałom imperatorowej Katarzyny II i nie zamierzało się poddawać.

Targowiczanie wraz z Rosjanami udawali, że nie ma żadnej wojny, choć dywizje carskie przekroczyły granice Rzeczypospolitej w kilku miejscach i maszerowały w głąb kraju, zwalczając wszelki opór, tocząc bitwy i grabiąc mienie. Bez tego wsparcia militarnego Targowica by nie zaistniała. W ogóle bez różnorodnego wsparcia z zagranicy konfederacja nie miała szans powodzenia. Zwracając się o pomoc cudzoziemską, z całą świadomością rezygnowali z niepodległości kraju. Uszczęśliwiali ojczyznę rozlewem krwi bratniej, brutalnością wojsk cudzoziemskich, które kazali poczytywać za przyjacielskie – pisze Autor. Targowiczanie podstępnie przedstawiali się jako najszczersi patrioci! Likwidowali swobody – w imię swobód. Jakże dobrze to dziś znamy.

Autor, wybitny historyk i pisarz, często w tym dziele oddaje głos bohaterom dramatycznych wydarzeń, co czyni jego opowieść barwną i autentyczną. Poznajemy przyczyny naszych klęsk narodowych nie tylko wtedy, ale i w okresie nam bliższym, aż po rok 2024. Dzieło prof. Smoleńskiego czyta się świetnie, czasem z wypiekami na twarzy z powodu emocji, jakie wywołuje. 136 ilustracji fantastycznie uzupełnia obraz epoki.

                             image Druk ulotny z tekstem „Konfederacyi generalnej wolnych obojga złączonych narodów” (targowickiej). Fot. z książki „Konfederacja targowicka”, wyd. Biały Kruk

W drugiej połowie marca połączył się z Potockim i Rzewuskim hetman Franciszek Ksawery Branicki (1730–1819). Pojechał nie przez Jassy, lecz wprost z Warszawy, na urlop trzymiesięczny, który otrzymał, dawszy królowi słowo honoru i złożywszy pisemną deklarację, że będzie wierny konstytucji i że wróci na pierwsze wezwanie Rzeczypospolitej. Mało ceniony na dworze petersburskim, jako człowiek niepewnego charakteru, pożądany był przez wzgląd na swe stanowisko urzędowe. Nie liczono ani na jego inicjatywę, ani na powagę sądu o rzeczach. Dla Potockiego był pod pewnymi względami zawadą; większą miał wartość dla Rzewuskiego, jako sprzymierzeńca we wznowionych zabiegach około przywrócenia niepodległej władzy hetmańskiej. W pertraktacjach malkontentów z dworem  petersburskim był figurantem bez znaczenia, zwłaszcza że śmierć Potiomkina 16 października 1791 r. pozbawiła go stosunków i wpływów dawniejszych.

***

Resztę gości petersburskich stanowili: Antoni książę Światopełk Czetwertyński, kasztelan przemyski, Jerzy Wielhorski, kawaler orderów polskich, Antoni Złotnicki, chorąży czerwonogrodzki, Adam Moszczeński, chorąży bracławski, Jan Zagórski, podczaszy włodzimierski, Jan Suchorzewski, wojski wschowski, Michał Kobyłecki, pułkownik pułku buławy polnej koronnej, Jan Świejkowski, wojewodzic podolski, Franciszek Hulewicz, łowczy czerniechowski, i Dyzma Bończa Tomaszewski. Moszczeński, Świejkowski, Złotnicki, Zagórski i Suchorzewski byli posłami na ostatnim sejmie: dwaj pierwsi bracławskimi, trzeci podolskim, czwarty wołyńskim, piąty kaliskim.

