Nerwowość Salonu24 + nowy sondaż PGB. Czy PiS odda władzę?

Od paru dni mam wrażenie, czytając SG Salonu, że zapanowała na nim jakaś nerwowość u naszych licznych zwolenników zwycięstwa PiS. Zwykłe i typowe już, rytualne, 3458 ataki na PO czy LiD, przerodziły się w jakieś takie podenerwowanie.

Cokolwiek nie powie opozycja z miejsca jest krytykowane i to w całkiem zabawny sposób jak np post (zdaje się on to pisał) Galby nt tego jak to niby PO traktuje kobiety (w kontraście do PiS oczywiście). "W razie czego" z miejsca daje się egzegezę wypowiedzi róznych polityków PiS (jak np ta o waśniach narodowych - tak przy okazji to ja bym się, tak na wszelki wypadek, dowiedział u źródła co PiS miało na myśli, bo może linia partii się zmienia i głupio byłoby przegapić...) tak aby żadna nieprawomyślność nie wkradła się w proste umysły ludności czytającej blogi na Salonie24.

Generalnie sprawia to wrażenie nerwowej niepewności, że ten PiS to władzę jednak straci i balon IVRP pęknie.....

Recenzje konwencji PO pisane na salonie również były takie mało pewne, tą niepewność chciano przykryć złośliwościami nad tym czy np Tusk na tle perkusji wygląda dobrze czy nie. Przy okazji warto wspomnieć o kuriozalności zachowania telewizji rządowej która jak tylko Sikorski zaczął mówić puściła swoje własne reklamówki. A tego kogoś co wyłączył mecz Lechii Gdańsk - Warty Poznań i to w momencie kiedy szykowali się do rzutu rożnego bo trzeba było pokazać nudziarstwa konwencji PiS to bym z miejsca wywalił z roboty za sabotaż polityczny własnych przełożonych . Kąsa taki rękę matki partii co mu stołek w TV dała - paru wyborców PiS stracił tego popołudnia...

Dziś był też nowy sondaż PGB, przeszedł bez większego echa (szkoda bo oni są najlepsi jeśli chodzi o sondaże), ale pokazuje ciekawą sprawę (warto poczekać jak będzie dalej aby coś stanowczo stwierdzić ale pogdybać można...), że PiS stanęło na tych swoich 33% w miejscu i stoi drugi tydzień. PO i LiD niemal całkowicie się substytuują (a w sumie mają 48%) - co PO straci (-3%) to LiD bierze (+2). Pomysł nowego LPR też sie nie okazał chybiony (7%), PSL dzielnie trwa.

Opozycja może zyskać drugi oddech, Rokita i Millera za burtą - widowiskowo pokazali że PO wyleczyła się z POPiS a LiD z milleryzmu - dobrowolne odejście tych dwóch panów więcej jest warte niż wszystkie zapewnienia Olejniczaka i Tuska. A im więcej Premier będzie pleść (bo inaczej nie da się tego niestety nazwać, ja wiem że to pewnie moją antypisowska fobia, ale może ktoś kto ma kontakt z JK powie mu, że pewne rzeczy to już brzmią jak zdarta płyta która już tylko lekko śmieszy) o Trybunie Ludu z 1953 tym bardziej będzie utwardzać swój elektora ale też tym większy niesmak będzie panować u pozostałych 67% i tym chętniej pójdą oni do wyborów.

Strategia PiS była dosyć prosta - zniechęcić elektorat PO do głosowania za pomocą bombastycznych przemówień o oligarchach i złodziejach oraz maksymalnie zmarginalizować LPR. Bo PiS jest silny słabością swoich przeciwników, tyle że opozycja ma wiele większe rezerwy elektoratu.

Dziś można postawić robocza hipotezę że elektorat PO wzrusza ramionami jak widzi i słyszy Premiera i zgodnie ze starą zasadą polskiej polityki o zmęczeniu materiału, chętnie pójdzie zagłosować na PO czy LiD aby zabrać zabawki chłopcom z Pisu ("bo ile można tego słuchać"). Wyborca prawicowy też ma alternatywę w LPR, Jurek i Giertych zawsze będą wiarygodniejsi dla ludzi religijnych czy konserwatywnych niż Kaczyński (vide słowa Rydzyka o zonie prezydenta). A teraz nowy LPR zdaje się chronić przed syndromem zmarnowanego głosu - sojusz JKM z Giertychem i Jurkiem wybija ten ważny argument PiS z ręki.

Jeśli nerwowość naszych salonowych zwolenników PiS może stanowić jakąś wskazówkę to wybory zapowiadają się ciekawie....