Sam fakt, że do takiego wywiadu musiało dojść jest - przy pełnym zrozumieniu dla wdowy po ś.p. gen. Błasiku - żenujący i obnaża stan organów państwa, stan śledztwa i stan informacji o najważniejszym postępowaniu w powojennej historii Polski. Mówi również wiele o kłamstwach i zabiegach manipulacyjnych wokół smoleńskiego śledztwa, toteż nic dziwnego, że cynicznie gnębiona i upokarzana wdowa zdecydowała się działać, skoro na czynniki oficjalne nie ma co liczyć.
Po wywiadzie w studio TVP Info rozbrzmiało dysharmonijne trio publicystów. Narracja Sławomira Sierakowskiego odbywała się głównie w rytmie smętno-bluesowym i dotyczyła - jak to blues - przede wszystkim uczuć prywatnych. Wszystko na molowo- jękliwie: "Co może powiedzieć wdowa" i "wdowa po generale wyraża pewne nadzieje w dobrej wierze" i jeszcze trochę o obrzydliwości mierzenia bólu. Rozlazłego bluesa zakłócały od czasu do czasu stwierdzenia o winie gen Błasika: "Generał może być winny" - może lub nie może, nie znaczy że jest. Blues bluesem ale dowodów póki co żadnych nie ma. Kolejnym przerywnikiem molowych wywodów było stwierdzenie, że "Raport Millera powinien być przyjęty z godnością" . Nie bardzo zrozumiałe, dlaczego ma być przyjmowany z godnością, przede wszystkim powinien być na chłodno przeanalizowany a potem oceniony. Ale jak to w bluesie, dużo emocji, mniej logiki i dyscypliny.
Wypowiedzi red. Stankiewicza przypominały rytm rozkołysanego walczyka w tempie umiarkowanym. Rozkołysanie sięgało od stwierdzeń, że Generał był w kokpicie, miał alkohol we krwi a nie powinien go mieć i "co byśmy powiedzieli, gdyby kontroler miał 0,6 promila" do kilku trafnych spostrzeżeń. Z walcem jak to z walcem - może się zakręcić w głowie i łatwo wypaść z rytmu. Należy więc tu coś uporządkować. Nie chodzi nawet o ten alkohol, gdyż tu po pierwsze sprawa nie jest całkiem jasna a wiarygodnych dokumentów strona polska nie otrzymała. Chodzi przede wszystkim o to, że ś.p. gen Błasik był pasażerem samolotu a nie członkiem załogi. W odróżnieniu od niego kontrolerzy byli zatrudnieni przy obsłudze lotów. Notoryczne mieszanie tych faktów ma sens, jeżeli chce się obraz katastrofy zaciemnić. Jeżeli chce się go wyjaśnić mija się to z celem, gdyż przyczyną złego naprowadzenia samolotu i niemożliwości poderwania go na pewno nie było 0,6 promila alkoholu we krwi jednego z pasażerów, niezależnie od jego stanowiska.
Trzeba red. Stankiewiczowi przyznać, że zgrabnie uporządkował kilka obserwacji stwierdzając, że gen. Błasik jest wykorzystywany z jednej strony przez Rosjan a z drugiej strony w rozgrywce krajowej. Stwierdzenie, że "obciążenie Błasika jest wygodne dla Platformy" warto zapamiętać.
W sferze konkretów poruszał się red. Warzecha, co wobec rozciągniętego, jękliwego bluesa i rozkołysanego walczyka można byłoby porównać do zdyscyplinowanego i zwartego rytmu na 2/4 (marsz, polka). Każdy, kto konsekwentnie odrzuca maglane plotki czy podejrzane wrzuty, kto choć trochę poznał wokółsmoleńskie fakty i dane (na ile są one dostępne) i kto zapoznał się z jedynymi dotychczas dostępnymi dokumentami (Raport i polskie uwagi) nie może nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że Raport MAK-u jest niewiarygodny i że nie ma żadnych dowodów na naciski. Takie są fakty, innych nie ma.
Harmonia bluesa, walca i faktów jest matematycznie i logicznie niemożliwa. Każdy kompozytor czy muzykolog wie także, że podkład muzyczny powinien być dostosowany do sytuacji. Jaki wypływa więc z tego praktyczny wniosek dla sprawy? Mniej rozciągniętego, lirycznego bluesa, mniej rozkołysanych walczyków, więcej dyscypliny, faktów i konkretów.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka