Nie od dziś wiadomo, że w okresie przedwyborczym wyjątkowo dobrze sprzedają się hasła odwołujące się do fałszywie pojmowanego egalitaryzmu. Zdarza się, że skołowani wyborcy nagradzają tych, którzy obiecują mniej pracy i lepsze życie czy niższe składki ale wyższe i lepsze świadczenia. Wyjątkowo dobrze sprzedają się także postulaty w rodzaju "Wszystko dla wszystkich". Po dobrobycie dla wszystkich, komputerach dla wszystkich i szczęściu dla wszystkich przyszła kolej na aborcję dla wszystkich.
Dwa ugrupowania - SLD i Ruch Poparcia Janusza Palikota zamieściły w swoim programie liberalizację ustawy aborcyjnej. Praktycznie chodzi o wprowadzenie możliwości dowolnego i swobodnego przerywania ciąży na życzenie kobiety (na podstawie decyzji kobiety). Pełne przyzwolenie i powszechna dostępność. Tak jak mówi się o powszechnej dostępności do służby zdrowia, edukacji, dobrobytu i szczęścia. Inflacja i dewaluacja pojęcia - każdy kto chce to może, zawsze i tanio.
Aby pomysł wesprzeć SLD planuje wystawę w Parlamencie i ma wystąpić do Marszałka Sejmu o zgodę. Sojusz planuje także złożyć projekt ustawy zezwalającej na legalne przerywanie ciąży do 12. tygodnia wyłącznie na podstawie decyzji kobiety (za portalem Wpolityce.pl, Rzeczpospolita z 9.05.2011). Ciekawa jest przy tym argumentacja posła Marka Balickiego (SLD), który jako uzasadnienie podaje - oprócz utraty zdrowia przez kobietę podczas nielegalnego zabiegu oraz rozkwitu nielegalnego handlu środkami poronnymi - także pogorszenie sytuacji materialnej kobiet wskutek zakazu przerywania ciąży.
W każdym z tych argumentów jest zawarta pewna prawda, żaden z nich nie jest jednak w pełni rzeczowy i adekwatny do sytuacji. Podziemie ginekologiczne w XXI wieku to raczej rzadko babki, znachorki czy inne wiedźmy. Najczęściej stanowią je dobrze wyposażone gabinety ginekologiczne czy nawet kliniki a utrata zdrowia może nastąpić wskutek każdego zabiegu aborcyjnego, także i tego przeprowadzanego przez utytułowanych ginekologów z anastezjologami włącznie - 100% gwarancji nie ma nigdy, choć prawdopodobieństwo powikłań jest oczywiście dużo mniejsze. Handel środkami szczególnie wczesnoporonnymi będzie kwitł niezależnie od regulacji dot. aborcji.
Jeśli chodzi o ostatni argument, to właściwie wszelka dyskusja jest zbędna. Wiadomo powszechnie, że wychowanie dziecka kosztuje a jego urodzenie może na jakiś czas pogorszyć sytuację materialną kobiety czy rodziny. Logiczne więc, że przerwanie ciąży do tego pogorszenia nie doprowadzi. Pogląd, że państwo powinno stosować instrumenty ginekologiczne w celu niedoprowadzenia do pogorszenia sytuacji materialnej kobiet zamiast instrumentów ekonomicznych, fiskalnych, zatrudnieniowych, prorodzinnych itd. jest jednak jedyny w swoim rodzaju. O następstwach takiego zabiegu i wysokich kosztach związanych z ewentualnym późniejszym leczeniem nikt z SLD już nie wspomina.
Społeczeństwo polskie przerabiało już raz zaciekłą dyskusję na temat aborcji, działo się to na początku lat 90-tych. Argumenty i spory przypominały wówczas huk ciężkich dział i wystrzały z karabinów maszynowych - jak zwykle nie brakowało jazgotu i inwektyw osobistych. Przy porównaniu dzisiejszych postulatów czy dyskusji z tą wcześniejszą dość łatwo zauważyć jedną różnicę. Wówczas kładziono nacisk, często czynili to także i dyskutujący z lewej strony, na fakt, że aborcja jako taka jest złem. Oczywiście zastrzegano natychmiast, że nie da się go czasami uniknąć, bo sytuacja, bo problemy, itd. W efekcie tych debat udało się jednak wypracować pewien kompromis. Obecnie nie widać, aby ktokolwiek z domagających się liberalizacji i udostępnienia aborcji na życzenie kobiety zaprzątał sobie umysły jakimikolwiek dylematami etycznymi. Po prostu tłucze się zwolenników utrzymania status quo czy przeciwników aborcji argumentem o hipokryzji i o rzekomo wszechrządzącym o.Rydzyku, zgłasza się postulaty i umieszcza punkty programowe. Ma być dostępnie, tanio i zawsze. Lekko i bez zobowiązań.
A każdy, kto ośmieli się w jakikolwiek sposób skrytykować próby zaserwowania kolejnego gniota prawno-ginekologicznego czy prawno-genetycznego (in vitro), naraża się nieuchronnie na zarzut, że odmawia jednostkom prawa do szczęścia i do korzystania z postępu.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka