Kilka lat tenu była z tego zagadka gdańska w S24 ( odgadł giz3miasto) - dziś tylko legenda i zdjęcia . Tak niech będzie walentynkowo .
Wersji legendy jest kilka - to kompilacja z trzech - ze szczególnym naciskiem na wersję Januszajtisa.
W majowe noce gdy dobrze się wsłuchać w głos kamieniczek i kamiennych postaci czasami słychać głosy "Pamiętasz Anno ? Pamiętasz Jakubie ?"
W barokowym portalu Szpitala św. Ducha znajdują się figury dwojga starców w strojach żebraczych. Według starej tradycji są to Jakub i Anna.
Poznali się w wieku dziecinnym, gdy oboje chodzili razem do szkoły parafialnej przy Kościele Mariackim. W szkolnej ławie narodziła się przyjaźń. Jakub nie za bardzo przykładał się do nauki, silny i zręczny , wyładowywał energię w gonitwach i bijatykach ,toteż często nie umiał odpowiedzieć na pytanie bakałarza. Zdolniejsza od niego Anna często "ratowała" chłopaka, podpowiadając mu ,wyjaśniała trudniejsze czytanki przepytywała z katechizmu i modlitw i co już wspomniano ratowała podpowiedziami gdy surowy bakałarz egzaminował uczniów wymachując rózgą .
Lata płynęły, dzieci dorastały, przyjaźń przerodziła się w miłość. Postanowili, że się pobiorą. Jako że jednak oboje byli niezamożni, Jakub postanowił, że przed ślubem wyruszy w świat, by szukać fortuny, a gdy ją zdobędzie, wróci do Gdańska i poślubi ukochaną. Zaciągnął się na statek i wyruszył a Anna dała mu niebieską chusteczkę i obiecała czekać..
Anna wiernie czekała w Gdańsku na jego powrót i pracowała jako służąca. Mijały lata , zmieniali się chlebodawcy , lepsi i gorsi .Przyszła starość i siły odeszły .
Stara kobieta, bez rodziny, nie miała żadnych źródeł utrzymania. Pozostało jej już tylko jedno: jałmużna za którą opłacała swój pobyt w przytułku Św.Ducha .
Anna zaczęła wraz z innymi nędzarzami przychodzić pod Bramę Szewską Kościoła Mariackiego , miała tam swoje miejsce .
Pewnego razu, już z daleka spostrzegła że jakiś starzec zajął jej miejsce. Podeszła bliżej i poznała swojego Jakuba ,on poznał ją także.
Nie znalazł w świecie fortuny, choć z początku szło mu nieźle , podczas któregoś rejsu po Morzu Śródziemnym dostał się do tureckiej niewoli i wyszedł z niej jako starzec.
Niedawno los przywiódł go z powrotem do miasta, z którego przed laty wyjechał , bo w którymś z włoskich portów szyper gdańskiego statku dał się ubłagać i zabrał go z powrotem do Gdańska.
Miłość była silniejsza niż żale. Odtąd Anna i Jakub byli już zawsze razem. Ich domem stał się przytułek przy Kościele św. Ducha, a ich zajęciem - wyczekiwanie jałmużny. Trzeba jednak wiedzieć, że uprawianie żebractwa w dawnym Gdańsku było ściśle uregulowane odpowiednimi ustawami. Żebracy musieli posiadać specjalne metalowe odznaki, uprawniające do "pracy" na terenie miasta. Byli też zorganizowani w osiem grup, z których każda podlegała "wójtowi żebraczemu". Zgodnie z zarządzeniami, raz na pół roku wójt egzaminował swoich podopiecznych z prawd wiary i ze znajomości modlitwy, i, jak mówiły przepisy, "który tego nie umie, należy zabrać mu znaczek, dopóki się nie nauczy". I znowu, jak przed laty, Anna podpowiadała Jakubowi i dzięki niej wyrok komisji był łaskawy , Jakub zdał i otrzymał odznakę .
Dżuma zabrała jednocześnie Annę i Jakuba .
Kiedy w 1640 roku wznoszono nowy budynek szpitala Św.Ducha parę starców umieszczono w portalu gdzie stają do dziś . W majowe noce obracają się ku sobie i wspominają .
Pamiętasz Anno? - pamiętasz Jakubie?
W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni.
Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura