I tak chodząc sobie po uroczych i cichych zaułkach znaleźliśmy się nagle na jakiejś bardzo luksusowej i dość ożywionej ulicy handlowej (jak się później okazało była to Bond Street). W witrynach sklepów na parterze stylowych domów kusiło klientów wszystko, co najdroższe na świecie: torebki Hermesa, suknie Chanel i rubiny czy szmaragdy wielkości kurzych jajek. O brylantach dosłownie oślepiających z okien wystaw już nawet nie wspomnę. Po okolicy snuło się trochę ludzi, głównie byli to Anglicy i trochę Rosjan, Azjatów i Arabów.
Krążąc po labiryncie starych, wąskich uliczek zauważyliśmy, że od czasu do czasu natykamy się na trzy afrykańskie kobiety, z których dwie prowadziły za rękę kilkuletnie dziewczynki, zapewne córki. Trudno powiedzieć, z jakiej okolicy pochodziły - język francuski wskazywał na Afrykę Zachodnią, ew. Centralną. Kobiety były wysokie, wyjątkowo solidnie zbudowane i wyposażone przez Stwórcę w bardzo obfite okrągłości. Afrykanki (bardziej oczywiście pasowałoby tu po prostu "Murzynki" ale jakiś poprawiacz świata mógłby się przyczepić o rasizm czy inny faszyzm - teraz dziwne czasy i trzeba ze wszystkim uważać) o takich kształtach potrafią jednak wyglądać apetycznie i estetycznie. Wszystkie trzy kobiety - poza ubranymi "po europejsku" dziewczynkami - spowite były w kilkanaście metrów bardzo pstrokatej materii, wykończonej bordiurami z perełek i koralików. Przy bliższym przyjrzeniu się materia okazała się jakimś wyjątkowo szlachetnym jedwabiem - grubym, lejącym się i lekko połyskującym. Włosy kobiet były starannie zaondulowane, co w ich przypadku oznaczało dokładnie wyprostowane i pomalowane w blond pasemka. Wszystkie trzy trzymały w ręku torebki marki L.Vuitton z jednej z nowszych kolekcji (oryginały, nie podróbki - cena torebusi to w przeliczeniu kilka tys.zł). Obwieszone były dość drogą i dobrą złotą biżuterią w bardzo obfitej ilości.
W ogóle kobiety były bardzo do siebie podobne ale oczywiście trudno powiedzieć, czy były to po prostu siostry czy kuzynki czy też może żony jakiegoś regionalnego kacyka - to też pozostanie już tajemnicą po wsze czasy. Czarnoskóre kobiety raz pojawiały się w jakimś zakamarku, w którym i my akurat wylądowaliśmy, potem znikały w jednym z luksusowych butików i z jeszcze większą ilością toreb z zakupami natykały się na nas (albo my na nie) w jakimś innym miejscu. Pomiędzy sklepami bez przerwy i głośno kłóciły się po francusku.
Przyczyna kłótni pozostanie oczywiście już na zawsze nieznana. Uliczna publiczność słyszała jedynie efekty sporu. Polegały one na tym, że niewiasty cały czas po prostu wyzywały się wzajemnie od głupich - po francusku oczywiście i ładnymi, niskimi jazzowymi głosami, bardzo donośnymi zresztą (inaczej ta notka nie miałaby szans powstać). "Tu est stupide!" - "Non, c'est pas moi, c'est toi qui est stupide!". "Non, lui dit que tu est stupide!" - "C'est pas vrai, c'est pas moi, c'est toi! Tu est stupide!". "Non, c'est lui qui est stupide!"*. I tak w kółko i bez przerwy - jedna wymyślała drugiej, trzecia pierwszej. Nie wiadomo, czy ów spór w pięknym języku francuskim, zredukowanym do spraw najistotniejszych, kontynuowały także wewnątrz sklepów czy na czas zakupów zawierały coś w rodzaju rozejmu.
Rozjazgotane kumoszki, kunsztownie owinięte metrami pstrej materii, stanowiły na tle dyskretnych Anglików i wyciszonych, skupionych na luksusowych zakupach Rosjan i Chińczyków intensywną, barwną plamę - nie tylko kolorystyczną ale i akustyczną. Osiągnęły w każdym razie coś, co na londyńskiej ulicy rzadko udaje się nawet największym dziwakom czy innym ekstrawaganckim jednostkom - uprzejmi ale obojętni i zdystansowani przechodnie oglądali się za nimi po kilka razy. I nie tylko to - uwieczniła je jeszcze jedna z blogerek Salonu24.
* Po prostu: "Jesteś głupia!" - "Nie, to nie ja jestem głupia, to ty jesteś głupia!" - "Nie, ona powiedziała, że to ty jesteś głupia!" - i tak w kółko. Zadziwiające tylko, że spór w tym stylu trwał około pół godziny - może i dłużej ale później nasze drogi rozeszły się.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości