Zanim napiszę coś spójnego na temat "polskich obozów śmierci" muszę nieco odreagować wczorajszy wieczór. Staram się wprawdzie przed pisaniem zawsze na spokojnie pomyśleć, rozważyć wszystkie za i przeciw i w ogóle zdystansować się od rzeczywistości ale czasem też okazuję się być tylko człowiekiem a nie żadną partyjną bojowniczką, jak wczoraj określił mnie jakiś "wielbiciel". Niesłusznie zresztą, bo bojowniczką to może i jestem (tak mi wyszło, nie planowałam wcale), partyjną na pewno nie. Zresztą ów "wielbiciel" (zbanowany zresztą u mnie) i tak wyraził wielkie ubolewanie, że nie przyłączam się do wielu innych blogerów, którzy wczoraj zdecydowali się wynieść z Salonu lub zawiesić czasowo działalność.
I tu dochodzimy do istoty sprawy i do jednej z przyczyn mojego ponurego nastroju, pomijając, że śledziłam tę awanturę dość długo i po prostu nie wyspałam się. Nie chcę się tu wypowiadać o innych Blogerach i ich decyzjach, które częściowo rozumiem. Mogę tylko wyrazić ubolewanie, że wielu bardzo dobrych Autorów i Komentatorów, piszących wartościowe notki odeszło, przestało pisać lub ma taki zamiar. Wśród nich jest także, niestety, wielu moich Czytelników. Wczorajsza historia przepełniła u nich czarę goryczy i wyciągnęli z niej konsekwencje. Jak więc będzie teraz wyglądał Salon? Ano Czytelnik wejdzie (mówię o czytelniku średnio-przeciętnym, niezwiązanym z konkretnym ugrupowaniem politycznym ale jako tako myślącym, który czuje że z oficjalnymi mediami coś jest nie tak) na Portal i dowie się, że Biniendę rozjeżdżają eksperci Millera, że katastrofę smoleńską spowodował pijany generał, bo ktoś z MAKu i jakiś ekspert lotniczy tak powiedział, że rząd dobrze rządzi a za bajzel na kolei to odpowiada Jarosław Kaczyński. No i że największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa są jacyś komunistyczni lekarze czy sędziowie, którzy podobno wszędzie się czają (a najbardziej oczywiście w PiSie) i utrudniają Donaldowi Tuskowi rządzenie. I - o zgrozo, nawet nie będzie miał kto prostować tych bzdur i protestować przeciwko takim idiotyzmom. I powiedzcie Państwo - czy nie robi się człowiekowi od tego ponuro?
Sama postanowiłam tu zostać. Jak już w późnych godzinach wieczornych, po wyrażeniu ubolewania na licznych blogach z powodu odejścia, powzięłam decyzję i chciałam przejść nad wszystkim do porządku dziennego, walnęła jak grom z jasnego nieba wiadomość z Waszyngtonu o "polskich obozach śmierci". Dopiero co mieliśmy stadiony śmierci czy nienawiści (już mi się nawet do tego badziewia nie chce zaglądać - w końcu dlaczego ja mam być dokładna skoro samo BBC ma dokładność w d...) i turystów wyjeżdżających w trumnach z Polski. I to w dodatku w wykonaniu jakiegoś pajaca, który jak potem przyznał, nie był ani razu w Polsce. Ale w świat poszło, pajac ponoć znany (przyznaję, że jeśli chodzi o piłkarzy mam pewne luki, polegam na zdaniu innych) więc i pewnie te swoje szkody, których doznał od Polaków sugestywnie przedstawił.
Zanim nie huknęła wiadomość z USA, na paskach pojawiały się informacje, że jakaś firma chce faceta do Polski zaprosić, żeby się niby przekonał, itp. A po co? Mało to mamy głupków rodzimych? I po co w ogóle po raz kolejny to uniżenie? Przecież skoro ktoś coś podobnego oplata w studio telewizyjnym, to właśnie znaczy, że albo jest pozbawiony rozumu albo jest nienawistny i ma złą wolę albo wykonuje to na czyjeś płatne zamówienie (może być oczywiście wszystko razem). Tak czy tak nie zapraszać tylko wziąć do raportu i ewentualnie wyprosić, gdyby w podobnym stylu chciał produkować się dalej. Akcje marketingowe w rodzaju zapraszania celebrytów itp. mogą być jak najbardziej pożyteczne, należy je prowadzić ale też i skoncentrować się na ludziach mądrych i uczciwych, których obecność w Polsce może państwu coś przynieść.
I jeszcze te "polskie obozy śmierci" ale o tym później - o ile starczy mi dziś jeszcze czasu i energii (choć znając życie sprawa pewnie będzie wałkowana nie tylko dziś). I czy ktoś się ze mną teraz nie zgodzi, że ponuro zrobiło się i na Salonie i na świecie?
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości