letni letni
977
BLOG

Dwójka – radio do słuchania

letni letni Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Pod koniec zeszłego roku przez internet przeleciała wiadomość, że wydawca prorządowych „Sieci” ma w państwowym banku obiecaną pożyczkę, z której zostanie zakupione Radio Z. Ciężko powiedzieć na ile te rewelacje pomogły Agorze. W każdym razie – jak się nic nie zmieni – to nastąpi częściowa repolonizacja medium, choć nie taka, jakby sobie rządzący życzyli.

Ale kto by nie wygrał, to jakoś nie poruszają mnie losy Zetki. Z powodów czysto „egoistycznych” – nie słucham tego radia. Podobnie jak RMF czy Jedynki. Przede wszystkim muszę się przyznać, że nie słucham prawie żadnego radia, zresztą tyczy się to również telewizji. Jedyny wyjątek, to czas spędzony w samochodzie. Szczęśliwie samochodowy odbiornik może wyszukiwać coraz to kolejne stacje. A jak się znudzi jedna, przejście na następną nie nastręcza problemów.

Od dłuższego czasu nie używam w samochodowym radioodbiorniku przycisku „Dalej”. Od kilku miesięcy leci sobie Dwójka. To radio ma dużą liczbę plusów i niewielką minusów.

Plusy

  • Podstawowym plusem, jest to że nie nadaje popowej sieczki. Trafiałem przede wszystkim na muzykę poważną, nieco jazzu.
  • Prowadzący zmieniają codziennie „plejlisty”! Utwory się nie powtarzają!
  • Chyba godzina dziennie poświęcana jest muzyce ludowej, co jest entuzjastycznie odbierane przeze mnie i moje małoletnie dziecię. Mówimy na to „wsiowa muzyka”.
  • Wielki szacunek budzą wypowiedzi gości – najczęściej muzyków. Jasność przekazu, łatwość w budowaniu zdań i w końcu wspaniała polszczyzna rodzi we mnie podziw i zazdrość.
  • Zadziwia rozmaitość prezentowanego repertuaru. Usłyszymy w Dwójce i stare i nowe utwory, grane na najrozmaitszych instrumentach o różnych brzmieniach.
  • Redaktorzy ciekawie komentują prezentowaną muzykę. Lubię słuchać kogoś, kto opowiada o czymś, co sam lubi :)
  • Na antenę Dwójki politycy nie trafiają – a przynajmniej jeszcze na nich nie trafiłem. Dwójce oszczędzono przeorania ideologicznego, jakiego ofiarą padła np. Trójka.

Minus (o ile to w ogóle minus, biorąc pod uwagę, że muzykę odbieram zupełnie amatorsko)

  • Niektóre utwory robią wrażenie, jakby nie wiadomo po co były skomponowane. Być może spełniają wszelkie zasady muzykologii, ale jak się skończą, w głowie nic nie pozostaje. Niby orkiestra i soliści grają co trzeba, ale czegoś brak. W ostatnią niedzielę na przykład, prezentowano kawałek samego Mozarta, w którym przez kilka dobrych minut kompozytor katował motyw przypominający początek Marsylianki.

Spostrzeżenia

  • Podstawowe prawo muzyki – wszystko już było. Słuchając coraz to kolejnych utworów uznanych kompozytorów, ma się wrażenie nieustającego deja vu. A to w którejś wariacji Mozarta tematu „Kurki trzy” zabrzmi kawałek pieśni legionowej, albo w utworze Schuberta odnajdziemy refren zapomnianej pieśni bojowej. Chyba najbardziej „kojarzącym się” utworem jest „Październik” Czajkowskiego.
  • Muzyka jest konwencjonalna. Nie tylko wszystkie bluesy są takie same. Nie tylko metalowcy katują wciąż te same riffy. W muzyce poważnej jest podobnie – jak już ktoś napisze „tararara” to za chwilę pojawi się „bam-bam”.
  • Doceniłem też żart opowiedziany kiedyś przez muzykologa J. Ekierta: „Cóż może być gorszego od brzmienia fortepianu? Brzmienie dwóch fortepianów”. Coś w tym jest – tu pewnie się narażę fanom muzyki – brzmienie tego instrumentu jest jakieś takie „rozmemłane”. Czasami to słychać, gdy np. akompaniuje skrzypcom.

Z prawdziwą przyjemnością słucham tego radia, które powoduje, że czas spędzony za kółkiem, w jakimś sensie nie jest czasem zmarnowanym. Mam więc małą prośbę do wszelkiej maści decydentów i polityków: Nie zmieniajcie Dwójki.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura