urania.edu.pl
urania.edu.pl
LechGalicki LechGalicki
237
BLOG

Sky - Watch, Virgil Armstrong, tajemnica nocnego nieba

LechGalicki LechGalicki Badania i rozwój Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

     

    W parkowym amfiteatrze w  Rehberge ( Berlin - Wedding ) kilkadziesiąt osób rozmaitych nacji, przede wszystkim tzw. ufologów i ciekawych niezwykle zdarzenia obserwatorów - amatorów ( wszyscy za odpowiednimi  zaproszeniami ) Niemców oczywiście, potem Amerykanów, Brytyjczyków, Francuzów, Hiszpanów i jeden Polak - ja, przeżyło w połowie czerwca 1999 roku niezwykle spotkanie, zarówno z prowadzącym tak zwaną Sky - Watch: Virgilem Armstrongiem z USA, jak i  z obiektem zwanym Unidentyfied Flying Object zaliczanym  przez specjalistów zaliczany jest do grupy Nicturnal Light, który w sposób absolutnie niewytłumaczalny dla nikogo z obecnych, także dla przebywającej tam służbowo ekipy telewizyjnej stacji RTL plus, pojawił się na nocnym, berlińskim niebie. Mało kto z biorących  udział w owej Sky - Watch ( to skoordynowana w miejscu i czasie skoordynowana obserwacja nieba oczami gołymi i odpowiednio uzbrojonymi, idąc na to niekonwencjonalne spotkanie wierzył,  że  Coś zobaczy.

   Zbliżała się godzina 21.00., na którą wyznaczono początek ufologicznego meetingu. Podjeżdża  samochód i w towarzystwie organizatorów podchodzi do nas pan Armstrong. Osobnik średniego wzrostu,  uśmiechnięty i niezwykle komunikatywny. Co ciekawe i wzmagające  zainteresowanie - jest emerytowanym pracownikiem CIA.  Wiemy, ze brał czynny, a nawet wiodący  udział w kolejnych fazach wojskowych i naukowych  ( tak, tak,  to nie żart ), amerykańskich  dociekań specjalnych nad rozpoznaniem natury tzw.  Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. Były to: Project Sign ( 1947 - 1949 ), Project Grudge        ( 1949 - 1951 ),  i  najsłynniejszy bodajże  -  Blue Book. Podobno słynny  reżyser  amerykański, Steven Spielberg swoje scenariusze filmów dotyczący Bliskich Spotkań Trzeciego Stopnia oraz E.T.  nasycił   uzyskanymi w sprytny sposób przeciekami z  odpowiednich akt.  Wiele  o frapujących działaniach Virgila Armstronga można napisać, ale  ten opis ma charakter wspomnienia i pozwólmy, aby szczegóły rozmyły się  mgle czasu.

  Podczas Sky  - Watch mit Virgil Armstrong obowiązują określone zasady postępowania. Nie wolno używać aparatów fotograficznych z lampami błyskowymi. Nocne niebo zostaje oznaczone na wzór tarczy zegara: północ - godzina dwunasta, południe - szósta, , wschód - trzecia, zachód - godzina dziewiąta. Gdy zauważymy na nieboskłonie coś  ewidentnie niezwykłego, obcego należy mówić:  uwaga - godzina trzecia, a nie wykrzykiwać, obojętne w jakim języku: tam, tam...

image

Queer.pl  -  Berlin nocą

Epilog Sky - Watch z Virgilem Armstrongiem był tak zaskakujący, tak nieziemsko frapujący, że wielu  z jego uczestników rozmaitych nacji dosłownie szczypało się, by sprawdzić, czy nie śnią. Około godziny 23.00 z północy nadpłynęła powoli osobliwa chmura i zatrzymała się w miejscu. Po chwili wszyscy wskazywali ja ze zdumieniem. Co pewien czas obłok  ten emitował bardzo jasne światło. Po pewnym czasie w miejscu chmury, która zniknęła, widniał dyskoidalny obiekt, którego oś pozioma odchylona była około czterdzieści stopni od linii horyzontalnej. Wyglądało to jakby niezwykle  silne zródło światła przesuwało się z jednego skrajnego punktu do drugiego. To fenomenalne zjawisko wszyscy obecni obserwowali jak zahipnotyzowani ponad dwadzieścia minut ziemskich. Według ufologicznej skali ocena  wiarygodności otrzymała wysoką ilość punktów (m in. relacja  kilkudziesięciu obserwatorów obcych nacji ). Wskaznik dziwności 5-6 punktów. Obiekt na niebie zniknął, po kilku godzinach odjechał Virgil Armstrong, mimo to wiele osób pozostało  z nadzieją wpatrując się w ciemny skłon nieba. Bo, gdy chociaż raz, przez dwadzieścia minut nawet muśnie nas rąbek nieznanego, nie sposób o nim zapomnieć.

W dużej mierze skrócono opis zdarzenia.

(gal)

                                                                                                           




                                                                                                         

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie