Co prawda od pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej minęło już prawie 2 tygodnie, warto przypomnieć reakcje prasy niemieckiej dot. tej rocznicy. Jak się okazuje, opinie i komentarze niemieckich publicystów i korespondentów są często podobne do opinii lewicowo-liberalnych mediów, którzy w podobny sposób komentowały rocznicę smoleńskiej.
„Szanuję ludzi, nie szanuję symbolu. Szanuję każdą ofiarę Katynia, wtedy i teraz, każdego człowieka, który tam zginął. Nie szanuję Katynia jako symbolu polityki historycznej, polityki śmierci. […] Żal mi załogi samolotu, żal mi BOR-owców… żal mi wszystkich na pokładzie tego samolotu, którzy nie wyznawali doktryny polityki historycznej, a jednak na jej ołtarzu zostali złożeni. Ich żal mi najbardziej.” - Cezary Michalski w wydanej przez Krytykę Polityczną książce„Żałoba”.
„Süddeutsche Zeitung”: Niebezpieczna mitologizacja
Na łamach liberalnej „Süddeutsche Zeitung” Stefan Kornelius wskazuje na wyzwania i zagrożenia, jakie stoją przed Polską w kontekście smoleńskiej katastrofy. Jak pisze, polski prezydent na swój tragiczny sposób padł ofiarą własnej „polityki ofiary”. To ona kazała mu jechać „do Katynia, aby szukać mocy w przeszłości, zamiast w Moskwie rozpoznawać współczesność”. W efekcie, wraz z jego śmiercią, ekstremalną, pełną „sytuacji granicznych” historię Polski dopełnił kolejny wątek. Wiąże się z tym duże niebezpieczeństwo–lotniczej katastrofie grozi bowiem mitologizacja. W świadomości zbiorowej może ona stać się kolejnym rozdziałem dziejów polskiej martyrologii, umacniając i tak silnie obecną nieufność, lęk przed utratą suwerenności czy nieprzejednanie w stosunkach z niegdyś wrogimi państwami. Jednocześnie–paradoksalnie–tragedia stać się może impulsem do zmiany. „Być może wreszcie powiedzie się to, co od początku III RP ginęło pośród ideologiczno-partyjnych sporów: pojednanie narodu z własną przeszłością, porozumieniespołeczeństwa wokół jednego obrazu historii, wreszcie jej odpolitycznienie”.
„Frankfurter Rundschau”: Prezydent zorientowany na przeszłość
Obszerny wybór tekstów na temat katastrofy smoleńskiej zamieścił „Frankfurter Rundschau”.„Przeciwnik Rosji Lech Kaczyński ginie tragicznie w Rosji na pokładzie rosyjskiego samolotu: okoliczności śmierci polskiego prezydenta wydawać się muszą gorzką ironią. Kaczyński, jak mało który polityk swojego pokolenia, reprezentował Polskę powojenną, która tak w komunizmie, jak i w czasie zmiany systemowej, orientowała się głównie na przeszłość, aby przezwyciężyć teraźniejszość”. Autor szkicuje biografię prezydenta jako zdominowaną przez problematykę historyczną–zwalczanie „białych plam” stało się jednym z głównych celów jego politycznej kariery od czasów opozycji demokratycznej w PRL.Obok bilansu prezydentury frankfurcki dziennik rozważa również przyczyny samej katastrofy. Wśród rozważanych opcji nie wyklucza tego, że na pilota–wbrew zaleceniom rosyjskiej wieży kontrolnej i warunkom pogodowym–wywarto presję, aby lądował. Gazeta powołuje się na opinię polskiego naukowca: „Ekspert lotniczy z Politechniki Wrocławskiej, Tomasz Szulc stwierdził, że pilotowi zabrakło prawdopodobnie „niezbędnej zdolności decyzyjnej”. I przypomina wypadki z sierpnia 2008. Wówczas to prezydent Kaczyński, pomimo obowiązującego w Gruzji stanu wojennego nakazał pilotowi wylądować w Tbilisi. Ten się sprzeciwił i wylądował ostatecznie w Azerbejdżanie. Prezydent–zgodnie z ówczesnymi doniesieniami mediów–miał być tak zirytowany długą podróżą samochodem, że chciał ponoć pilota zwolnić”. W artykule wskazuje się również na problematyczną debatę na temat zakupu samolotów–zarówno koszty, jak i bezpieczeństwo stają się przedmiotem populistycznych przetargów.
„Tageszeitung”: Kaczyński–populistyczny i bezkompromisowy
Polskę czeka nowy początek–pisze na łamach„Tageszeitung”ekspertka ds. polskich, Gabrielle Lesser. Wskazuje na znaczne przesunięcie na polskiej scenie politycznej:„W katastrofie zginęło wielu prominentnych działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Co dalej stanie się z partią, pozostaje kwestią całkowicie otwarta. Oczywiste jest jednak, że musi się szybko przeorganizować, jeśli chce jeszcze odgrywać jakąkolwiek rolę w polityce”.Autorka mówi o spekulacjach na temat ewentualnej kandydatury Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta, wskazując zarazem na nikłość jego szans–miał zrazić do siebie wyborców koalicją z partiami skrajnymi oraz zbyt radykalnym, nawet jakna polskie warunki, eurosceptycyzmem. Dla lewicy z kolei, znalezienie nowego kandydata jest kwestią instynktu samozachowawczego–niewystawienie nikogo grozi zupełną marginalizacją formacji postkomunistycznej.
"Tagesspiegel": Wojna w poglądach na katastrofę lotniczną
Berlińska „Tagesspiegel”w wydaniu z 10 kwietnia 2011 r. zamiesza artykuł pt. „Wojna w poglądach na katastrofę lotniczną” i wskazuje na to, że „rok po nieszczęściu, jakie przytrafiło się polskiemu samolotowi prezydenckiemu panuje niezgoda między rządem a opozycją”.
Paul Flicker publicysta gazety zauważa, że „ciągle panuje niejasność w sprawie przyczyn katastrofy samolotu, co stwarza dogodną sytuację dla tworzenia teorii spiskowych”. Przesunięcie publikacji polskiego raportu w sprawie katastrofy „ułatwia opozycji wokół Jarosława Kaczyńskiego, brata bliźniaka Lecha Kaczyńskiego, popularyzowanie hipotezy o ukartowanym zamachu na samolot prezydencki. Chociaż prokuratura wojskowa definitywnie wykluczyła to na początku kwietnia i zarządziła dokładne zbadanie planowania lotów między innymi w Pałacu Prezydenckim”.
Autor artykułu wskazuje na cały szereg niewiadomych, które wymagają jeszcze wyjaśnienia.„Jednakże Jarosław Kaczyński i jego sympatycy wykorzystują każdą okazję, żeby powiedzieć, co sądzą w sprawie Smoleńska, że ręce Tuska są splamione krwią, że rząd spiskował z Kremlem przeciwko prezydentowi".
"Die Zeit”: Nieszczęsny kraj, który potrzebuje bohaterów
Niemiecki tygodnik opinii,„Die Zeit”,zamieszcza krytyczny tekst o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego. „Ten, który zginął, był człowiekiem dnia wczorajszego. Jednym z tych, których schematy myślenia tkwiły w epoce zimnej wojny. Tych, którzy polityczny sukces obiecywali sobie raczej po przywołaniu polskiego mitu ofiarnego niż wizji europejskiego zrywu ku przyszłości”(…)„Polska nie zginęła. Śmierć polskiego prezydenta jest ogromną tragedią, ale nie zagraża strukturom państwa. Autor pokazuje dwie tendencje w ewolucji polskiego systemu politycznego po 1989 roku: konstytucyjne przesunięcia ośrodka władzy z Pałacu Prezydenckiego do Kancelarii Premiera oraz zanik potrzeby silnej osobowości na stanowisku głowy państwa. Niegdyś stanowiła ona konieczne uzupełnienie chwiejnych instytucji–dziś stanowi przeżytek, kraj nie jest już zdany na „silnego” prezydenta. Niczym u Brechta ze sztuki o Galileuszu: „Nieszczęsny to kraj, co nie ma bohaterów! Ależ nie! Nieszczęsny jest kraj, który bohaterów potrzebuje!”
Polska pilnie potrzebują terapeuty,rząd i opozycja w niezgodzie, polska tragedia trwa, Polacy boją się Putina, trwa mitologizacja Lecha Kaczyńskiego, społeczeństwo podzielone- to główne konkluzje opinii niemieckich publicystów. Czytając polską prasę zastanawiam się czy niektórzy dziennikarze czasem nie ściągają od niemieckich kolegów.
Inne tematy w dziale Polityka