Zastęp ten rekrutował się przeważnie z domowników, dworzan i oficjalistów Potockiego. Ojciec Czetwertyńskiego, Włodzimierz, pełnił funkcję marszałka dworu Franciszka Salezego, wojewody kijowskiego. Matka Hulewicza była niegdyś panną służebną wojewodziny, ojciec dzierżawił folwark w Humańszczyźnie, on sam asystował Szczęsnemu w podróżach zagranicznych. Moszczeński administrował dobrami i wraz z Tomaszewskim, stale rezydującym na dworze tulczyńskim, wielki miał wpływ na Potockiego. Świejkowski, którego siostra wyszła za Moszczeńskiego, Złotnicki i Zagórski wysługiwali się Potockiemu w interesach publicznych i prywatnych, dorabiali się na nim fortuny. W bliskich też stosunkach z główną siedzibą Szczęsnego Potockiego Tulczynem był Wielhorski, ekspisarz polny litewski, znany już dawniej w sferach petersburskich, żonaty z Rosjanką, Matiuszkinówną.

Rzewuski pociągnął z sobą nad Newę jednego tylko klienta, Kobyłeckiego, który miał rangę pułkownika, a pełnił w dobrach hetmańskich funkcję oficjalisty. W towarzystwie tym znalazł się Suchorzewski, człowiek bezinteresowny, lecz zapalony wielbiciel starych urządzeń republikańskich, w nienawiści dla tronu sukcesyjnego przewyższający Potockiego i Rzewuskiego.

Potocki nie przestał tytułować się generałem artylerii, choć go sejm tego urzędu pozbawił. Rzewuski pisał się hetmanem, pomimo tego, że buławy polne były skasowane. Moszczeński, Świejkowski, Złotnicki, Zagórski i Suchorzewski zaniechali tytułów poselskich.

***

„Jakże ich nie przyjąć?, mówiła imperatorowa z okazji przyjazdu do Petersburga Potockiego i Rzewuskiego. – Jeden wierny nam jest i oddany od lat trzydziestu, drugi z wroga przez zbieg okoliczności stał się przyjacielem naszym, ponieważ Rzeczpospolita nie może utrzymać się bez poparcia Rosji”. Podczas audiencji zwracał na się uwagę dygnitarzy rosyjskich znacznością wzrostu i strojem polskim Złotnicki.

Potocki i Rzewuski umieszczeni zostali w apartamentach dworskich, Branicki z żoną zajmował lokal księcia Potiomkina. Wszyscy oni, wraz z Szymonem Kossakowskim, uczestniczyli w małych codziennych przyjęciach imperatorowej, doświadczali poufałości Płatona Zubowa, podejmowani byli przez ministrów wystawnymi obiadami. Rzewuski zabawiał imperatorową niezwykłymi pomysłami historycznymi. Dowodził, pomiędzy innymi, że księżna Olga (prawdopodobnie żona Igora) była emigrantką z jego dóbr, na poparcie czego złożył dowody przekonywające. Odbywały się częste konferencje pomiędzy ministrami rosyjskimi a panami polskimi; zdarzały się jednak narady bez udziału nawet hr. Bezborodki i wicekanclerza Ostermanna, z samą imperatorową i Zubowem – co miało być szczególnym wyróżnieniem.

Bardziej niż odkrycia historyczne Rzewuskiego interesowały imperatorową oskarżenia, jakimi panowie polscy obciążali obradujący sejm (Czteroletni), podnosząc potęgowanie się w Warszawie jakobinizmu i ducha rewolucji. W początkach kwietnia opowiadali na cercle [w kółku], że Stanisław August dla zorganizowania klubu jakobińskiego sprowadził z Paryża Mazzeiego, strasznego Włocha, który, według obiegających pogłosek, zakładał się w Warszawie, że imperatorowa zostanie rychło zamordowana. Sfery petersburskie malkontentami polskimi pogardzały, bo intrygami swymi wciągali Rosję w nową wojnę i wzywali obcej pomocy przeciwko własnej ojczyźnie; oni jednak, odurzeni widokami urzeczywistnienia swych celów, oszołomieni uprzejmością sfer dworskich, szli niezachwianie w raz obranym kierunku.

Zdaniem imperatorowej należało ułożyć z panami polskimi formę rządu republikańską i obwarować ją nowym traktatem, mającym zastąpić umowy dawniejsze, przez ostatni sejm pogwałcone. „Uznajemy, komunikowała swemu ministrowi, tylko Rzeczpospolitą, z którą mamy wspólny interes zwalczenia rewolucji. Do wspomagania Rzeczypospolitej obowiązani jesteśmy zawartymi z nią dawniej traktatami, które pragniemy utrzymać święcie. Każdego myślącego z nami zgodnie uważać będziemy za przyjaciela; wyznawców innych opinii poczytamy za przeciwników naszych i Rzeczypospolitej”.

Rezultatem konferencji ministrów petersburskich z panami polskimi było umówienie zasad nowej konstytucji, mającej zastąpić Ustawę Rządową z 3 maja; obok tego obmyślenie planu łącznego działania malkontentów z armią rosyjską.

Przyszła konstytucja Rzeczypospolitej ma się opierać na dwudziestu trzech zasadach. (...)

Przy współudziale zarządzającego niegdyś kancelarią księcia Potiomkina sekretarza gabinetowego imperatorowej, generała Popowa, opracowany został akt zawiązania konfederacji generalnej koronnej. W akcie tym, rozpoczynającym się od słów: „Nigdy jeszcze sztuka zwodzenia w tym u nas nie była widziana stopniu, w którym się okazała w tych czasach ostatnich”, następujące sejmowi robiono zarzuty:

Niepotrzebnie i wbrew woli narodu zawiązał się w konfederację.

W początkach raczej psuł, niż poprawiał rząd Rzeczypospolitej.

Wmawiał w naród, że jest on pozbawiony samowładności.

Stanowił prawa kardynalne, jakby ich nie było.

Straszył fałszywymi wieściami o złych zamiarach państw sąsiednich.

Usiłował wplątać Polskę w wojnę z Rosją, najlepszą sąsiadką i przyjaciółką.

Przeciągnął nieprawnie czas dwuletni obrad.

Wyłączył od prerogatyw szlachectwa nieposesjonatów [nieposiadających własności ziemskiej lub miejskiej].

Ci, którzy sejmem owładnęli, „siali na wszystkie strony projekta demokrackie: przykład nieszczęsny Paryża wystawiany był za wzór miastom naszym; klopy [kluby], na wzór paryskich modne, lecz niebezpieczne dla spokojności narodów rozsiewali zdania”.

W dniu 3 maja przemienili gwałtownie Rzeczpospolitą w monarchię.

„Próżno liczba znaczna senatorów i posłów do praw narodowych, do paktów narodu z królem, do przysiąg się marszałków odwoływali; próżno o deliberację, o turnum domagali się; głos przy prawach obstających był tłumiony, osoby ich gwałtów paryskich przykładem straszone były”.

Przeciwko temu wszystkiemu autorowie aktu protestują i „za zleceniem pozostałych w domach po województwach braci” konfederują się:

Przy wierze świętej katolickiej rzymskiej.

Przy równości i wolności dla wszystkiej szlachty, a nie dla osiadłej tylko.

Przy całości granic Rzeczypospolitej.

Przy rządzie republikańskim, jak najwolniejszym.

Przy utrzymaniu praw unijnych Wielkiego Księstwa Litewskiego z Koroną.

Przy całości praw szlacheckich.

Przy zachowaniu w urzędach i rangach tych, których sejm za protestowanie przeciwko sukcesji tronu i monarchii z zaszczytów poodzierał.

W całym akcie związkowym najmniejszej nie masz wzmianki o królu i jego prerogatywach. W sposób milczący zapowiedziano detronizację Stanisława Augusta.

„Żądania nasze są, aby Rzeczpospolita udzielną, samowładną, niepodległą, w granicach całą została, bo od wieków nikomu podległą i niczyją własnością, dziedzictwem nie była. Żądamy wolności narodowi naszemu przyzwoitej, bo w niej przodkowie nasi od wieków żyli, bośmy się w niej porodzili i umierać chcemy. Żądamy spokojności wewnętrznej, trwałego z sąsiadami pokoju; bo szczęśliwości, bezpieczeństwa własności, nie zamieszania wojen szukamy. Żądamy sobie utwierdzić rząd republikański, bo do innego przywyknąć nie zdołamy; bo inny niepokój i ruinę przynieść nam tylko może”.

„A że Rzeczpospolita, podbita i w rękach swych ciemiężycielów moc całą mająca, własnemi z niewoli dźwignąć się nie może siłami; nic jej innego nie zostaje, tylko uciec się z ufnością do wielkiej Katarzyny… Sprawiedliwość próśb naszych, świętość traktatów i sojuszów, które ją łączą z Rzecząpospolitą, a nade wszystko wielkość jej duszy pewną nam daje nadzieję nieinteresownej, wspaniałej, jednym słowem – godnej jej dla nas pomocy”.

Na marszałka konfederacji powołany został Potocki, na wodzów wojsk Rzeczypospolitej Branicki i Rzewuski, na konsyliarzy [doradców] książę Czetwertyński, Wielhorski, Złotnicki, Moszczeński, Zagórski, Suchorzewski, Kobyłecki, Świejkowski, Hulewicz, na sekretarza Tomaszewski.

Hetmani obejmą władzę nad wojskami Rzeczypospolitej. Do konfederacji przejdzie skarb, sądownictwo, policja, wszystkie organa służby publicznej.

„Bracia nasi!, kończą konfederaci swój akt, wołamy do was!, wznosimy ręce nasze do was za tą wspólną ojczyzną, która ginie, a którą wy zachować możecie. Nie idzie tu o nas tylko: zginiecie i wy, gdy Rzeczpospolita ginąć będzie. Pomnijcie, że gdzie się sadowi tyrania, tam na czas zwlec zgon swój można, ale go nie umknąć. Później lub prędzej wszystko, co tchnie wolnością, pod ciężarem despotyzmu upaść musi”.

W rotach przysięgi dla marszałka, hetmanów, konsyliarzy i przystępujących do konfederacji umieszczono z naciskiem: „Na oderwanie najmniejszej części kraju lub jego przyległości pozwalać nie będę”.

Na marszałka konfederacji generalnej litewskiej przeznaczony został, z tytułu bogactwa i rozległych stosunków, kanclerz wielki Aleksander książę Sapieha, z którym jednak nie porozumiano się jeszcze w tym względzie. Gdyby Sapieha propozycję odrzucił, laskę litewską obejmie marszałek koronny, Potocki. Regimentarzem wojsk litewskich będzie Kossakowski, wciąż generał porucznik rosyjski, zaszczycony zupełnym zaufaniem imperatorowej. Podejmie on pracę około skonfederowania województw i powiatów litewskich; otrzyma i powiezie list, jaki w imieniu imperatorowej wystosuje hr. Bezborodko do kanclerza Sapiehy z propozycją, iżby przyjął laskę marszałkowską.

Sformowana zabiegami Kossakowskiego konfederacja generalna litewska złączy się z koronną.

Jak w materii zasad nowego rządu, tak i w kwestii planu działania hetmani występowali z uroszczeniami niedogadzającymi ani imperatorowej, ani Szczęsnemu Potockiemu. Domagali się, między innymi, przyznania im prawa ściągania od obywateli Rzeczypospolitej podatków na utrzymanie wojsk, które znajdować się będą pod ich komendą…

Akt konfederacji generalnej koronnej podpisany i zaprzysiężony został w Petersburgu 27 kwietnia. Datowano go rzekomo w podolskiej Targowicy 14 maja, w terminie zamierzanego wkroczenia do Polski wojsk rosyjskich.

Pomysły, wyłożone w akcie konfederacji, uzasadnił i rozwinął sekretarz Zubowa, Andrzej Altesti, w broszurze pt. Memoires sur la revolution de Pologne, mającej na celu zohydzenie stronnictwa konstytucyjnego i wykazanie dobrodziejstw, jakich naród polski doświadczył od Rosji. Polska była, według autora, puszczą, zaludnioną dzikim motłochem, i dopiero za sprawą Rosji doszła do pewnego stopnia cywilizacji. Wszystko zawdzięcza gwarancji rosyjskiej. Imperatorowa osłaniała Rzeczpospolitą przed najazdami Tatarów i buntami hajdamaków, ugruntowała w niej ład i spokój, wsparła rolnictwo i handel. W r. 1788 zastęp ludzi zdemoralizowanych, zasilany pieniędzmi ze źródła nieczystego, obalił rząd zagwarantowany. Sprzymierzył się z motłochem miejskim, ze zbrodniarzami i nikczemnikami. Narodowi, ujarzmionemu przez garść łupieżców, imperatorowa udziela pomocy bezinteresownej. Zbrodniarze tylko poczytają wojska rosyjskie za nieprzyjacielskie. Imperatorowej nie o co innego chodzi, jak o zyskanie wdzięczności narodu polskiego i błogosławieństwa rodu ludzkiego. Intrygantów i łotrów nie wesprze żadne mocarstwo europejskie. Oświecona Europa z pogardą patrzeć będzie na sromotę upadku tych, którzy usi- łują podminować podwaliny cywilizacji.

Paszkwil Altestiego, uznany w sferach rządowych w Petersburgu za rodzaj manifestu, rozpowszechniano po świecie jednocześnie z wkroczeniem do Polski wojsk rosyjskich.

***

Tekst pochodzi z książki "Konfederacja targowicka", wyd. Biały Kruk, 2024                     
       
image  Autor: Władysław Smoleński
liczba stron:     440
obwoluta:     nie
format:     16,5cm x 23,5cm
papier:     offset 100g
oprawa:     twarda
data wydania:     25.04.2024

                                                         

INFORMACJE SZCZEGÓŁOWE:

https://bialykruk.pl/ksiegarnia/ksiazki/konfederacja-targowicka#tabs-nav


image

                                                                                               

                                                                                                               


 



Polskie żale

Od kiedy nas nienawidzą,
Kiedy nastał ten czas,
Data, godzina, przyczyna,
Iż chcą by nie było nas,
Dlaczego chcą nas zniszczyć,
I z czego wynika ta wola zła,
Zniemczyć, zrusyfikować,
Skundlić Dei gratia rex Poloniae,
jak psa,
Dlaczego jesteśmy ich celem,
W unicestwieniu nas,
Od kiedy nieprzyjacielem, pluskwą pod but i zerem,
Głową na pniak, ciałem na krzyż,

Wybrykiem natury, karłem, plwociną,

żartem przebrzydłym dla zaborców mas,
Ciągle lubo co jakiś czas,
Dlaczego nas nienawidzą,
I wszystko co polskie chcą zetrzeć w proch,
Wielkości odwiecznej Polski są katem,
Elity jej dla nich to z kapustą groch,
Pacyfikacje, obozy, strzały w tył głowy,
To od nich dla nas produkt zejściowy,
Ja nie rozumiem i wiem, że tak jest,
Oni nas nie chcą i w nienawiści,
Sianiu okrutny mają gest,
Dlaczego wszystko się tak właśnie toczy,
Odpowiedz naszych nieszczęść przyczyno,
A skoro gadzino jesteś,
Niepolitycznie Polsce spójrz w oczy.
O Duchu Święty w Twój czas zesłania,
Rad Twych prosimy i rozeznania,
By do wielkości Polskę przywrócić,
I narzutowy głaz zaborczy,
Imperatorskich i wściekle niemych,
Sił zespolonych krzepko odrzucić,
Jak trudno w kleszczach tyranów tkwić,
A ino chcemy w swej wierze żyć,
Wolni, w granicach sprawiedliwości,
Bez niecnych obcych niechcianych gości,
Polska to dobry i stary kraj,
Twój Dom Opieki już tu na ziemi,
Tej ziemi Panie naszej nam daj.
Od kiedy nas nienawidzą,
Kiedy nastał ten czas,
Data, godzina, przyczyna,
Iż chcą by nie było nas…?

Jeszcze Polska nie zginęła!

I nigdy nie zginie.

Lech Galicki

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura