W wyborach parlamentarnych w 2001 roku bezapelacyjnie zwyciężyło postkomunistyczne SLD ( sorry , ale o tej partii nie umiem pomyśleć w kategorii socjaldemokraci) , a powtórna prezydentura Kwaśniewskiego miała trwać do 2005 roku.
I tak w Gdańsku ( w innych miastach pewnie też ) w 2002 roku na użytek wyborów samorządowych powstał sobie POPIS.
Proste i klasyczne rozwiązanie , radni ze wspólnej listy , kandydaci na prezydenta – każda partia sobie. Koalicja POPIS wygrała wybory , w drugiej rundzie miejskich prezydenckich
spotkał się kandydat PO z kandydatem SLD , wynik 70 do 30 . POPIS dał radę.
Ciekawostką tamtych wyborów z 2002 w Gdańsku było to , że w szranki przeciwko kandydatowi z PiS czy PO z tamtego POPISu stanął Jacek Kurski z LPR.W kampanii mówił swoje. Jakie swoje , to każdy może sobie wyobrazić. Ale to tylko ciekawostka , bo ja lubię pamiętać . Takie hobby .
A potem w grudniu 2002 większość z nas po raz pierwszy przeczytała o ”aferze Rywina” , co było potem niemal każdy pamięta .
Hasło było jedno – POPIS , wspólny cel - odsunięcie od władzy SLD (oraz kończąca się druga kadencja Kwaśniewskiego ) i tak leciało do wyborów w 2005 roku. Zanim kampania wyborcza oficjalnie się zaczęła było wiadomo niemal na 100 % jedno. Dwa pierwsze miejsca zajmuje PO i PIS – SLD idzie na margines. Wielu niepokoiłabardzo wysoka pozycja Samoobrony jakby zastępująca SLD
Rozmowy ”towarzyskie” przebiegały mniej więcej tak – na kogo będziesz ? na PO , a ja na PIS - czyli dobrze – bo po wyborach gramy razem .
Było buzi i ”koledzy z PO” czy ”przyjaciele z PIS”. Twarzami tej kampanii byli Jarosław Kaczyński i Jan Rokita ( Lech Kaczyński i Donald Tusk mieli swoją kampanię prezydencką ). Po rozbrojeniu SLD rozbrajali Samoobronę . Rokita walił w rozmowie z Lepperem per ”panie przestępco” , Kaczyński mówił ” My w kolejnej kompromitacji i w otwieraniu Samoobronie drogi do władzy w Polsce uczestniczyć nie będziemy, bo proszę zauważyć, że kolejne takie rządy w Polsce jak te, które mamy obecnie, albo te które były w poprzedniej kadencji i mamy do czynienia z Samoobroną przy władzy i naprawdę z nieszczęściem dla naszego kraju.”
Sondaże były jakie były , tendencja była niemal stała . Jan Rokita tak się zapatrzył , że machnął sobie megalomański plakat z ”Premierem z Krakowa .”
Na 14-10 dni - tydzień przed wyborami coś się w sondażach zmieniło . Jan już nie czuł się Premierem z Krakowa , Jan zauważył hasło ”zatopić Platformę ”. Jan i inni dostrzegli alternatywę bez nich , której chyba nie rozpatrywali .
Kto pierwszy w kogo zaczął walić z grubej rury – pewnie nie dojdziemy , bo każdy jak dziecko zrzuci winę na drugiego , każdy znajdzie 1000 powodów i faktów , że to ten drugi zaczął.
W środę 21 września 2005 na cztery dni przed wyborami Rokita pytany czy obawia się/wierzy w powstanie koalicji PiS-Samoobrona-LPR odpowiedział tak .
Jarosław Kaczyński tego dnia go uspokajał ” Nigdy .Samoobrona chce abyśmy utracili wszelkie zdobycze ostatnich lat i znowu zwrócili się na Wschód ” .
W piątek tuż przed cisza wyborcza jak zawsze graliśmy w brydża – skład 3 głosujących na PiS , 5 na PO . Rozważania były krótkie – czy na miejscu PiS wybrać partnerstwo czyli niewielką przewagę nad PO w rządzie czy dominację nad LPR i Samoobroną jeśli koalicja powstanie w takiej konfiguracji. Jeśli minimalnie wygra PO sprawa się skomplikuje , jeśli wygra PiS sprawa będzie klarowna. Kto odrzuci możliwość prowadzenia polityki według własnej koncepcji w perspektywie 4 lat ? To jest polityka , a głównym celem polityka jest zdobycie władzy i podzielenie się nią w jak najmniejszym stopniu.
Każdy bez względu na to na kogo miał głosować , skłaniał się ku tej drugiej opcji , sensowniejszej dla zwycięzcy i co dziwne sensowniejszej dla przegranych ( a wszystko już wskazywało , że PiS wygra te wybory ) .
Nie mam żalu ani pretensji do żadnej ze stron , bo paradoksalnie właśnie tak głęboki upadek SLD ( kiedyś głównego wroga ) był tą iskra , która przyczyniła się do rozejścia się w dwie strony . Jedni poszli do 4 letniej opozycji , drudzy do 4 letniej władzy , chwilkę później Lech Kaczyński do 5 letniej prezydentury .
A potem … a potem to już karnawał ” To wina PO” lub ” To wina PiS” czyli z czyjej winy nie doszło do koalicji i tak już te mantry lecą do dziś , z tym że dwa lata temu partie w wyniku przyspieszonych wyborów zamieniły się miejscami .
Pęknięcia towarzyskiego udało się uniknąć , nadal się spotykamy na brydżu , czy na wspólnych wyjazdach , pokpiwając wzajemnie choć ostatnio dominuje już niechęć do rozmów o polityce , bo ile można mówić te same słowa ?
A czego szkoda ? Może tej głębokiej blizny co podzieliła tych co kiedyś umieli ze sobą rozmawiać , a dziś w wyniku ostrego podziału albo się kłócą albo ”nie znają się ”
A podział dotknął rodziny , kumpli , pracowników, czasami małżeństwa.
Zdarza się - a przed nami kolejne wybory . Znowu będzie ostro. I znowu POPISU nie będzie . Wrogami sa ci którzy kilka lat wcześniej byli "przyjaciółmi".