Odpijając poranną kawę natrafiam na taką informację o utopieniu Marzanny czyli Eriki.
Jako że każdy może topić jako Marzannę kogo chce - ciekawe kogo prawo zakazywałoby utopić - Prezydenta na pewno , ale np Premiera lub szefa opozycji czy Prymasa lub Rabina to już nie wiem - wyobraziłem sobie jak Wszechpolacy to robią.
Czy odpływająca Motławą i dążąca ku Martwej Wiśle kukła Ericki była żegnana tak ulubionym gestem Wszechpolaków jak "salut rzymski" czasami zwany "pięć piw" czy w tym wypadku zrezygnowali ze swojego ulubionego gestu ?
I jako że w każdej organizacji są wykonawcy i tzw "Mózg" to ja się Mózga zapytam o hasło happeningu czyli " Ostateczne wypędzenie Eriki Steinbach "
Panie Mózgu a kto po raz pierwszy wypędził Erikę ? Bo mnie się tak jakoś wydaje że Erika rodzona w Rumi w mieszkaniu WYPĘDZONYCH Polaków, została wzięta pod pachę przez mamusię i została "ucieknieta" z okupowanej Polski przed nadchodzącymi Sowietami .
Ucieknięta - to nawet zbyt mocne słowo , bo w styczniiu to Sowieci mieli prawie trzy miesiące na dojście do Rumii , więc Erika została co najwyżej ewakuowana.
Wymyślając hasło "ostateczne wypędzenie" nobilituje pan Panie Mózgu historię Eriki , oddając jej niezasłużone i sprzeczne z faktami określenie.
Może tak Panie Mózgu zamiast wekendowych "pięciu piw" , jeden wieczór nad lekturą i wtedy hasło "Erika ewakuuje się-ucieka przed Sowietami" (wariant do wyboru) byłoby bardziej na miejscu ?
Erika popłynęłaby wtedy Motławą bez "splendoru" , który jej Pan niezasłużenie dołożył Panie Mózgu , a co gorsza wczoraj Pan ją ponownie "wypędził" zamiast podkreslić , że po prostu uciekła przed Sowietami .
W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni.
Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka