Jedynym wrażeniem pozostającym na stałe po wielu dyskusjach telewizyjnych są okrzyki w rodzaju "Niech pan mi nie przerywa" czy "Teraz mówię jaaaa!". Wczorajsza wieczorna rozmowa w TVP Info na temat śledztwa smoleńskiego okazała się jednak jak najbardziej warta wysłuchania. Szczególnie wobec faktu, że znów nastąpił ruch w sprawie - prokuratorzy i ministrowie w Moskwie proszą i zabiegają, rząd - jak sam twierdzi - wspiera ich a różne zapowiedzi mnożą się. Tyle tylko, że niezbyt konkretne.
Stanowisko PiSu w sprawie śledztwa jest od dawna jasne i konsekwentne, toteż nie ma potrzeby, aby jeszcze raz je wyjaśniać. Wczorajsze wypowiedzi przedstawiciela PO (senator Witczak) i SLD (poseł Kopyciński) możnaby było natomiast porównać do rozpylania mgły z domieszką nie tylko helu ale jeszcze neonu i środków odurzających. O ile stwierdzenia senatora Witczaka w rodzaju "nie było innego rozwiązania jak przyjęcie Konwencji Chicagowskiej", jego propozycje w sprawie gromadzenia dowodów, żeby "cierpliwie czekać" czy odnoszenie się w tej ważnej sprawie do PiSu ( "żeby PiS nie mówił"), kojarzą się z ciężką, zawiesistą mgłą, mogącą powodować bóle głowy i rozstrój organizmu, to wypowiedzi posła Kopycińskiego przywodzą na myśl raczej środki odurzające.
Bo w jaki inny sposób można odnieść się do wywodów o wartości symbolicznej a nie dowodowej wraku? Brak wartości dowodowej poseł SLD uzasadnia tym, że wrak został pocięty i zniszczony, po czym w następnej wypowiedzi dodaje, że "wierzy w uczciwość postępowania". Przykre, gdy dorosłemu trzeba tłumaczyć, że uczciwe postępowanie to takie, w którym materiał dowodowy zostaje należycie zabezpieczony a nie niszczony, postępowanie zaś, w którym jest on cięty i niszczony nie może być w żaden sposób uczciwe. Opisywać to można tylko przy pomocy metafor, język dosłowny użyty w tym kontekście niewątpliwie przekraczałby granicę salonowej etykiety.
Najciekawsze tym razem okazały się jednak wypowiedzi marszałka Zycha, które w gruncie rzeczy nie były niczym innym, jak druzgocącą krytyką rządu i jego działań w sprawie smoleńskiej katastrofy. Pomijam tu sprawę motywów - jest ich prawdopodobnie kilka. Motywem mogą być zbliżające się wybory - elektorat PSL stąpa raczej dość mocno po ziemi i nie wierzy w zaklęcia, że "śledztwo jest rzetelne a stosunki z Rosją ciepłe". Te kilka procent, które PSL chętnie odebrałby PiSowi też oczekuje w tej sprawie raczej konkretnego stanowiska. Mogą to być rozgrywki personalne we władzach PSL-u i zdobywanie w ten sposób przychylności dołów partyjnych. Może to być wreszcie świadomość marszałka Zycha, że prawnik z doktoratem pewnej granicy fantazji i niedorzeczności przekraczać nie powinien. W końcu polityczne kalkulacje kalkulacjami ale rozkład sił może się zmienić a etykieta kłamcy czy osoby oplatającej bzdety pozostaje zwykle długo. Nie każdy gotów jest robić z siebie pajaca.
Przede wszystkim marszałek Zych stwierdził, że to, co załatwiono w Moskwie, to wbrew optymistycznym deklaracjom strony rządowej jedynie postęp w śledztwie a nie przełom. Czyli po staremu - być może prace staną się intensywniejsze, nie wiadomo natomiast, czy doprowadzą do poznania prawdy. Wypowiedział się również dość jasno w sprawie procedur, że "możliwe było porozumienie pomiędzy polską a rosyjską stroną" oraz, że "powinniśmy mieć zapewnione prawa do równego udziału w badaniach" (od początku). Zdaniem Marszałka "Konwencja Chicagowska nie ma zastosowania" a winą za wybranie niewłaściwych procedur obarcza dyplomatycznie doradców Premiera, którym zarzucił niezbadanie sprawy z punktu widzenia formalno-prawnego. Pod koniec programu stwierdził, że "prokuratorzy i biegli mają prawo mieć wątpliwości, czy nie było manipulacji".
Wypowiedzi marszałka Zycha - ważnego polityka partii koalicyjnej - potwierdzają niezależnie od jego motywów i dyplomatycznego języka właściwie to, co duża część społeczeństwa nie bacząc na szyderstwa i szykany wiedziała już od dawna: że oficjalna beletrystyka a fakty z 10.04.2010 to dwie różne sprawy i że postępowania zostały skonstruowane w taki sposób, żeby uniemożliwić dotarcie do wielu z tych faktów. Marszałek Zych nie jest oszołomem, spiskowcem ani "wyznawcą Prezesa".
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka