Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
266
BLOG

Sytuacja na stadionach odbiciem stanu państa

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 0

       Wszyscy śledzący dość jałowe wokółstadionowe dyskusje na szczeblu państwowym mogą przede wszystkim poczynić dwie obserwacje. Pierwsza to ta, że wszyscy - a więc rząd, administracja państwowa, samorządy, służby porządkowe i PZPN - chcą jak zwykle dobrze, że zostaną (chyba w jakiejś przyszłości) poczynione odpowiednie kroki no i że ponoć wiadomo, jak problem rozwiązać. Druga to ta, że po zajściach na bydgoskim stadionie wszyscy odsuwają od siebie odpowiedzialność i próbują ją spychać na innych winiąc raz policję, raz prezydenta miasta, raz wojewodę czy PZPN. Aż cud, chciałoby się zawołać po ostatnich doświadczeniach, że nikt nie obwinił jeszcze za awanturę J.Kaczyńskiego i PiS- u, wszystko pewnie przed nami.

       Wiadomo kibice (a przede wszystkim kibole) to lud specyficzny. Aby na stadionie wybuchł pożar (w przenośni a czasami i dosłownie) wystarczy mała iskra, o tym wszyscy wiedzą. Nie ma więc sensu wdawać się na razie w jakiekolwiek spekulacje o prowokacjach czy o walce rządu z kibicami, zwłaszcza, że sprawa nie została jeszcze dokładnie zbadana, choć kilka faktów mogących budzić zdziwienie jest już znanych. Trzeba jednak trzymać się  ogólnego stanu wiedzy - czyli źle przygotowanego stadionu, zorganizowania meczu wbrew ocenie policji, niedostatecznej ilości sił porządkowych i nieskutecznej interwencji. To mówi już właściwie wszystko.

       Bydgoska zadyma to nic innego jak pochodna obecnego stanu państwa. Państwa, w którym wiele ustaw to buble prawne, wskutek czego często niezbyt dokładnie wiadomo, kto za co odpowiada.  Państwa, które w imieniu pseudoliberalizmu czy też całkowicie fałszywie pojmowanego liberalizmu wycofuje się z odpowiedzialności za kluczowe obszary i spycha je na samorządy, obywateli a czasem po prostu w ogóle się nimi nie zajmuje. Państwa, którego Premier mówi o polityce miłości i tym podobnych sprawach nieistotnych dla administrowania i rządzenia. Państwa, w którym przedstawiciele partii rządzącej sprawiają wrażenie, że bardziej zajmują się życiem psychicznym lidera opozycji niż poważnymi problemami.

       Czy do takiej sytuacji musiało dojść i to w okresie, kiedy ważne rozgrywki piłkarskie stanowią w kontekście zbliżającego się EURO2012 wizytówkę państwa?

       Nigdy do niej dojść nie powinno, gdyż istnieją odpowiednie przepisy a siły porządkowe mają możliwość zastosowania działań prewencyjnych. To wszystko prawda, tylko aby działania sił porządkowych były skuteczne, skuteczni i dobrze zorganizowani muszą być kierujący nimi. Musi ponadto - oprócz wszelkich ram ustawowych administracyjnych, itd. - istnieć określony porządek wartości a kierujący siłami porządkowymi muszą jasno wiedzieć, co jest przestępstwem czy wykroczeniem a co nie. Niestety w ostatnich czasach granice te były dość płynne - instrumentalizacja sił porządkowych była widoczna szczególnie  w trakcie zajść pod Pałacem Prezydenckim. Dla przypomnienia - posłowie korzystający z przysługujących im praw byli turbowani i szykanowani, żulia rzucająca butelkami na modlących się ludzi czy sikająca na krzyż korzystała natomiast najwyraźniej z przyzwolenia władzy na ekscesy. Siły porządkowe, organy państwa czy administracji  to nie kolorowa zabawka. Ich instrumentalizacja może prowadzić do wielu niepożądanych następstw, m.in. do anarchizacji życia społecznego.

     Dojść do takiej sytuacji kiedyś musiało, czy w Bydgoszczy czy gdzie indziej. To nie pierwszy przypadek w ostatnich czasach, gdy państwo nie zdało egzaminu, być może i niestety należy się liczyć, że nastąpią kolejne. I nic tu nie pomoże żadne spychanie winy - a że to nie państwo a że to PZPN czy samorządy. W cywilizowanych krajach istnieje coś takiego jak współpraca między organami państwa, samorządami, zrzeszeniami itd., szczególnie niezbędna  w sytuacjach kryzysowych czy niejasno uregulowanych. W przypadku bydgoskim wiele wskazuje na to, że tego rodzaju współpraca nie zaistniała, ze szkodą dla wszystkich.

       Gdy wizerunek państwa zostanie nadszarpnięty, w Europie czy na świecie nikt nie będzie pytał, który samorząd czy jaki związek sportowy za to odpowiada. Wyborca też nie.

 

 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka