Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
209
BLOG

Jaruzelski, Komorowski i wirtualna zgoda

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 0

       Od początku swej kadencji prezydent Komorowski nie skąpi nam interesujących wypowiedzi i pomysłów. Jeden z nich, o którym warto przypomnieć choćby w związku z wczorajszą rocznicą wprowadzenia stanu wojennego, to zaproszenie generała Jaruzelskiego do Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

       Brak tu miejsca na analizę skomplikowanego życiorysu Generała ale dwa motywy należy  koniecznie zaakcentować. Pierwszy z nich to jego stosunek do ZSRR i stopień uzależnienia od Moskwy, który pozostawał także i po zakończeniu okresu stalinowskiego dużo większy, niż miało to miejsce w przypadku innych komunistycznych decydentów. Drugi motyw jest pochodną tego uzależnienia. W archiwach dotyczących powojennej historii  w chwilach dla Polski złych, tragicznych czy haniebnych nieodmiennie pojawia się postać Generała, czasami w tle, czasami na pierwszym planie. Historyk natrafia na nią oprócz grudnia '81 roku m.in. w roku 1968 w związku z czystkami antysemickimi i interwencją wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji a potem w roku '70 w związku z wydarzeniami w Gdańsku. Po wyborze Lecha Wałęsy na prezydenta RP Jaruzelski - poza sporadycznymi wystąpieniami z okazji wydania książki czy procesów sądowych - znika z życia publicznego i pojawia się ponownie po katastrofie smoleńskiej.

Między grajdołem a racją stanu

       Jakie są przyczyny zaproszenia sędziwego Generała do RBN? Głowią się nad tym wszyscy ale najbardziej prawdowpodobny wydaje się ukłon w stronę środowisk związanych z WSI i z lewicą a na drugim miejscu w stronę Moskwy. Z punktu widzenia wizerunku jest to manewr ryzykowny więc do opinii publicznej zaczęło się sączyć inne, bardziej eleganckie uzasadnienie. Ma to być znak zgody narodowej i pojednania.

       Sam Prezydent wypowiadał się patetycznie o polskiej racji stanu i nieco bardziej kolokwialnie o wychodzeniu z grajdoła. Dlaczego bez obecności Generała w RBN Polska miałaby pozostać grajdołem, nie bardzo wiadomo. Tak samo, jak nie jest jasne, w jaki sposób jego obecność w życiu publicznym mogłaby uczynić z Polski mocarstwo. Związek pomiędzy polską racją stanu a generałem Jaruzelskim budzi z przyczyn oczywistych jeszcze więcej wątpliwości.

Wirtualna zgoda i prawdziwe podziały

       A  teraz o zgodzie i o kompromisie. Użycie tych dwóch słów w odniesieniu do współpracy Jaruzelskiego z Pałacem jest pozbawione sensu, ponieważ mogą one oznaczać tylko i wyłącznie porozumienie się stron, mających przed jego zawarciem odmienne zapatrywania na przedmiot owego kompromisu czy zgody. Ponieważ stronami rzekomej "zgody" są środowiska wywodzące się z (dawnej) UW i z PO, osoby związane w jakiś sposób z okrągłym stołem i Generał reprezentujący system komunistyczny, można tutaj najwyżej mówić o kontynuacji czy podtrzymaniu status quo. Sam Prezydent swoją zgodę ze środowiskiem WSI zawarł już też dość dawno temu. Tak więc górnolotne sformułowania "zgoda narodowa" czy "kompromis" służą tu przede wszystkim pielęgnacji wizerunku Prezydenta jako prawdziwego męża stanu, potrafiącego doprowadzić do zgody narodowej i łączącego wszystkich Polaków.

       Byłoby to wszystko niewątpliwie piękne, gdyby nie drobny fakt, że faktyczny podział społeczeństwa wcale nie przebiega obecnie wzdłuż linii PO-SLD, czy pomiędzy zwolennikami Komorowskiego a osobami nostalgicznie wspominającymi czasy komunistyczne ale jest zbliżony do podziału na wyborców PiS-u i pozostałych partii (PJN należy jeszcze z tych rozważań wyłączyć). Do tej pierwszej grupy należy również zaliczyć elektorat mniejszych prawicowych ugrupowań i liczebnie trudną do określenia część elektoratu luźno związanego z PSL, niezadowolonego z poczynań "góry". Trudno powiedzieć, po której stronie w sytuacji plebiscytowej czy krytycznej stanęłyby osoby niegłosujące ale wiele przemawia za tym, że podział kształtowałby się podobnie, również i procentowo.

       Podział ten jest faktem i nic nie pomogą żadne zabiegi specjalistów od wizerunku. Jego główne wyznaczniki to przede wszystkim stosunek do tradycji, religii  i historii i do dysponowania majątkiem narodowym. Spośród  spraw aktualnych to katastrofa rządowego samolotu, śledztwo smoleńskie i obecność religii (krzyża) w życiu publicznym. Z zagadnień ekonomicznych uwzględnić należy również, choć może w mniejszym stopniu, wprowadzenie Euro. I właśnie po tej drodze przebiega głęboka, wyraźna linia podziału.

       Dokładnie tak długo, jak długo duża część społeczeństwa z drugiej strony linii będzie-  za przyzwoleniem a nawet z inspiracji władzy - spychana na margines, określana jako antyeuropejski ciemnogród i ośmieszana w mediach, wszystkie zaproszenia na polityczne "eventy", bratanie się z symbolami minionych epok i tym podobne gesty będą pozostawały najwyżej zgodą wirtualną a nie rzeczywistą.

      

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka