Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
599
BLOG

Historyczne porównania profesora Nałęcza

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 1

       Historyczne porównania to motyw niezwykle wdzięczny pod warunkiem, że w porównywanych postaciach - tych historycznych i tych współczesnych - można odnaleźć cechy wspólne, czy to w ich osobowości czy w życiorysie. Zasoby, z których można czerpać są bardzo szerokie i sięgają od Aleksandra Macedońskiego (czy też np. od faraonów) poprzez Richelieu, Dantona i Napoleona aż po ulubionych u nas Narutowicza i Piłsudskiego.

       Jeśli chodzi o panie, to repertuar także w niczym nie ustępuje i rozciąga się od Kleopatry poprzez choćby Marię Stuart do Indiry Gandhi. Ze współczesnym materiałem porównawczym (wśród panów zresztą też) sprawa wygląda nieco gorzej. Aktualnie rządzące panie - czy to np. Prezydent Warszawy czy Minister ds. zwalczania korupcji - mogą stanowić niewątpliwie świetny materiał do pewnych gatunków literackich czy satyrycznych, z Elżbietą I, Katarzyną Aragońską czy z Marią Teresą porównać je raczej nie sposób.

       Dokonywane na siłę porównania prezydenta Komorowskiego do prezydenta Narutowicza i marszałka Piłsudskiego, którymi często zajmuje się prezydencki doradca prof.Nałęcz wypadają równie groteskowo. Podobieństwa między prezydentem Komorowskim a Gabrielem Narutowiczem czy z Józefem Piłsudskim pozostaną chyba na zawsze tajemnicą profesora Nałęcza - nawet przy najbardziej intensywnych staraniach odkryć je dość trudno.

       Należy zacząć od sprawy kluczowej a więc od życiorysu zawodowego i od osobowości. Zarówno Narutowicz jak i Piłsudski zostali głowami państwa po przejściu ostrego sprawdzianu i po wykazaniu się wybitnymi umiejętnościami i osiągnięciami w swoich dziedzinach - ten pierwszy jako ekspert od budownictwa wodnego, drugi jako organizator formacji militarnych, dowódca zwycięskich bitew i wybitny strateg. Mimo internowania i działalności opozycyjnej nie sposób powiedzieć tego samego o prezydencie Komorowskim. Po okresie działalności w opozycji zajął się on po prostu działalnością polityczną. Jako działacz partii współrządzącej czy rządzącej został przez nią mianowany - raz na stanowisko ministra, innym razem na Marszałka Sejmu (oczywiście następnie wybrany przy sprzyjającym stosunku głosów) a w końcu na kandydata na Prezydenta RP. Wybory spowodowane nie do końca wyjaśnionymi okolicznościami wygrał niewielką ilością głosów. Wyborcy oczywiście mogą mieć nadzieję, że jakieś konkretne zasługi na konkretnych polach jeszcze nastąpią ale póki co jest to tylko nadzieja, nic faktycznego. A więc podsumowując - w przypadku dwóch poprzedników zajęcie się polityką czy objęcie stanowiska nastąpiło po wykazaniu się sukcesami i konkretnymi osiągnięciami w innych dziedzinach, w przypadku prezydenta Komorowskiego polityka stała się drogą do sukcesu i do osiągnięcia pozycji.

       Podkreślana przez profesora Nałęcza nienawiść do poprzedników i wysnuty na tej podstawie wniosek o podobieństwach również nie są trafione. Niechęć części społeczeństwa do prezydenta Narutowicza nie wynikała z realizowanej przez niego polityki czy z jego jakichkolwiek posunięć. Wynikała ona przede wszystkim z niezwykle skomplikowanej sytuacji w jakiej znalazła się Polska wskutek rozbiorów i z głębokiego podziału społeczeństwa m.in. ze względów etnicznych (ale także i innych - chodzi tu przy tym o podziały faktyczne a nie urojone czy sztucznie wywoływane).

       Jeśli chodzi o nienawiść czy niechęć do Piłsudskiego, to porównanie to także nie ma zbyt wielkiego sensu, gdyż zaciekła nienawiść wobec niego charakteryzowała przede wszystkim wrogie Polsce i dążące do unicestwienia II RP środowiska komunistyczne (w tym sowiecka agentura). Jeśli chodzi o krytycyzm czy niechęć w innych kręgach to owszem, one wprawdzie istniały ale nawet i tam uznawano zasługi Marszałka na rzecz odrodzenia Polski i jej państwowości. Krytycyzm czy niechęć pewnej części obywateli wobec obecnego Prezydenta nie jest natomiast sposodowany żadnymi uprzedzeniami, gdyż wtedy musiałby on istnieć już przed katastrofą smoleńską  (a jak wiadomo B.Komorowski nie należał wówczas wcale do polityków najbardziej krytykowanych czy zwalczanych przez opozycję). Wynika on tylko i wyłącznie z jego działań, posunięć czy z wypowiedzi. Na marginesie należy zaznaczyć, że ani Piłsudski ani Narutowicz nie pozwoliliby sobie na - nazwijmy to - nieco pozbawione sensu wypowiedzi, na które pozwala sobie obecny Prezydent.

     Tak więc wysnuwanie wniosków o podobieństwach stanowi  pewnego rodzaju nadużycie. Jego cel to  zohydzenie politycznych przeciwników prezydenta Komorowskiego i wmówienie im i ich zwolennikom, że oto przez właśnie takich jak oni dochodzi do brutalnych politycznych morderstw, oto właśnie tacy jak oni  są sprawcami nieszczęścia Polski. Nadużycie to jest tym bardziej absurdalne, że jak do tej pory - i miejmy wszyscy nadzieję, że na tym koniec - w niewyjaśnionych do końca okolicznościach zginął ś.p. Poprzednik prezydenta Komorowskiego a jego konkurent o prezydencki fotel uniknął śmierci jedynie wskutek zbiegu okoliczności - miał także lecieć feralnym samolotem. Ofiarą natomiast brutalnego i też miejmy nadzieję że już ostatniego politycznego morderstwa miał być  według słów mordercy  także Jarosław Kaczyński (twierdzenie przez marszałka Niesiołowskiego, że to on miał być ofiarą zamachu pozostawiam bez komentarza).

       Fakt y są więc twarde i brutalne i pewne tezy upadają w konfrontacji z nimi. Aby dokonać dobrego i celnego porównania należy więc, zamiast iść na łatwiznę i stosować chwyty pod niezbyt dobrze zorientowaną publiczność, zagłębić się nieco dokładniej w historię i trochę dłużej poszperać. Może wtedy, wśród mniej znaczących drugo- czy trzecioplanowych polityków znajdą się odpowiednie postaci. Marszałek Piłsudski i prezydent Narutowicz na pewno nimi nie są.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka