Przywracanie godności przez partię rządzącą odbywa się na różnych poziomach. Może to być na przykład program 500+ skierowany w dużej mierze dla tych, którzy nie są (jak się to zgrabnie pisze) beneficjentami transformacji zachodzących w ostatnim ćwierćwieczu. I słusznie. Czasami jednak polega na ostentacyjnym rekompensowaniu osobistych niepowodzeń swoich polityków doznanych w przeszłości.
* * *

Minister środowiska prowadzi niezrozumiałą dla wielu osób akcję zwiększania wycinki Puszczy Białowieskiej. Po co to robi? Oficjalna wersja, że chodzi o kornika, jest trudna do obrony. Gdyby poważnie potraktować słowa ministra, trzeba było się również zgodzić na wycinkę w obszarze ścisłych rezerwatów, no bo jak owad szkodzi, to przecież tam też.
Zyski ze sprzedaży drewna również nie mają tu żadnego znaczenia. Zasoby drewna w lasach rosną – zarówno w sensie biologicznym jak i ilościowym :) – z roku na rok i nic nie zapowiada, żeby ta tendencja się odwróciła. Już prawie 1/3 powierzchni naszego kraju zajmują lasy. W Puszczy planowana jest wycinka 188 tys. metrów sześciennych w ciągu 10 lat. Dla porównania: w całej Polsce w roku 2016 ma zostać uzyskane 38,5 mln metrów sześciennych. Jak widać udział białowieskiego (około pół promila) drewna jest symboliczny.
No właśnie: chodzi o symbol.
Żeby zrozumieć decyzję ministra trzeba się cofnąć kilka lat wcześniej do czasów, gdy eko-aktywiści walczyli o zachowanie stanu Doliny Rospudy. Ministrem środowiska był wtedy również p. J. Szyszko. Mówiąc kolokwialnie, dał się wtedy ograć – białostocka obwodnica ominęła drogocenne dla ekologów tereny. Niby nic się nie stało, ale porażka ministra została wpisana do wielkiej księgi krzywd doznanych przez ówczesną (i jednocześnie dzisiejszą) partię rządzącą. A krzywdy trzeba pomścić.
Kiedy PiS znów doszedł do władzy, zaczął „zadośćuczyniać” w takich przypadkach – pisałem już o ministrze K. Jurgielu. Tak jest również z ministrem J. Szyszko. W nagrodę za rospudowe zniewagi dostał stanowisko i jeszcze możliwość przytarcia nosa ekologom. Jego zadanie polegało na tym, żeby znaleźć jakiś uświęcony tradycją ekolski zasób, a następnie wysłać tam samolot z napalmem, batalion ciężkich czołgów albo przynajmniej zastęp drwali. A niech ci ekole zgrzytają zębami w bezsilnej złości – tylko tyle im zostało!
Puszcza Białowieska nadaje się do tego jak mało co. To duży obszar, ale Park Narodowy zajmuje niewielki jej fragment. Reszta, to pod względem formalnym „prawie” zwykły las, więc jak najbardziej można go ciąć. Minister nie tylko pokazuje ekologom gest Kozakiewicza zwiększając limit do wycięcia, ale jednocześnie wystawia im język, uzasadniając to dobrem Puszczy Białowieskiej.
* * *
Chciało by się sparafrazować słowa pani premier wypowiedziane podczas expose: Koniec z arogancją i pychą skierowaną przeciw władzy. To są zasady, którymi będziemy się kierować.
Inne tematy w dziale Polityka