Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
951
BLOG

Smoleńsk: prokuratorzy i coś z historii filmu

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 33

       Dzisiejsza Rzeczpospolita podaje, że od sprawy został odsunięty prokurator Marek Pasionek nadzorujący śledztwo smoleńskie. Podobno powodem były jakieś jego kontakty z sojusznikami Polski. To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia dziwna sprawa związana ze smoleńską katastrofą, do tego wszyscy zdążyli się przyzwyczaić i należy się z tym liczyć na przyszłość. Powód też nieco dziwny, bo od kiedy to kontaktowanie się z sojusznikami w celu uzyskania informacji czy przyśpieszenia i usprawnienia śledztwa jest rzeczą naganną?

       Smoleńskie śledztwo jest mało przejrzyste, informacja społeczeństwa fatalna a dezinformacja widoczna na każdym kroku. Z polskich uwag do raportu MAK wiadomo, że strona polska nie otrzymała większości materiałów. Z amerykańskich badań systemu TAWS wiadomo, że przebieg zdarzeń był inny niż ten podany w raporcie MAK. Znanych jest kilka medialnych wrzutek i kłamstw. Poza tym wiadomo niewiele. Dlatego też jakakolwiek poważna analiza samego śledztwa nie jest w obecnej chwili możliwa, w gruncie rzeczy nie bardzo wiadomo, co się dzieje.

       I jeszcze odsunięcie prokuratora krótko przed opublikowaniem raportu - wszystko to daje wiele do myślenia. A gdy się czyta te i inne doniesienia ze śledztwa, to przypomina się pewien genialny film sprzed lat, który mimo wysokich ocen ze strony fachowców (w 1980 otrzymał nawet "Cezara" za najlepszy scenariusz) nie zdobył nigdy wielkiej sławy. Chodzi o film "I... jak Ikar" ("I... comme Icare", 1979) z Ivesem Montandem w roli głównej. W Polsce też przeszedł on bez wielkiego echa, przynajmniej nic podobnego nie przypominam sobie, zastrzegając, że  W 1979 roku nie byłam jeszcze w wieku, w którym chętnie ogląda się polityczne kryminały. Obejrzałam ten film później w jakimś kinie studyjnym.

       Treść? W zamachu ginie prezydent fikcyjnego państwa. Z nieudolnie prowadzonego śledztwa (nikt nie chce, aby było ono prowadzone zbyt dokładnie i rzetelnie) wynika, że ktoś tam coś tam, prezydenta zastrzelił i sprawa załatwiona. Ale nic z tego, sprawę przejmuje nowy prokurator, który robi porządek w dotychczasowym bałaganie i w ogóle nie zadowala się byle czym, że jakiś tam rzezimieszek zrobił pif-paf, tylko zaczyna prowadzić sprawę rzetelnie i zgodnie z prokuratorskim rzemiosłem. Odnajduje zupełnie nowych świadków zamachu, którzy zresztą po kolei giną w tajemniczych okolicznościach. Okazuje się, że przebieg zdarzenia wyglądał zupełnie inaczej niż podawano to dotychczas a nici prowadzą do najwyższych władz i służb specjalnych fikcyjnego państwa.

       Koniec jest zgodny z tytułem - prokurator, który okazał się zbyt dokładny, kończy jak Ikar, który wzbił się zbyt wysoko. Zostaje zastrzelony, oczywiście przez nieznanych sprawców. Czasami przypominają się różne filmy sprzed lat. Wszystkim zainteresowanym bardzo polecam. Film ciekawy nie tylko od strony politycznej ale i artystycznej ze względu na świetną rolę Ivesa Montanda.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka