Wczoraj premier przesłał list do Samoobrony, w którym pisze: "Przypomnę, że powołanie takiej komisji [ds CBA] uważamy za działanie świadomie zmierzające do blokowania śledztwa we wskazanej wyżej sprawie, ale także do blokowania wszelkich postępowań, które mogą dotknąć osoby na wysokich stanowiskach państwowych lub też posiadające bardzo wysoką pozycję społeczną. [...] zmuszony jestem sądzić, iż Pańskie żądanie dotyczące powołania komisji śledczej jest wynikiem odrzucenia wszelkich społecznych względów, w tym także i takich, które dotyczą bezpośrednio interesów Pańskiej partii, jej członków oraz członków Klubu Parlamentarnego."
Pierwsza rzecz jak się nasuwa to taka że listu takiego nie powstydziłby się Miller pare lat temu (choć on akurat był za komisją ds Rywina). Argumentacja ta sama - że "wymiar sprawiedliwości działa" (zwł w sprawie prok Melka) i że nie wolno mu przeszkadzać w wykrywaniu bandziorów, nawet jeśli nie w tej sprawie to w jakiejś, hipotetycznej, innej dotyczącej kogoś innego.
Drugie co się nasuwa to wrażenie że Premiera gra z nami w durnia. W sytuacji kiedy dwóch facetów, w tym jeden agent państwowy, siedzi w wiezieniu, kiedy wszystkie dokumenty w sprawie "afery" zostały sfałszowane, kiedy jedynym który podjął tu jakąś decyzje na korzyść obu aresztowanych to wiceminister z PiS to pisanie o tym że komisja ma "blokować śledztwo" jest czystej wody kpiną. Zeby coś zablokować, to musi być jakieś śledztwo, jakieś postępowania - "niczego" nie da się blokować.
Trzecie - jeśli ktokolwiek wierzy w to że prokuratura (choćby w swietle publikacji rzeczpospolitej i wyborczej) w tej sprawie będzie się zachowywać poprawnie to równie dobrze może twierdzić że w Klewkach jednak talibowie lądowali.
Czwarte - posiedzenia rządu muszą wyglądać jak jakieś walki bokserskie bo poziom gróźb jest "niezły" - teksty w rodzaju "wynikiem odrzucenia wszelkich społecznych względów" trudno uznać za uprzejmą wymianę poglądów. Ciekawe czy premier zdaje sobie sprawę że to nie Lepperowi daje świadectwo tylko obrazuje własny poziom kultury. Właściwie to nawet jest zabawne że po latach Lepper w drodze z ulicy do salonów, minął się w połowie drogi z Kaczyńskim pokonującym tą samą trasę, tylko że w drugim kierunku.
W kategoriach politycznych nie ma się co dziwić że PiS jest przeciw komisji. Sami dobrze pamiętają co komisja Rywina zrobiła z SLD. Tyle że o to martwić się trzeba było przed kreowaniem tej "afery" a nie po.
W dniu publikacji artykułu w Gazecie, w przededniu powołania komisji, mieliśmy o wiele mniej powodów do obawiania się że organa władzy źle działały w sprawie ustawy medialnej. Wszystko co udało się odkryć (choć wiarygodności tych odkryć to inna sprawa) było wynikiem miesięcy prac komisji. Dziś jednak nie mamy do czynienia z tym czy jakaś pani coś gdzieś dopisała. Mamy problem że policja polityczna, z polecenia szefa rządu, dokonała prowokacji policyjnej wymierzonej w członka rządu. Jeśli nie jest to sprawa do komisji parlamentarnej to trudno w takim razie powiedzieć co nadaje się na komisję śledczą.
Bronienie się premiera przed komisją należy traktować jako dobrowolną decyzję o wpisanie się w tradycję rywinlandu . Leszek Miller nie musi się już czuć samotnie, ma kolegę "po fachu" . On wykończył SLD i lewice w Polsce, Kaczyński wykańcza PiS i prawice.
Jeśli w sejmie zostało choć trochę zdrowego rozsądku to komisja zostanie powołana na pierwszym posiedzeniu sejmu po wakacjach. Jeśli nie to IV RP będziemy mogli uznać, z czystym sumieniem, za twórcze rozwinięcie patologii kojarzonych z tzw rywinlandią.
--------------
Uzupełnienie:
Właśnie w Wyborczej przeczytałem reportaż z Mrągowa na temat tej działki co niby była powodem całej tej "afery". Polecam wszystkim lekturę, pewnie jutro będzie w necie.
Wychodzi na to że Kaczyński popadł w gorsze tarapaty niż Miller - nie dość że zachodzi podejrzenie lewego wykorzystania instytucji państwowych do partyjnych interesów to do tego dochodzi jeszcze coś co zabija każdego polityka z miejsca. Czyli - śmieszność.
Ale co się dziwić - historia, w tym przypadku rywinladnii, lubi się powtarzać jako farsa....
Premier znalazł się w patowej sytuacji, coś jak Nixon przy Watergate - albo ewidentnie nadużył władzy i za pomocą prowokacji policyjnej wywalił Leppera albo dał się wpuścić w maliny przez CBA które prowokacją policyjną chciało w końcu uzasadnić, że powołanie tej instytucji miało jakiś sens. Staje przed nami fundamentalne pytanie a`la Woodword i Bernstein - "Co premier wiedział".
Lecz jedno jest pewne - niezależnie od odpowiedzi na to pytanie (bo treść odpowiedzi zadecyduje jedynie o tym czy JK dostanie zarzut z kodeksu karnego czy tylko spotka go odpowiedzialność polityczna) , w normalnym państwie dymisja premiera byłaby oczywista - albo za złamanie prawa albo za utratę nadzoru nad CBA.
I dlatego tak się premier boi komisji. Zupełnie jak Miller, jak w końcu załapał co mu ta komisja rywinowa może zrobić...
4RP i jej zwolennicy (czyli za co ich kochamy....):
woodya
Jesteś śmierdzącym gównem...
2008-06-07 20:14
mordotymoja
-------------------
Nie czytam Ciebie boś pożytecznym(albo nawet i przestępczym beneficjentem III RP)
Jedynie więc odnośnie tytułu: kojarzenie PiS-u z komuną to kurewskie bydlactwo medialne, na które się złapałeś jako michnikowski cyborg lub powtarzasz ten kurewski numer całkiem świadomie.
W pierwszym przypadku można Cię jeszcze próbować uświadomić, jesliś zaś drugim - **** Ci w ***.
2008-06-07 20:24
ArtB
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka