To zaczęło się ponad trzy lata temu, w styczniu, kiedy wyjechałam z rodziną i znajomymi do Egiptu. Podczas pobytu w wiosce Beduinów, na pustyni, razem z resztą grupy podziwialiśmy zręczne wyczyny miejscowej kobiety. Beduinka w tradycyjny sposób piekła nad ogniskiem placki do obiadu. Woda, mąka, przyrząd, który w ostateczności można by nazwać blachą... W pewnym momencie postanowiłam odejść kawałek dalej i zrobić kilka zdjęć. Trudno było się oprzeć, gdyż wioska ta z otoczona była malowniczymi górami. Można wyobrazić sobie moje zdziwienie, gdy za pobliską chatą zobaczyłam inną Beduinkę, gotującą obiad dla dzieci, używając przy tym jednak produktów z paczki. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę z istnienia dwóch równoległych światów. Jeden - ten dla turystów: z dyskotekami, basenami, restauracjami - próbujący upodobnić się jak najbardziej do europejskiego, od czasu do czasu proponujący nam wyreżyserowaną scenkę ala placki na pustyni. Drugi - w oddalonym zakątku miasta, a może nawet tuż za wysokim, hotelowym ogrodzeniem - pewnie brudniejszy, naturalny, mający w sobie coś narkotyzującego - świat miejscowych. Czasem wystarczy przejść kawałek a czasami tylko odwrócić głowę i rozejrzeć się, aby go dostrzec. Miałam wtedy piętnaście lat. Od tamtego pamiętnego wyjazdu zaczęłam zagłębiać się w tematykę dotyczącą Afryki. Miałam nawet tyle szczęścia, że udało mi się poznać kilku podróżników, którzy opowiedzieli mi o swoich doświadczeniach. A teraz chciałabym podzielić się własnymi przemyśleniami.
W moim przekonaniu, podróżowanie nabiera sensu dopiero wtedy, gdy chcemy przekraczać granice poznania nie tylko państw, ale i kultur - nasze wewnętrzne bariery i lęki. Kiedy naprawdę się otwieramy i chcemy poznać albo chociaż próbujemy zrozumieć, dlaczego ten świat jest inny. Stąd zrodził się pomysł na serię artykułów "Podróże po Afryce". Nie będą to teksty o podróżowaniu w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale właśnie o poznawaniu.
Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że czarny ląd po brzegi wypełniony jest złożonymi problemami, które przez lata nie dały się rozwiązać. Albo raczej nie dawano tym państwom możliwości ich rozwiązania. Działo się tak i dzieje nadal za sprawą, z jednej strony obojętności a z drugiej wybiórczego zainteresowania krajami Trzeciego Świata. Czy zadajemy sobie trud, żeby zainteresować sytuacją społeczną czy geopolityczną w tych państwach? Nasze zainteresowanie sprowadza się najczęściej do współczucia, budzonego w nas najczęściej przez media poczucia winy. Raz na jakiś czas słyszymy o panującym głodzie, wojnach plemiennych, epidemiach czy o przewrotach politycznych. Niestety, tak szybko jak usłyszymy daną wiadomość, tak szybko o niej zapominamy. Jeśli jednak wzbudzone zostanie przy tym nasze sumienie i zapragniemy z tym uczuciem walczyć? Proste, możemy wpłacić konkretną sumę na konto wybranej organizacji, która za nas wykarmi biedne dzieci... Problem w tym, że sama pomoc humanitarna, chociaż bardzo istotna - nie pomoże rozwiązać problemów u źródeł, ale jedynie ich skutki. Kraje uboższe, owszem, zwracają uwagę rządów państw bogatych, ale pod warunkiem, że można na nich zrobić interes albo poszerzyć granice wpływów. Najlepiej jednak jak otworzą się rynki zbytu, bądź osiągnie się dostęp do poszukiwanych złóż surowcowych.
Rzadko zastanawiamy się "dlaczego?" Dlaczego tam panuje nędza, brakuje wody, urządzeń sanitarnych, nie ma dostępu do edukacji? Co leży u podstaw tego, że te kraje się nie rozwijają? Czy rządy tych krajów nie chcą, czy nie mogą z tym czegoś zrobić? Czy organizacje światowe, szczególnie te przy ONZ, powołane do tego aby walczyć z tymi problemami naprawdę nie mogą zrobić nic więcej poza wysyłaniem okazjonalnej pomocy? Czy nie można postawić na kształcenie tych ludzi, aby we własnym zakresie byli w stanie sobie sami pomóc? Czy naprawdę kraje europejskie, szczególnie te, które na swym sumieniu mają kolonializm a w dzisiejszych czasach neokolonializm nie są tym krajom nic winne?
Postaram się odpowiedzieć na te i wiele innych pytań, pamiętając jednak przy tym, że Afryka jest niezwykle trudnym zagadnieniem, pełnym różnorodności, niejednoznaczności, kontrastów i paradoksów. Jednocześnie ma w sobie coś co przyciąga, oszałamia, narkotyzuje... Piękna i przerażająca zarazem. Czy można ją poznać i jak? O ile jest to możliwe, zapewne przez obcowanie - z niesamowitą przyrodą, od pustyni przez sawannę po dżunglę, z ludźmi, którzy odzwierciedlają w sobie naturę Afryki. Nie każdemu jednak są dane podróże, ale przecież możemy przynajmniej poznać historię, która pomaga zrozumieć mechanizmy funkcjonujące do dzisiaj. Starać się szukać rozwiązań dotyczących podstawowych problemów. Zmieniać ile się da, póki nie jest zbyt późno.
Jestem świadoma, jak trudne jest to zadanie, ale chciałabym Państwu przedstawić Afrykę- oczami podróżników, pisarzy, ekonomistów, alterglobalistów, historyków i ...własnymi oczami i wyobrażeniami.
Ciąg dalszy już wkrótce:)
Ola Ciurlik
Inne tematy w dziale Rozmaitości