Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
2083
BLOG

NOWY BLOGER J.K.: Sukces, krytyka i histeria

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 36

       Do tej pory nikt nie brał chyba nawet pod uwagę możliwości, że blogerski debiut  spowoduje aż tyle zamieszania w mediach, w sieci i na politycznych salonach.  Gdy w roli blogera-debiutanta wystąpił sam Jarosław Kaczyński nagle wszystko okazało się prawdopodobne łącznie z załamaniem się serwerów - nie wiadomo, czy z przyczyn technicznych czy wskutek działań ciemnych mocy. Tak czy tak sensacja pełna.

       Artykuł Prezesa PiS-u właściwie zupełnie nie nadaje się do publicznego rozszarpywania. Dotyczy tematu istotnego dla wszystkich, zawiera treści merytoryczne i krótki rys historyczny. Zawiera także pewne elementy partyjno-propagandowe. Nie dominują one jednak w natrętny sposób nad całością a ich obecność w artykule prezesa partii, skierowanym do wyborców czy też potencjalnych wyborców jest dopuszczalna i u nikogo zdrowego nie powinna prowadzić do nagłego wybuchu zalegających czy tłumionych afektów.

       Odzew na wpis Jarosława Kaczyńskiego przeszedł chyba wszelkie rekordy. Pojawiło się także kilka tekstów polemicznych czy też - nazwijmy to - kontr-tekstów. To bardzo dobrze, gdyż istnieje multum poglądów i doktryn w sprawach gosdpodarczych i nie każdy musi się w kwestiach gospodarczych z Jarosławem Kaczyżskim zgadzać.

       Przy notce w gruncie rzeczy przyzwoitej i merytorycznej zadziwiająca jest natomiast ilość komentarzy  całkowicie nierzeczowych a czasem wręcz durnych, które w żaden sposób nie ustosunkowują się do tekstu a wyrażają swą niechęć do autora tudzież do wyimaginowanych trucicieli życia publicznego w Polsce. W tym momencie należy przypomnieć, że już w dość wczesnych klasach szkolnych tekst napisany nie na temat dyskwalifikuje pracę. Oczywiście oczekiwanie innych reakcji to naiwność, wiadomo, że PiS-owi a w szczególności jego Prezesowi trzeba dołożyć. Jeżeli artykuł dotyczy gospodarki to tym gorzej dla gospodarki, że akurat nawinęła się pod pióro; równie dobrze mogłyby ją zastąpić oświata czy sport. Temat nieważny, ważne żeby tłuc.

       Jak zwykle przy wystąpieniach Jarosława Kaczyńskiego poziom histerii w sieci i w mediach podskoczył mocno do góry, wyprodukowano dużo hałasu a o temacie, czyli o patriotyźmie gospodarczym, mówiono mało. Po pierwsze recenzenci-amatorzy ogłosili kompletną plajtę i niepowodzenie przedsięwzięcia. Jest to o tyle absurdalne, że żaden z nich nie zdefiniował wcześniej, jak należ mierzyć blogerski sukces - na ile ważna jest jakość tekstu, ilość odsłon czy komentarzy czy też rola tekstu jako hasła do rozpoczącia debaty. Wiadomo, że istnieją często czytani blogerzy piszący teksty o niewielkiej wartości informacyjnej czy estetycznej. I odwrotnie - u innych czytelnik znajdzie piękne i mądre teksty z załączonymi artystycznymi zdjęciami a niewiele odsłon, gdyż blog z natury rzeczy nie jest adresowany do odbiorcy masowego. I już okazuje się, że wrzaskliwi recenzenci tekstu J.K. są nieprecyzyjni i podają nieścisłe informacje. Bo co to za porażka, gdy przy przyzwoicie napisanym tekście na ważny temat ilość odsłon przekracza wszelkie rekordy a pseudorecenzenci częst nawet nie mają co marzyć o 1% odsłon?

       Inny powód histerycznej nagonki - nie chodzi tu o rzeczową polemikę z tezami zawartymi w tekście - to ten co zawsze: Cokolwiek Jarosław Kaczyński nie zrobi czy nie powie, to należy go zohydzić i zniszczyć. Najjaskrawszy przykład tego rodzaju krytyki dawały stwierdzenia, że polityk posługuje się agresywnym językiem a następnie podmienienie ich wypowiedziami, że J.K. przygnębiony żałobą po stracie bliskich agresywnie milczy. Po wystąpieniu na blogu dzieje się podobnie. O ile poprzednio zarzucano mu i podawano na dowód rzekomego ciemnogrodztwa, że jest nienowoczesny, nie prowadzi blogów i wiele lat temu wyraził się krytycznie o internautach, to od kilku dni nie milknie wrzawa, że bloguje nie tak jak trzeba. A to, że mu ktoś napisał tekst a to, że nie potrafi obsługiwać programów, wklejać, linkować i czegoś tam jeszcze robić a to, że nie odpowiada na bieżąco. Jako frontowy bojownik pierwszej linii wystąpił tutaj były polityk PiS, europoseł Marek Migalski. W swoim krytycznym artykule zupełnie nie ustosunkował się merytorycznie do tekstu a usiłował zabawiać swych czytelników jakimiś trzeciorzędnymi bzdurami, dając przy tym sygnał, że w hierarchii PJN polityka gospodarcza zajmuje miejsce dopiero po utarczkach z Jarosławem Kaczyńskim i po blogowych gadżetach (to chyba lepiej stamtąd wiać!).

       Pojawiały się także argumenty, że tekst J.K. nie przystaje do idei blogów. Z tym argumentem też trudno się zgodzić. Oprócz tego, że także nie odnosi się do treści, jest nieprawdziwy, gdyż akurat na Salonie24 pojawiają się bardzo różne teksty, od jednozdaniowych w rodzaju "Przegońcie PiSmaków" (dla równowagi, żeby uniknąć zarzutu o stronniczość: "Przegońcie Pełowców") aż po naukowe opracowania na tematy gospodarcze czy socjologiczne. Owa rzekoma niekompatybilność tekstu J.K. do portali internetowych została więc stworzona wyłącznie po to, żeby móc  za wszelką cenę udowodnić  porażkę debiutu.

       Opowieści o porażce nowego blogera, który rzekomo już się skończył, zanim jeszcze na dobre rozpoczął blogerską karierę są bardzo oddalone od rzeczowej krytyki i przypominają raczej histeryczno-zawistne wybuchy niedoszłych gwiazd opery czy niespełnionych primabalerin wyżywających się na młodych debiutantkach. I tu i tu motywem jest nie chęć poprawienia świata a jedynie frustracja z powodu własnych niepowodzeń i niespełnionych ambicji.

       Zrozumiałe, że pojawienie się blogera takiego formatu powoduje ciekawość. Jednakże jazgot i ilość decybeli wokół debiutu Jarosława Kaczyńskiego na Salonie24 to kolejny dowód na patologię polskiego życia publicznego i medialnego. Patologia ta to histeria i mania prześladowcza umiejętnie podsycana przez media pozostające w rękach rządu i te tzw. "zaprzyjaźnione". Im perspektywa na dobry wynik wyborczy Prezesa PiS-u staje się bardziej realistyczna, tym mocniej histeria jest podsycana, tym więcej środków pobudzających idzie w ruch. To nieprawidłowo, gdyż histerykom potrzebny jest przede wszystkim spokój i wyciszenie. A histeria niekontrolowana i nieleczona może okazać się fatalna w skutkach, zarówno dla pacjentów jak i dla lekarzy.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka