Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1056
BLOG

Sledztwo smoleńskie i amatorska psychoanaliza

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 6

      Freudowskie opisy podświadomości czy tłumionych popędów wpływających na działanie człowieka zajęły już stałe miejsce w historii medycyny. Ponieważ jednak od XIX wieku zmieniły się realia i dziś pacjentami psychoterapeutów są nie tylko rozhisteryzowane wiedeńskie mieszczki, wielu psychoanalityków zmodyfikowało swój warsztat. Uwzględniają oni w coraz większym stopniu wpływ środowiska czy obiektywnych faktów na stan pacjentów. No bo czy dzisiaj można przypuszczać, że np. lęki bezrobotnego ojca o byt rodziny to wynik popędów zepchniętych do podświadomości? Oczywiście, że nie.

       Z tą wiedzą nie zapoznali się jeszcze najwyraźniej domokrążni psychoanalitycy z rządu i z kręgów do niego zbliżonych. I nie chodzi tu nawet o ogólne wystąpienia Premiera, gdzie mowa jest  o miłości, o dobru i złu. Pal sześć, miłość jest piękna, niech będzie. Gdy jednak psychologię głębi zaczyna się stosować w sprawach tak istotnych i wymagających konkretnych działań jak śledztwo smoleńskie, zaczyna się robić groteskowo i jakoś strasznie.

       I tak dowiedzieliśmy się np. od jednej z pań minister, że niezabezpieczony, niszczejący wrak samolotu - obiektywnie najważniejszy dowód rzeczowy - to problem emocjonalny. Jedna z posłanek PO zasugerowała także, że inny dowód w sprawie a mianowicie nagrania połączeń telefonicznych są również problemem emocjonalnym (chodziło o nagranie - faktyczne czy rzekome - telefonu ś.p. posła Deptuły). W tej sytuacji niezbędne jest pytanie, czy wykasowane SMS-y i ślady połączeń są również problemem emocjonalnym a jeśli tak, to w czyjej podświadomości należy ich szukać.

       Podobnie z nagraniami z czarnych skrzynek. Chodzi o kolejny dowód rzeczowy w najważniejszym śledztwie w powojennej historii Polski. Mimo że sprawa budzi tak wiele wątpliwości i emocji, nagrania te nie mogą zostać ujawnione. Ktoś bardzo troszczy się o zdrowie psychiczne społeczeństwa - podobno jest ono nieprzygotowane na takie informacje i pewnie źle zniosłoby szok. Dobrze, że władza dba o naszą psychikę i że mogliśmy zapoznać się jedynie z odpowiednio przygotowanymi, podretuszowanymi stenogramami. Zawierają wprawdzie dużo rozmaitych  nieścisłości ale szoku nie wywołały.

       W strategię podwórkowej psychologii wpisuje się również wypowiedź przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka o wysłuchaniu w Brukseli podobnie jak i ostatnie stwierdzenia ministra Grasia w sprawie p. Kochanowskiej. Znerwicowane panie pojechały sobie na sesję terapeutyczną do Brukseli, posiedziały tam na kanapce u psychoanalityka, opowiedziały coś o emocjach i wróciły. Tylko terapia niewiele pomogła, bo ponoć są ciągle bezczelne.

       Sesja terapeutyczna oczywiście nie pomogła i nie pomoże, gdyż jedyną formą terapii na społeczną frustrację może być w omawianym przypadku pełna informacja o wszystkich faktach i okolicznościach związanych ze smoleńską tragedią. I to nie na kanapce w zaciszu gabinetów, tylko dokonana jawnie i publicznie.

       Czy nastąpi wreszcie coś, co przerwie ten upiorny, hipnotyczny seans i spowoduje, że osoby do tego powołane zaczną wreszcie konstruktywnie działać i przestaną się zajmować tanią, podwórkową psychologią? Każdy lekarz i psycholog wie, że stawianie diagnoz i stosowanie narzędzi psychoanalizy przez amatorów może wyłącznie zaszkodzić i przynieść nieprzewidywalne skutki. Dla wszystkich.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka