Dyrekcja zarządziła wieczór fado . Ja i fado trochę się mijamy no dobra bardzo się mijamy , ale z drugiej strony , być w Portugalii i nie posłuchać jakoś tak niezręcznie .
Wieczór fado rozpoczął się dywagacjami z kelnerem na temat wnętrzności krowich , w oczekiwaniu na dania się rozglądam .
Pośrodku sali mocna ekipa Niemców koło 20 osób . Za nimi równie mocna ekipa Holendrów.
Obok nas staruszkowie z Francji ( chyba bo tylko po francusku gadali ) tacy na oko co mieli bliżej do 90 –tki . Później gdy wokalistka pytała kto skąd , to i Angole się objawili , Sporo Portugalczyków i para Jankesów .
Konsumpcja , gitarzyści coś brzdąkają potem pani wychodzi zagaja śpiewa.
Większość słucha – Niemcy zajęci nadawaniem do siebie na całą salę . Pani grzecznie po pierwszym utworze po portugalsku i po angielsku mówi , że fado raczej się słucha w ciszy , bo to taka muzyka , emocje itd.
Drugi utwór , Niemcy drą do siebie dzioby niemiłosiernie .
Pani po raz drugi , że to wieczór fado i teraz przez ten czas to jest przyjęte , by słuchac a nnie gadać. Słowo silence bardzo głośnio powtórzyła dwa razy.
Trzeci utwór trwa licytacja kto głośniejszy – pani od fado czy Niemcy . Mnie to fado nie leży ale nazwijmy to eufemistycznie Niemcy zaczynają mnie irytować.
Pani od fado mówi że robimy mały brejk , nikt nic nie mówi , może się wygadają .
Fajna scena – wszyscy milczą , fado nie gra i nie śpiewa podczas wieczoru fado , Niemcy nadają drutem kolczastym na całą salę bawiąc się znakomicie .
Czwarty utwór absolutny zgiełk , Niemcy wychodzą , drą się tak jakby chcieli przeskoczyć skalę słyszalnych decybeli .
Pani od fado urywa śpiewanie .
Holendrzy wstają i krzyczą do Niemców pa pa . Reszta na sali wstaje i bije im brawa do wyjścia .
Obok mnie podrywa się staruszek z Francji i skanduje aus aus aus ………
Niemcy wyszli w milczeniu , ja nudziłem się następną godzinę słuchając fado .
W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni.
Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura