Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
408
BLOG

Stadiony, wzburzeni politycy i moralizujące ciotki

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 3

       Kto ich nie zna i komu nie zaszły już kiedyś za skórę: ciotki-moralistki. Takie ciotki-moralistki zawsze wszystko wiedzą - kto z kim żyje na "kocią łapę", kto kogo odwiedza, który mąż zdradza którą żonę (i odwrotnie) no i oczywiście, kto nie potrafi dobrze wychować dzieci i wiele więcej.  Najgorzej robi się zwykle wówczas, gdy ktoś jeden zacznie się gorszyć - ciotki-moralistki grzmią wtedy dalej, opowiadają jedna drugiej te rewelacje, i oburzają się. Ciągle o tym samym, ciągle w ten sam sposób i nieważne, że wszyscy o czymś wiedzą - zawsze po raz setny można usłyszeć zdania w rodzaju "Tak nie może być", "Z tym trzeba coś zrobić", "To jest oburzające". Takie ciotki-moralistki znane są z życia i z literatury - w powieściach czy w filmach często stanowią akcent komiczny, wprowadzający nieco humoru.

       To, co się dzieje w związku z kibolami i stadionami, oczywiście humorem  nazwać dość trudno (chyba że czarnym) ale zachowania zgorszonych polityków odpowiedzialnych za działanie różnych służb i organów państwowych można porównać do tychże właśnie ciotek-moralistek. Od kilku dni i bez przerwy słychać zgorszenie, lamenty i moralizatorstwo, że tak nie może być. Wczoraj na różnych kanałach TV wypowiadali się po kolei wszyscy - minister Graś, poseł Kłopotek, poseł Wikiński i jeszcze kilku innych. Wcześniej swe oburzenie wyraził premier Tusk, co zaowocowało zamknięciem dwóch stadionów.

       A sytuacja na stadionach właściwie w ogóle nie powinna być sprawą polityczną, powinna być sprawą - nazwijmy to - techniczno-porządkową. Po prostu - są ustawy, są przepisy i odpowiednie instytucje i organy powinny zadbać o to, żeby stadiony były bezpieczne i żeby nie wpuszczano na nie bandytów. Sam fakt, że działanie jakiegoś tam procenta kiboli, terroryzujących pozostałą część kibiców, może się stać sprawą w ten sposób upolitycznianą, dowodzi o niczym innym jak właśnie o nieporadności władz. Zwłaszcza że sprawa kibolskich ekscesów w żaden sposób społeczeństwa nie dzieli - tu panuje raczej dość szeroka zgoda społeczna i wyborcy wszystkich partii (także i ci, którzy nie chodzą na wybory) są przeciwko stadionowemu bandytyzmowi. Jeżeli szaleją zadymiarze a przedstawiciele partii rządzącej czy mediów zaprzyjaźnionych wysnuwają na tej podstawie daleko idące i wyjątkowo zagmatwane wnioski dotyczące opozycji i jej współudziału w bandyckich ekscesach, to jest naprawdę źle. Jedynym słusznym wnioskiem byłoby w tej sytuacji wyciągnięcie konsekwencji, także i personalnych i zastąpienie osób, które sobie nie radzą takimi, które sobie będą radzić. Innych możliwości i innych wniosków  tu być nie może.

       Póki co prawdopodobnie nie ma co liczyć na stosowne załatwienie i zakończenie sprawy - jej wymiar polityczny zaczyna się pogłębiać. Prawdopodobne jest, że w dalszym ciągu będziemy słyszeć utyskiwanie różnorakich ciotek-moralistek. Na koniec przytoczę, co mówiła kiedyś jedna z takich ciotek-moralistek  z zaprzyjaźnionej rodziny. Otóż ciotka ta nie interesowała się zbytnio polityką ani sprawami publicznymi a gdy zbyt długo wałkowano jakiś temat, zwykła była wówczas z oburzeniem pytać: "Czy oni nie mogliby już wreszcie zrobić tak, żeby było dobrze?".  W sprawie stadionów to naprawdę słuszne stwierdzenie.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka