Wszyscy od pewnego czasu wytrząsają się nad kibolstwem - władza wytrząsa się nad "kibolstwem" futbolowym, nawet Olbrychski wytrząsał się ostatnio nad "kibolstwem" siatkarskim (???!!! - jak się Olbrychski nad czymś wytrząsa to może to być równie dobrze jakieś kibolstwo urojone ale głębiej w to nie wchodzę, bo akurat za siatkówką specjalnie nie przepadam i nie śledzę zdarzeń). No to powytrząsam się z tego wszystkiego i ja - na kibolstwo tenisowe, a jakże. W końcu najwyższy już czas zająć się problemem.
Nie, nie - żeby było wszystko jasne - kibol tenisowy oczywiście nie wszczyna żadnych burd po pijanemu jak kibol piłkarski. Nie wydaje też z siebie żadnych okrzyków, jak czyni to rzekomo kibol siatkarski. Kibol tenisowy oczywiście też nie wypomina nikomu na korcie niesłusznego pochodzenia etnicznego. Jeżeli już to robi, to oczywiście dyskretnie, najwyżej na kanapie w swoim living-roomie w kręgu najbliższych więc i moralność ma w porządku, ludzie nic nie widzą.
Kibol tenisowy rakiety najczęściej w życiu nie trzymał a nawet jak trzymał, to i tak krótko, bo szybko przestał grać z powodu zadyszki na korcie. Ewentualnie z powodu fatalnej techniki - zamiast z ramienia grał z łokcia czy z ręki, wskutek czego szybko zaczęło mu w mięśniach trzeszczeć i w stawach zgrzytać no i z tego harcowania wyszła zamiast wielkiego szpanu wizyta u ortopedy (niewtajemniczonym wyjaśniam, że prawidłowe odbijanie piłki odbywa się od dołu, z ramienia a ruch powinien być "zaokrąglony" i doprowadzony do końca, rakieta powinna się znaleźć za ramieniem - wszystko inne prowadzi do napięć mięśniowych i bolesnych kontuzji).
Nie szkodzi, że kibol tenisowy ma niewielkie pojęcie o tenisie - za to posiada angielski, tak przynajmniej myśli. Z lubością dywaguje coś o Wimbledonie, jakimś central court i co to tam jeszcze słyszał o forehandach czy backhandach, dobrych czy słabych, jak na znawcę przedmiotu przystało. Do tego dba o wizerunek i ciuchy sportowe kupuje w Decathlonie (wg Mazurka ulubiony sklep lemingów). Elegancki facet ten kibol tenisowy, prawda? Nie to, co wszyscy pozostali kibole. Ale i tak łączy go z nimi jedno: ze sportem nie ma nic wspólnego.
Poza tym same różnice, także ta najważniejsza: o ile wszyscy pozostali kibole wspierają swych zawodników, także jeżeli robią to głupio czy prymitywnie, to głównym celem życiowym kibola tenisowego jest dowalić Radwańskiej. Nie wie właściwie dlaczego. Poniosła na olimpiadzie porażkę, to prawda ale przecież wszystkim najlepszym też się zdarza. Ale tak jakoś ta Radwańska mu nie pasuje, ten jej międzynarodowy sukces też nie pasuje, bo jak to - żeby sobie taka Radwańska tak sobie o, sukces międzynarodowy odnosiła? A jemu tutaj przy grillu i piwie brzuch rośnie a sukces tylko średni, na miarę działu w firmie a i to nie całkiem - znów te wyniki nie takie, jakich szef by sobie życzył.
A poza tym - w końcu salonowi ta Radwańska coś się jakoś nie podoba. A jak się salonowi nie podoba, to salon ma rację - dobra okazja, porażka była, można ponajeżdżać. Sam redaktor Tomaszewski o niej źle mówił, na sporcie się w końcu zna, to ma rację, Senyszyn też coś się ta Radwańska nie podobała - a Senyszyn pewnie też się na sporcie zna, sukces osiągnęła, to się musi znać. Oni wiedzą co mówią, ten salon. A kibol tenisowy powtarza, czy nawet spisuje to na blogach. No przecież ona tylko przypadkiem, bo inne były słabsze (kibol tenisowy nie wie, że jeden mecz można wygrać przypadkiem ale na wysoką pozycję w rankingu WTA przypadkiem się nie trafia). Skończona jest (jak na skończoną to naprawdę nieźle) a w ogóle jakoś ona nie tak mówi. Tak, to co mówi się nie podoba (a co? ma nieco po dwudziestce może przemawiać jak wytrawne dyplomatoły?). No dobrze, że przegrała na tej Olimpiadzie - w końcu w salonie mówili, że z niej nic nie będzie.
A teraz kibole tenisowi - dam wam dobrą radę. Odczepcie wy się od Radwańskiej a zamiast tego ruszcie swoje cztery litery od telewizora czy od grilla z piwem i wyjdźcie trochę się poruszać - od tego dotleni się mózg i zacznie lepiej pracować. Jak będziecie to robić bardziej regularnie i nabierzecie co nieco kondycji, to weźcie wtedy w łapę rakietę, wybierzcie się na kort i poćwiczcie tam trochę (tylko pod dobrym kierunkiem, żebyście się kontuzji nie nabawili bo od przekaziorów i grilla w nadmiarze ciało nieprzywykłe do ćwiczeń fizycznych - oczywiście może też potrwać długo, zanim traficie w piłkę). To naprawdę poprawi wam formę, także tę umysłową i psychiczną i może wtedy przestaniecie wreszcie wypisywać bzdury o Agnieszce Radwańskiej, najlepszej polskiej tenisistce od czasów Jadwigi Jądrzejowskiej (jak nie wiecie, kto to, to sprawdźcie sobie w Wikipedii).
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości