I
Warszawa, zima, Dworzec Centralny. Stan w zawieszeniu - stary rozkład wyszedł z użycia, nowy jeszcze nie wszedł. Ten sam rozkład, za który minister Grabarczyk w Sejmie dostanie później imponujące naręcze kwiatów od własnej partii. Na szczęście w Warszawie wszystko wygląda trochę lepiej niż w Katowicach - żaden pociąg nie odchodzi wprawdzie punktualnie ale liczba peronów zgadza się mniej więcej z tym, co kolej podaje na piśmie.
Stan dworca taki sam jak stan rozkładu (jazdy). Stary wystrój - o ile wystrojem można to było w ogóle nazwać - usunięto, nowy jeszcze się nie pojawił. Po obdartej i przepastnej hali szaleje zimny wiatr, gdzieniegdzie zwisają i powiewają jakieś płachty folii. Wszystko wygląda jeszcze bardziej ponuro niż zwykle. Kolejka do kasy wydłuża się dosłownie w oczach, ustawiam się na końcu. Kasjerki nic nie wiedzą a w ogonku atmosfera jak w kotle ciśnieniowym - wszyscy nadęci, wściekli i mruczą coś gniewnie pod nosem. Jeszcze nie kipi ale zaraz będzie. Ktoś przy kasie gestykuluje niecierpliwie, pracownica PKP rozkłada bezradnie ręce.
W końcu mężczyzna - sądząc po wieku "młody emeryt" - nie wytrzymuje i wybucha:
- To skandal, żeby PKP tak traktowało pasażerów!!! Czy tutaj nikt za nic nie odpowiada??!! Czy nie można zrobić dodatkowych okienek??!! To skandal takie coś!!!
Naród zmaltretowany przez PKP zachowuje się apatycznie, nikt nie reaguje. Wydaje się, że krzyki rozgniewanego pasażera trafiają w próżnię... Jednak nie całkiem - z kolejki odzywa się głos kolejnej ofiary PKP i ucisza niezadowolonego pasażera:
- O!!! PiSior się znalazł!!! Teraz kolej się nie podoba!!! Wszystko się wam nie podoba!!! Tylko krytykują wszystko te PiSiory!!! Nic nie robią tylko krytykują!!!
Reszta kolejki najspokojniej w świecie, wręcz apatycznie, znosiła w dalszym ciągu udrękę i nie zgłaszała zastrzeżeń ani wobec PiSu ani PKP. Czasami tylko ktoś coś gniewnie pomruczał pod nosem.
II
Niewielki sklep spożywczy na warszawskim osiedlu. Jest znany z towarów dobrej jakości. Wędliny dostarczają małe rodzinne firmy, pieczywo bez ulepszaczy i innych świństw pochodzi zawsze z tej samej piekarni, nawet gotowe pierogi i naleśniki smakują jak domowe (a to prawdziwa rzadkość). Taki porządny, tradycyjny sklep - z ladą i z obsługą, z którą zawsze można zamienić kilka słów (jak kiedyś!!!).
Robię zakupy po dłuższej nieobecności w Warszawie. Jak zwykle stwierdzam, że ceny znów strasznie podskoczyły, wszystko wydaje się dużo droższe. Ulubiony chleb poszedł w górę chyba ze 30% a może i 40%. Zdrożały wędliny, sery - dosłownie wszystko. Rozmawiamy chwilę ze sprzedawczynią.
- Straszna drożyzna się robi, to nieprawdopodobne, jak ceny idą w górę - odzywam się.
Sprzedawczyni kiwa ze zrozumieniem głową, przyznaje mi rację. Za mną stoi mężczyzna koło sześćdziesiątki. Bacznie przysłuchuje się naszej dyskusji kręcąc przy tym z dezaprobatą głową. W końcu stawia diagnozę:
- Taaaaak!!! Na Tuska się głosowało a teraz to pretensje do całego świata, że drożyzna!!! Trzeba było od razu myśleć a nie PO wybierać a teraz jęczeć!!!
Czuję się zgnębiona i potraktowana niesprawiedliwie, nie mam nawet ochoty na dalsze polityczne dyskusje przy ladzie. Odchodzę z ulubionym chlebem droższym o 30% i w zdołowanym nastroju.
III
Niedziela, wiosna, Krakowskie Przedmieście. Wracam z rodzinnej uroczystości z nobliwą starszą panią. Ładna pogoda, nie za zimno nie za ciepło. Jeszcze dość pusto na ulicy - ot nastrój przyjemnego i trochę leniwego niedzielnego przedpołudnia. Jesteśmy mniej więcej na wysokości pomnika Prusa. Naprzeciwko nas idzie para emerytów (na oko po sześćdziesiątce), obydwoje dość dobrze ubrani, wyglądają kulturalnie. W miarę zmniejszającej się odległości słychać, że mężczyzna opowiada coś głośno i z ożywieniem. Im bliżej nas tym głośniejsza staje się opowieść a ton bardziej roszczeniowy - na koniec przechodzi wręcz w rodzaj grzmienia. Kobieta - żona najwyraźniej kulturalna i spolegliwa - słucha męża w milczeniu:
- O popatrz!!! Zwariowali ci s PiSu!!! Znowu pomnik chcą stawiać!!! Pomników im za mało, to jeszcze pomnik smoleński chcą stawiać!!!
Spolegliwa, kulturalna żona przytakuje grzecznie mężowi, nic nie mówi. Mężczyzna zaczyna nerwowo machać w stronę pomnika Prusa:
- Widziałaś coś takiego???!!! Oni chcą Prusa wyrzucić!!! Kaczyński chce wyrzucić Prusa!!!
Nic nowego, Kaczyński jest i tak winien całemu złu i wszystkim uchybieniom władz - wysokim cenom prądu, drożyźnie, bałaganowi na kolei i pustym kasom to co tam, że zwalcza jeszcze Prusa. Literaturą w końcu i tak dzisiaj nikt się nie przejmuje więc bardziej już mu to wszystko i tak nie zaszkodzi. Spolegliwa, kulturalna żona patrzy na męża i robi współczującą minę - biedny mąż najwyraźniej cierpi z powodu niesprawiedliwości wyrządzanej Prusowi (Bolesławowi) przez Kaczyńskiego. Jegomość, już bardzo blisko nas, wykrzykuje znów:
- Oszaleli z tym pomnikiem smoleńskim!!! Jeszcze jeden pomnik chcą stawiać!!!
Facet robi się coraz głośniejszy, leniwe niedzielne przedpołudnie i tak przegrało z jego jazgotem, postanawiam więc i ja dorzucić swoje trzy grosze. Niewiele namyślając się odpowiadam głośno agitatorowi:
- I bardzoi dobrze, że chcą budować pomnik, bo ten pomnik powinien wreszcie stanąć.
Krzykliwy jegomość doznaje na moment szoku - w jego pojęciach zapewne nie mieści się, że ktoś o kulturalnym wyglądzie może się mieszać w "prywatną" rozmowę. W moich nie mieści się, że ktoś o kulturalnym wyglądzie może w urocze niedzielne przedpołudnie prowadzić zidiociałą, hałaśliwą i natrętną agitację. Jesteśmy więc kwita. Tylko moja nobliwa towarzyszka nieposiadająca żadnej praktyki wiecowej na chwilę zamiera ze zdziwienia, szybko jednak dochodzi do siebie i uśmiecha się. Facet wykrzykuje do mnie:
- Pani jest fanatyczką!!! Pani Kaczyński wyprał mózg!!!
Niewiele namyślając się odkrzykuję gościowi:
- A panu wyprał mózg Urban i Palikot!!!
Spolegliwa i grzeczna żona obrzuca mnie zgorszonym a męża współczującym spojrzeniem, po czym odzywa się po raz pierwszy w zrezygnowanej i nieco skrzekliwej tonacji:
- Stasiu, daj spokój, nie wdawaj się w takie jakieś tam...
Stasiu nie skorzystał z rady spolegliwej i kulturalnej żony (zapewne z powodu różnic charakteru), jeszcze coś poburczał na PiS i na Kaczyńskiego ale już ciszej. Spolegliwa, kulturalna żona więcej nie interweniowała.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości