LeszekSmyrski LeszekSmyrski
48
BLOG

Master. 27

LeszekSmyrski LeszekSmyrski Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Dzieci zwożono zwykle samochodami do Brukseli, teraz jednak nie dałoby się tego zrobić w bezpieczny sposób. Zawsze może się zdarzyć nadgorliwy policjant. Była już kiedyś taka sytuacja. Para Marokańczyków wiozła w samochodzie pięcioro dzieci. Jakiś nadgorliwy policjant z drogówki zauważył, że jedno z tych dzieci, to śliczna, niebieskooka blondyneczka. Papiery adopcyjne były bardzo dobre, ale flik się przyczepił, zaczął dociekać. Kobieta się zdenerwowała i rozpłakała, przyjechał drugi radiowóz. Rodzina trafiła na komisariat i tylko szybka interwencja ludzi od Kunciore pomogła załatwić sprawę. Policjanta wyrzucono ze służby za rasizm, żaden dziennikarz nie wspomniał o sprawie, mimo że plotka rozeszła się szeroko. Na szczęście dziewczynka była z Ukrainy. Kunciore musiał dobrze zapłacić za to, żeby zaginęły dokumenty dotyczące porwania z jakiejś małej wioski.

Od tamtego czasu organizacja wypracowała reguły transportu obiektów. Jechało najwyżej dwoje dzieci w jednym samochodzie, dbano o wizualne podobieństwo kierowców do dzieci, starano się aby w patrolach policji na danej tresie i w konkretnym czasie, nie było zbyt dociekliwych funkcjonariuszy. Najlepiej jednak było transportować dzieci magnetyczną kolejką próżniową. Kierunek z Paryża był najwygodniejszy. Z Antwerpii przywożono te, które dostarczono statkami. Z rezydencji pod Charleroi wieziono najlepsze. Gromadzono je od kilku miesięcy. Uczono manier, dyscyplinując za przewinienia, nagradzano za posłuszeństwo. Uczono też francuskiego i angielskiego te, które miały być prezentami dla oświeconych.

Wielka Gala 666 oświeconych była coraz bliżej. Wprawdzie grupka fanatyków od Pierre'a ciągle protestowała, ale było ich już tylko kilkudziesięciu najwytrwalszych. Telewizja robiła swoje. Żaden poważny człowiek nie odważył się publicznie powiedzieć, że ktoś mógłby porywać dzieci w sposób zorganizowany. Byli tacy, którzy o tym mówili. Oficjalna narracja podchwyciła jednak dosyć sprytnego mema, jakoby porywania miały miejsce na płaskiej ziemi. Powstawały filmiki o przewożeniu porwanych dzieci z płaskiej ziemi na okrągłą. Kiedy ktoś użył słowa porwanie, któryś ze słuchaczy robił gest pocierania talerza, powoli temat przechodził do sfery kabaretowej, powstawały nawet pojedyncze skecze.

Z drugiej strony powstała strona internetowa o porwaniach. Na początku była merytoryczna, zdobywała dziesiątki, a potem setki tysięcy użytkowników. Powoli jednak została napełniona spamem. Trafiało tam wiele fałszywych historii, wśród których sprawy Mariki i Sukhaimy zagubiły się.

Policja przeprowadziła kilka śledztw, nawet rzetelnych. W świetle kamer pokazano bezpodstawność zarzutów. Oczywiście organizacja pilnowała, które wątki zostaną zbadane.

Gi był spokojny. W piątek, sześć minut po szóstej, oświeceni oddadzą cześć swojemu Panu.

Nad miasteczko Heindok nadlatywał pięćsetmetrowy dysk. Majestatycznie przepływał nad zakrętem rzeki Rupel. Zwalniał i obniżał lot, aż wreszcie wylądował na placu. Dziewięćdziesięciu czterech mężczyzn i pięćdziesiąt sześć kobiet wyszło z rampy i przeszło do budynku gościnnego. Szli, rozmawiając i głośno się śmiejąc. Niektórzy nieśli plecaki, większość jednak miała ze sobą marynarskie worki z osobistymi rzeczami. Nieśli je przerzucone przez plecy, dlatego wyglądali jak załoga żaglowca, schodząca na ląd.

Może jestem szalony, że wziąłem taki temat, ale tak naprawdę to temat znalazł mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo