Zaufanie, petryfikacja, chłopski rozum i Fidel Castro ("wiecznie

Obowiązki bloggera wymagają aby napisać coś o expose i debacie.

Mowa Tuska była rzeczywiście długa, iście Castrowska jak zauważył to jeden z tytanów intelektu z PiS (nieoceniony poseł Girzyński).

Zaufanie było w niej niemal w każdym zdaniu i akapicie. I jak dla mnie słusznie bo to jest to czego brakowało Kaczyńskiemu przez jego 1,5 roku rządów - nie ufał kolegom i nie ufał wyborcom. Pytanie za 65k$ brzmi jak na tym zaufaniu wyjdzie sam Tusk i jak wyjdziemy my. Nauki społeczne (btw nowy konik Kaczyńskiego?) głoszą że kapitał społeczny i co za tym idzie zaufanie są podstawą sukcesu gospodarczego od Francji po Japonię. Teoria więc jest za Tuskiem, zobaczymy jak będzie w praktyce.

Tusk bardzo sensownie mówił o polityce zagranicznej, elegancko wyszedł ze sprawy Karty Praw. Obyło się bez jakiegoś wielkiego ataku na dyletanctwo PiS w tej dziedzinie. Reszta była raczej bajką "ku pokrzepieniu", ale wiadomo że np w 2009 może nie być niższych podatków (ale wiadomo to dzięki Kalinowskiemu a nie Tuskowi). Generalnie miałem wrażenie że Tusk obiecuje tak aby nic nie obiecać. Poza boiskami w każdej gminie nie powiedział nic za co można by go później złapać. Żadnej liczby czy daty dot. gospodarki czy spraw społecznych.

Petryfikacja była za to mottem Kaczyńskiego. Mowa eks zapowiadała się ciekawa bo, moim zdaniem, Kaczyńskiemu służy bycie w opozycji i bez władzy. Marny z niego praktyk rządzenia, za to o wiele lepszy teoretyk. Dziś w warstwie retoryki było całkiem nieźle, z tym że nie bardzo zrozumiałem jego wywód przeciw "wzmożeniu społecznemu". Najpierw był za a potem był przeciw bo ma to "petryfikować" - nie bardzo tego niestety zrozumiałem (nie zawsze liczba "mądrych" słów w przeliczeniu na zdanie decyduje o jakości mowy, a dziś eks przeszedł samego siebie i miałem wrażanie ze się sam w tym z lekka gubi). Parę razy też przegiął (jak w sprawie książki o Wałęsie) a w sprawie Sakiewicza sam chyba nie wierzył w co mówi - z tym że ładnie podsumował samą Gazetę Polską jako jednoznacznie, z zasady przeciw PO i za PiS. Nie wiem tylko czy wzmacnia to pozycję Sakiewicza czy też wręcz przeciwnie.

Co do samej idei petryfikacji (i restauracji) oraz zablokowania pewnym osobom czy grupom "awansu" do władzy to w pewnym sensie się zgadzam. W czysto merytokratycznej strukturze, w starciu takich osób jak prof Ćwiąkalski i mgr Ziobro, profesor wygrywa w przedbiegach. I z tego Kaczyński zdawał sobie sprawę, zwł że sam ekipę ma niezbyt lotną.......

Chłopski rozum był za to (po zaufaniu i petryfikacji) mottem całej debaty. Jak słusznie zauważył Kalinowski po latach wyszło na to że to chłopy miały racje, tylko że czemu trzeba było czekać aż wjedziemy do UE. Słuchając mowy Kalinowskiego (najlepsza ze wszystkich 4 klubowych) widać było że ekipa PSL jest z gatunku najlepsi z najlepszych (oczywiście jak Miś, na miarę naszych możliwości). Paradoksalnie PO na sojuszu z PSL może wyjść lepiej niż na samodzielnych rządach bo "chłopski rozum" PSL powstrzyma ich przed wieloma głupotami.

Obejrzałem tylko wystąpienia klubowe i ripostę premiera plus mowę Komorowskiego. Komorowski i Kalinowski mówili najlepiej i najsensowniej. Chlebowski był wręcz czasem żenujący i brzmiał jak Kuchciński z mowy nt Putry. Kaczyński był lepszy niż to co serwował nam jako Premier. Co do Tuska to generalnie (choć spokojnie mógł mówić 1,5 h) wrażenie mam pozytywne, zresztą "po ustawach ich poznacie".

Fidel Castro - pięknie się odgryzł Tusk na hasło o Castro - powiedział że chyba PiS wie jak długo Castro już rządzi, więc nie powinni się tak cieszyć....