woodya woodya
47
BLOG

Wspólnota i konsensus oraz ślepa uliczka debaty nad wyższością k

woodya woodya Polityka Obserwuj notkę 4
Członek Klubu Jagiellońskiego zaprezentował nam bardzo ciekawy wykład prawny z domieszką dyskusji politycznej. Tyle że właśnie ten pierwiastek polityczny zniweczył całkowicie sens debaty "prawniczej".

Maciej Brachowicz pisze: "Niedawno Bronisław Wildstein ostrzegał swoich czytelników: „Obecnie za wewnętrznego wroga [naszej cywilizacji] uznać można kompleks postaw i poglądów wymierzony w fundamentalne instytucje naszej cywilizacji: religię, rodzinę, własność, naród, ład moralny, hierarchię dóbr czy porządek prawny. Jego rzecznicy podjęli kulturową wojnę domową przeciw tradycji cywilizacji Zachodu. Orientacja ta ma swoją egzotyczną, skrajną emanację, którą reprezentuje antyglobalistyczno-ekologiczno-feministyczno-gejowska czy jaka tam jeszcze międzynarodówka. Jednak jego najbardziej znaczący i wpływowi rzecznicy zakorzenili się już głęboko w instytucjach i władzach dzisiejszej Europy i stanowią w niej najsilniejszą, choć heterogeniczną, grupę nacisku [...] Wśród osób podzielających obawy redaktora Wildsteina, a ja mam zbliżone uczucia w tym temacie, zabezpieczenie wyższości Konstytucji Polski nad prawem unijnym jest czymś oczywistym"


Nie chce krtykowąc tego poglądu, sam autor zwraca uwagę na to że są różne opinie na ten temat. Zwrócę tylko uwagę na dwie sprawy:

1. Prawa na poziomie Unii Europejskiej w dosyć ograniczony sposób ingerują w kwestie obyczajowe. Lecz co najistotniejsze - emancypacja gejów czy zmiana stosunku do małżeństwa dokonała się na długi przed tym zanim Wspólnoty stały się czymś więcej niż tylko Wspólnotą Węgla i Stali. Zmiany prawne zwykle przychodzą o wiele później niż zmiany kulturowe. Książki, prasa czy film zrobiły więcej w tej sprawie niż wszystkie orzeczenia ETS czy prawa Unii. Naiwnością jest twierdzenie iż prawo w 100% steruję kulturą!!! To francuskie kino nowej fali miało więcej do powiedzenia w sprawie zmian kulturowych niż całe prawodawstwo Wspólnot.

2. Polskie prawo (o ile mi wiadomo) nie zakazuje np. tolerancji dla gejów. Poza rezerwacją słowa "małżeństwo" dla pewnego rodzaju związków, nie ma Polskim prawie jakiś szczególnie odmiennych rozwiązań prawnych (na poziomie generalnym) niż to jest zapisane w Karcie Praw Podstawowych czy innych prawach Wspólnot. Jeśli red Wildstein i Klub Jagielloński chce bronić swoich idei to nie bardzo widzę czemu akurat taką drogą?


Generalny problem, jaki moim zdaniem warto podnieść, jest kwestia tego jak wspólnota ma reagować na głos różnych grup interesu. Każdy z nas zna poglądy red Wildsteina, znamy też osoby o poglądach od niego odrębnych (twierdzących że współprzynależy od do np. międzynarodówki fundamentalistycznej).

Pytanie brzmi jak wspólnota ma wyważyć tolerancje wobec odmienności jakie prezentuje Wildstein i jakie prezentuje np Biedroń (ekolodzy, cykliści, ktokolwiek)? I to jest kwestia która, moim zdaniem, zasługuje na poważną debatę a nie to czy nasza konstytucja jest ważniejsza czy nie. Kwestia prawa jest pewnie istotna ale tak naprawdę na poziomie wspólnoty jest wtórna. Bez rozwiązania problemu tolerancji wobec różnych grup z jakich składa się nasza społeczność, każde rozwiązanie prawne będzie ułomne.

Sukces Wildsteina w postaci trwałego ograniczenia praw sporej grupy ludzie (od ekologów po gejów - teoretycznie można sobie wyobrazić iż będzie to tyczyło ponad 50% populacji, tak szeroko BW definiuje swoich "ideowych wrogów") będzie automatycznie zarzewiem trendow odśrodkowych w całej wspólnocie. A Polska to nie XIX wieczne USA gdzie niemalże każda grupa poglądów, religii miała swój kawałek kraju. Polska, jak i cała Europa, zmuszona jest to pewnego kompromisu w kwestiach ideowych, chcąc zachować pokój społeczny nie jesteśmy w stanie uprawiać polityki wykluczania. Nowy Mayflower póki co nigdzie nie odpływa wiec wszyscy musimy zostać tu gdzie jesteśmy.

Problem polega na tym iż o taki kompromis jest b. trudno. Niby powszechnie wiadomo iż "tolerancja" nie oznacza zgody i poparcia a jedynie akceptacje prawa do uczestnictwa w jakiejś wspólnocie, na prawach równych każdej innej mniejszości. To jednak jak - pojawia się pytanie - ocenić kwestię czy małżeństwo Wildsteina (robocza zakładam iż jest żonaty) ulegnie osłabieniu czy degradacji jak wprowadzone zostaną małżeństwa jednopłciowe? Logika podpowiada że nijak. Ale jednak BW upierać się będzie że bardzo bo tak nakazuje jego religia (wyznanie/ideologia itd.). Tyle że co kogo obchodzi (co jest warta?) religia czy polityczne przekona BW jeśli ceną za to ma być jakość i komfort życia całej rzeszy innych ludzi (powie ktoś)?. BW z pełną determinacją broni swojego projektu ideowego podzielanego przez jakąś grupę ludzi. Biedroń broni zaś swojego projektu. Obaj mają równie mocne powody do twierdzenia iż to oni mają rację.

Póki nie rozwiążemy problemu porozumienia, dochodzenia do kompromisu zostają nam jedynie decyzje na wpół-arbitralne i bazujące na takich czy innych rozstrzygnięciach - a to wybory a to referenda. Przeciwnicy Traktatu i Karty Praw są dziś w defensywie bo zgodnie z jedyną metodą jaką (jako tako) akceptuje i BW i Biedroń - czyli wybory - to zwolennicy Karty Praw mają większość. Przeciwnicy taką większość mieli rok temu. Te wyborcze rozstrzygnięcia będą zaś zależeć nie od prawa stanowionego w tej czy innej Konstytucji czy Karcie, lecz od zmian w kulturze.

Zaklęcia Wildsteina, środowiska Rzepy czy Kościoła Katolickiego nie były wstanie powstrzymać wyborców przed takim a nie innym głosowaniem w ostatnich wyborach czy w referendum Akcesyjnym (jak i w paru innych rodzajach wyborów jak np. 1993 czy 1995)..

Pytanie tylko czy w imię swojej ideologii/religii/poglądu itd. któraś ze stron będzie chciała zaryzykować istnienie wspólnoty??. Bo zawsze tak jest iż do pewnego momentu szuka się kompromisu a od pewnego wybucha już konflikt.

Tyle że w tym kontekście i tak dyskusja prawna schodzi na bok. To czy polskie prawo rzeczywiście cos traci czy zyskuje nie ma znaczenia póki nie wypracujemy jakiegoś konsensusu wewnątrz naszej wspólnoty. I tak naprawdę o tym warto spróbować podyskutować.
woodya
O mnie woodya

4RP i jej zwolennicy (czyli za co ich kochamy....): woodya Jesteś śmierdzącym gównem... 2008-06-07 20:14 mordotymoja ------------------- Nie czytam Ciebie boś pożytecznym(albo nawet i przestępczym beneficjentem III RP) Jedynie więc odnośnie tytułu: kojarzenie PiS-u z komuną to kurewskie bydlactwo medialne, na które się złapałeś jako michnikowski cyborg lub powtarzasz ten kurewski numer całkiem świadomie. W pierwszym przypadku można Cię jeszcze próbować uświadomić, jesliś zaś drugim - **** Ci w ***. 2008-06-07 20:24 ArtB

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka