NASZ DYZMA w 3D
NASZ DYZMA w 3D
Leszek Smagowicz Leszek Smagowicz
607
BLOG

Premier TUSK - DYZMA cz. IV

Leszek Smagowicz Leszek Smagowicz Polityka Obserwuj notkę 3

 

 

Dzisiejsze imieniny Dyzmy skłoniły mnie do napisania kilku refleksji o dobrze znanym polityku naszych czasów, czy jak to się mówi w niektórych kręgach o politykierze. Oczywiście już na początku zaznaczam, że tytułowy bohater  powieści pt. „Kariery Nikodema Dyzmy” posługuje się innym imieniem.

Przeglądając internet odnalazłem takie oto znaczenie dla tego imienia: „w języku greckim oznacza „zachód słońca lub gwiazdy”. Imię to pojawia się w piśmie świętym, jako imię „dobrego łotra” wiszącego na krzyżu po prawej stronie Jezusa. Dobry dlatego, że nawrócił się przed śmiercią.” To upewniło mnie, że trop jest dobry.

Niewielu do tej pory zauważyło (w sumie nie wiem kto), tak ogromne podobieństwo przepoczwarzeń naszego - już niestety szósty rok - premiera Donalda, do kolejnych przeróbek utworu Tadeusza Dołęgi – Mostowicza. Nie umniejszając, żadnych poczynań z początków zawodowego życia aktualnego prezesa rady ministrów -  trzeba zaznaczyć, że wtedy były one raczej na pewno bardziej autentyczne niż dziś - jego dalszy rozwój kariery jest wypisz wymaluj, kolejną ewolucją pierwowzoru.

Już na samym początku  - po perypetiach ciężkich lat osiemdziesiątych -  jak wielu ląduje w pracy zarobkowej w Norwegii. Ktoś powie: no właśnie jak wielu! No właśnie sam znam lub znałem takich dziesiątki, ale żaden z nich na telefon, a tym bardziej na odległość nie byłby brany pod uwagę jako ewentualny przyszły minister. Tymczasem 34 letni młodzian bez jakichkolwiek kwalifikacji dostaje się do Sejmu. Ktoś powie: znowu jak wielu. Tak tylko i tym razem jako znajomy królika, czyli tym razem  J.K.Bieleckiego zostaje przewodniczącym KLD. I właśnie w tej funkcji jest jednym z głównych sygnatariuszy Nocnej Zmiany w  czerwcu 1992r. W sumie podczas I kadencji Sejmu nie robi oprócz tego faktycznie nic (tylko jedno poważne wystąpienie). Niestety to nic na lata świetlne wystarczy. Zaczyna za to razem z głównym swoim promotorem jeździć po kraju w cyrku pt. „Partyjni koledzy zdobywają futbolowe szlify przy Orłach Górskiego”, realizując marzenia ówczesnego premiera. W tym czasie liberalni kolesie nie tylko z trójmiasta  haratali – czytaj prywatyzowali kraj. Hobby haratnie, tylko tym razem gały, zostało do dziś. Przy okazji haratanie charczącego kraju trwa nadal.

               O pozostałych metamorfozach w senatora, wiceprzewodniczących partii, nic nie robiącego wicemarszałka  senatu, tworzeniu nowych partii , o nieskończonej liście afer Dyzmowych i około tuskowych jak: PRYWATYZACJA HUTY WARSZAWA, AFERY STOCZNIOWE, BUMAR – KUWEJT, WALTZOWANIE WARSZAWSKICH STADIONÓW, REFORMA NIK-U, ZUS-U, AFERY HAZARDOWEJ, itd. najlepiej pisze portal: http://pressmix.eu/index.php/2013/01/02/donald-tusk-premier-czy-szef-grupy-trzymajacej-wladze/. Jak tu je porównywać do próby „rewolucyjnego” ratowania przemysłu rolnego przez głównego bohatera powieści Mostowicza lub do uciekania się za pomocą wielu zręcznych sztuczek,  przed wydaniem na światło dzienne własnej tożsamości.

               Nasz pan premier posiadł sztukę przeobrażenia się w kolejne wcielenia w sposób doskonały.  Usuwa niewygodnych, jak choćby jednego z drugoplanowych bohaterów , np. szefa z poczty pana Boczka, ludzi ze swej drogi. Otacza się dworem ludzi podobnych do siebie. W pierwotnej postaci wzorem dla nich byłby Zyziu Krzepicki, który pomaga mu jak tylko może, wiedząc, że jego kariera zależy od kariery Dyzmy. Ten mianuje Zyzia Krzepickiego swoim sekretarzem. Takich Zyziów u nas reprodukują w iście zastraszającym tempie.

               Wracając do pierwowzoru trzeba przyznać, że uczeń przerósł mistrza. Donald Tusk w roli Nikodema Dyzmy jest jeszcze lepszy niż jego genialny odtwórca z serialu Roman Wilhelmi. Choć wizualnie bliżej mu do następnego mistrza kamuflażu czyli Cezarego Pazury z „Kariery Nikosia Dyzmy”. Na nasze nieszczęście, ten grany przez skąd inąd sympatycznego C.Pazurę, zostaje właśnie premierem. W przeciwieństwie do Dyzmy R.Wilhelmiego. Jedyną  zasadniczą różnicą jaka jest pomiędzy Nikosiem a D.Tuskiem jest taka, że filmowy bohater na początku kariery jest grabarzem. Tymczasem nasz pan premier jest nim zawsze na końcu. Zarówno swoich partii, kolegów i koleżanek jak i często swoich przeciwników. Jest grabarzem wielu nadziei. Jest jednak przede wszystkim grabarzem Polski. Czemu się w sumie nie ma co dziwić wiedząc, że w jednym z wywiadów z czasów początków jego „działalności” powiedział o sobie tak: „Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardzo próżny niż spragniony władzy. Nawet na pewno.”

               Na koniec dodam jeszcze jedno. Nasz premier ma jednak na imię Donald. Z nomen omen irlandzkiego pochodzenia oznacza „władcę świata” lubiącego aktywny tryb życia. Jeśli więc nasz aktualny odtwórca roli w niekończącym się serialu pt. „Kariera Nikodema Dyzmy” będzie oprócz roli aktorskiej miał jeszcze funkcję, reżysera, operatora kamery, reklamodawcy, krytyka i recenzenta, jak to ma miejsce do tej pory to rzeczywiście może to zachodzące słońce Peru świecić jeszcze kilka sezonów w naszym kinie, telewizorze a co najgorsze w naszym życiu. A czekanie na jego nawrócenie aż do jego śmierci, może skutkować tym że sami wcześniej pomrzemy (Lub wyjedziemy do Irlandii).

Jestem synem więźnia sumienia z lat 80-ch i Matki Królów. Mam czworo dzieci i szaloną żonę! Republikanin - anty komunista. Aktywnie wierzący.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka