woodya woodya
92
BLOG

Kaczyński: Stracona szansa na władzę (Ziemkiewicz w Rzepie)

woodya woodya Polityka Obserwuj notkę 21
Dziś w Rzepie jest artykuł Ziemkiewicza który po raz kolejny z jednej strony kopie IIIRP a z drugiej Kaczyńskiego. FYM dał już swoją egzegezę tego artykułu, ja tez mam parę uwag do dorzucenia. Zgadzam się z RAZ w kwestii tego iż "Do roku 2005 dominującą emocją Polaków było niezadowolenie przekładające się na chęć ukarania elit politycznych. Po tej dacie wyraźnie ono słabnie, niezadowoleni oczywiście nie znikają, ale słabiej niż dotąd mobilizują się przy urnach wyborczych. Rośnie natomiast w siłę grupa, którą nazywam tu aspirującymi."Ja bym uściślił ten fragment w ten sposób iż rośnie grupa ludzi którzy nie tyle chca wiedzieć kto im to mityczne bogactwo PRL ukradł (kto się uwłaszczył) tylko raczej kto im zapewni że będzie im się "żyło lepiej" tu i teraz. Dziś - i to jest klucz do sukcesu Tuska - ludzie raz że więcej mają (słynne i celne szyderstwo Dorna z ananasów w reklamach PiS jak w Tesco są one po 4 złote) a dwa - chcą mieć jeszcze więcej. I dlatego szukają partii która nie będzie im mówić czemu czegoś nie ma tylko jak zrobić żeby było więcej.O paradoksie, w 2005 roku, PiS był bliżej tego ideału partii dla każdego Polaka. Bo mimo tego iż - zdaniem RAZa - Kaczyński zbierał wiatr od niezadowolonych to właśnie kampania PiS była pozytywna (np. 3 mln mieszkań). Kaczyński w 2005 roku dokonał rzeczywiście genialnego manewru politycznego i w sytuacji upadku SLD zostawił za sobą jałowe "rozliczenie postkomunistów" i zabrał się za kwestie mieszkań czy reformy adwokatury. Zaczął mówić o tym bez języka o złych komunistach co nie budują mieszkań tylko z językiem że my zaraz sami coś zbudujemy. I był to język o wiele efektywniejszy niż np. u Rokity. "Układ" jako główny motyw PiSu pojawił się przecież dopiero po upadku Marcinkiewicza.Dziś problem Kaczyńskiego nie polega na tym iż - jak pisze RAZ - pojawiła się jakaś moda na krytykę PiSu. Problem Kaczyńskiego polega na tym iż stracił on zainteresowanie (a może nigdy go nie miał i był to pic wyborczy?) tymi (jak to RAZ pisze) "aspirującymi". W 2005 (a niekiedy jeszcze później - np. w sprawie negocjacji Traktatu w Lizbonie) PiS reprezentował tych co do czegoś aspirowali - czy to finansowo, czy życiowo czy też kulturowo.RAZ słusznie pisze, że Tusk wyciągnął wnioski z doświadczeń PiS, Leppera. I że wystawił Palikota czy Niesiołowskiego. Tylko że Tusk równoważy to Bonim czy ustawą o emeryturach. PO robi to co kiedyś chciał robić PiS i Marcinkiewicz - pokazywał kogo nie lubić w polityce (nawet z ostrym językiem) ale też pokazywał że warto co czegoś aspirować i - co ważne - jest do czego aspirować.Dziś PiS zamiast trzeci rząd polityków (jak np. Kurski) do chamstwa wystawia samego Prezesa Partii a jednocześnie niemal codziennie rezygnuje z pozytywnego "aspiracyjnego" programu, i to z programu który sami napisali. PiS odrzuca tak naprawdę własną ustawę o emeryturach pomostowych, odrzuca własny Traktat Lizboński. PiS dziś odrzuca własny program pozytywny z 2005 roku, dając go w prezencie (razem z wyborcami) PO. RAZ pisze: "Za skutecznym symbolicznym spełnieniem [przez PO] oczekiwań aspirujących po prostu nie może więc pójść ich spełnienie rzeczywiste. A jak długo się uda utrzymać stan, w którym wyborcy zadowolą się samymi pozorami? Zwłaszcza w warunkach spowolnienia, które uczyni wszelki awans jeszcze trudniejszym i jeszcze ściślej reglamentowanym przez rozmaite sitwy i w chwili, gdy zatkał się wentyl, jakim w ostatnich latach była emigracja?" Ma tu pewną rację, tylko że pozostaje jedno "ale". My dziś tak naprawdę nie mamy żadnych "benchmarków" do oceny naszej sytuacji. W czasie kryzysu 2000 mogliśmy jakoś kierować się tym jak ludzie reagowali w 1993. Bo sytuacja gospodarcza była bardzo podobna, kraj był jako cały bardzo biedny i nie miał żadnych realnych perspektyw. Dziś - co sam RAZ pisze - jednak coś się zmieniło. Kasa z UE zmienia nam to co za oknem, również Polacy jako tacy mają więcej a nie mniej. Bezrobocie, które zawsze było w Polsce wysokie, dziś jest stosunkowo niskie. Owsze tak nie musi zostać, ale ludzie mają rezerwy które pozwolą im inaczej patrzeć na otaczający świat. Zmieniło się jeszcze coś - kulturowo oddalamy się od PRLu i od myślenia w rodzaju "władza daj".  Byliśmy rzeczywiście takim neo-post-kolonialnym krajem o jakim pisze RAZ. Lecz dziś to się powoli zmienia. Polityki już ma trudniej w zbieraniu głosów mówiąc tylko o mitycznych "układach". Ludzie mają dziś problem nie z tym, że jakiś układ kradnie im pieniądze tylko z tym że dzięki całkiem realnym emeryturą pomostowym wyciekam im 2 mld złotych rocznie co przekłada się rocznie np. na jedną ratę kredytu za mieszkanie. Polityk który to zrozumie i który będzie umiał prowadzić dostosowaną do tego politykę wygra. A polityk który tego nie zrozumie (jak np. Kaczyński Lech) przegra. Nie przez "układ" czy "salon" tylko przez to, że nie rozumie ludzi o których głosy przychodzi mu zabiegać.RAZ ma racje, że za rok będą żarty znów z Tuska, ale nie przyniesie to niczego dobrego Kaczyńskiemu. Tusk może przegrać dlatego, że nie będzie w stanie zrealizować aspiracji które jednak rozumie. Kaczyński przegra bo nie będzie wstanie realizować aspiracji których nie rozumie.
woodya
O mnie woodya

4RP i jej zwolennicy (czyli za co ich kochamy....): woodya Jesteś śmierdzącym gównem... 2008-06-07 20:14 mordotymoja ------------------- Nie czytam Ciebie boś pożytecznym(albo nawet i przestępczym beneficjentem III RP) Jedynie więc odnośnie tytułu: kojarzenie PiS-u z komuną to kurewskie bydlactwo medialne, na które się złapałeś jako michnikowski cyborg lub powtarzasz ten kurewski numer całkiem świadomie. W pierwszym przypadku można Cię jeszcze próbować uświadomić, jesliś zaś drugim - **** Ci w ***. 2008-06-07 20:24 ArtB

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka