Stary Dworzec w Jarosławiu (arch.)
Stary Dworzec w Jarosławiu (arch.)
LechGalicki LechGalicki
204
BLOG

Opowieści dworcowe

LechGalicki LechGalicki Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Lepszy pociąg do Buczyny,
niż do oziębłej dziewczyny.

(lg)
image
27 września 1825 roku Robert Stephenson otworzył pierwszą publiczną linię kolei dla ruchu pasażerskiego. Połączyła ona Stocton z oddalonym o 39 kilometrów Darlington (Anglia).
  Dworzec Główny. Na zegarze godzina goni godzinę. Poczekalnia. Zmęczeni podróżni. Sycący się rozmowami i napojami rozmaitymi starzy, miejscowi bywalcy. Na dworcowej hali latają i spacerują wróble. Nie boją się. Lotny szus i ptak trzyma w dziobie kęs hot-doga, kawałek bułki lub - ku swojemu utrapieniu - niedopałek papierosa. Komunikat: „Na dworcu też może być przyjemnie. Punkty małej gastronomii zapraszają. Przyjdź. Zobacz.". Na peronie trzecim stoi pociąg. Zaraz ruszy. Kuszetkowi już stoją na wagonowych stopniach. - Jeżdżą także żuliki, menele, o tacy: tu gdzieś ukraść, tam piwko wypić za darmo - narzeka ktoś z obsługi. Najbardziej obstawiony przez złodziei jest pociąg na trasie X - Z. Przy kasie biletowej starszy człowiek. Kupuje bilet drugiej klasy z kuszetką. Do Z. Na marmurowej balustradzie pudełko, a w nim kartonik z informacją i prośbą: Zostałem okradziony z portfela i dokumentów. Jestem z Z. i nie mam pieniędzy na bilet powrotny. Proszę dobrych ludzi o pomoc! Dziękuję! Danke! Merci!
*
Wspomnienie kolejowe z końca XX wieku
Miarowy stukot kół usypia wszystkich. Do luster okien puka zielonkawa, jasna poświata księżycowa. Pociąg wracający z Miednoje wiezie rodziny pomordowanych przez NKWD na rozkaz Stalina i towarzyszy - polskich oficerów. Pielgrzymi zamykają oczy i widzą sowiecki obóz koncentracyjny na wyspie, lochy, zapadliska, ubikacje na zasypanych dołach z ciałami ich najbliższych.
**

  Zapytana o koczujących na dworcu sprzątaczka zamyśla się i cicho odpowiada: - To biedni ludzie. A mimo wszystko kiedyś choinkę ustawili i ozdobili. Boże Narodzenie świętowali. Zaraz potem taki mały chłopiec zmarł, o tam, pod murem. Nie pierwszy i nie ostatni. Ekspedientka z jednego ze sklepów dworcowych: - Ten płyn do mycia szyb oni piją. Idą na stację benzynową, kupują, wypiją, ile im trzeba i śpią. Policja przychodzi, wygania, a bezdomni jednymi drzwiami wychodzą, a drugimi wchodzą. Raz pewna kobieta wywołała awanturę, a potem rozebrała się na złość wszystkim do naga. Mężczyźni mieli radość za darmo. A przecież teraz jak pieniędzy nie ma, to nic nie ma. Tu cuda się dzieją! Dworcowe! - Tutaj Kaśka przychodzi. Taka jedna. Śpiewa i tańczy. Dziwna ona jest. Maryśka: Jestem sześćdziesiąty dziewiąty rocznik. Mówią na mnie Francuzka. Mamusia mi umarła. Tata nie wiem, czy żyje. Macocha mnie biła. To poszłam od niej. W domu dziecka byłam. Piękny dom. Potem wysyłali mnie do różnych miejsc. Aż się tu znalazłam. Ja Maryśka  jestem. Francuzka mówią o mnie. Jestem królową dworca. Słowo honoru. Nie kłamię. Koronę miałam. Ukradli.
***
Wspomnienie kolejowe 1942 r.
Przesiadka. Na dworcu pełno wojska i policji, która miała prawo kontrolować, kogo tylko chciała. Znajomy z pociągu kupił Lodzie Urbańskiej (Leokadii Podhoreckiej) bilet na dalszą podróż do ojca uwięzionego w niemieckim obozie dla polskich oficerów. Wyszli nawet do miasta. Ponowne, połączone z emocjami, wejście na peron. Czysty przedział. Para buch, koła w ruch. Lodzia kontynuowała najryzykowniejszą w jej życiu podróż... Za wszelką cenę. Tak postanowiła. Ojca zobaczyła na chwil kilka.
****
   Pan Bolek podpiera ścianę przy wejściu na dworzec. Tak dzień po dniu. Być na Głównym, to jego nałóg. Jeden z wielu. Mówi: - Tu mieszkam, przebywam, bo innego miejsca nie mam na tym świecie. Śpię w komórce albo w suchej piwnicy. Stoję, siedzę, a gdy pogonią z dworca, to odchodzę i szybko wracam. Zimuję w szpitalu, bo na rencie jestem. Kiedyś przeprowadzający z panem Bolkiem rozmowę dziennikarz zadał mu inteligentnie podchwytliwe, niewątpliwie, pytanie: co by zrobił, gdyby nagle z nieba spadł mu worek pieniędzy? Gdzie by pojechał? Z tego dworca. A on przecież wtedy goły był jak święty turecki. Czyli żarty to były. A on odpowiedział z godnością wrodzoną: - A choćby na Księżyc, gdyż tam lepiej.
*****
Informacja księżycowa
Sir Paul Neal ogłosił w XVII wieku, że odkrył słonia na Księżycu. Okazało się, że do wnętrza jego teleskopu dostała się mysz, którą astronom wziął za słonia spacerującego po satelicie Ziemi, czyli Srebrnym Globie.

******
   Wielka wygrana !!!
I stała się sprawa niezwykła, a prawdziwa, jak wszystko, co prawdziwe jest. Pan Bolek skreślił w dworcowej kolekturze totalizatora kilka numerków i wygrał prawie trzydzieści i trzy tysiące nowych polskich złotych. Tak było.  Żeby ktoś nie myślał, że jakichś banknotów historycznych peerelowskich starych. Kupił białe jak księżycowa poświata buty i smakował z kumplami dworcowymi niekoniecznie księżycówkę. Tak było w potoku szalonego podróżowania. Komunikatów rozmaitych sączenia sennego. Oczekiwania na ciuchcie, pendolino, co nie jadą lecz płyną po torach i Intercity superszybkie. Pisku szyn i zgrzytu zwrotnic.

Lech Galicki


LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości