Aż nie chce mi się pisać o Jarosławie Kaczyńskim, którego kampanię uważam za zagubioną. Z czym walczy kandydat? Wydał walkę prywatyzacji szpitali. Radio w warzywniaku akurat emitowało jego dramatyczne przesłanie pod hasłem „PO nie przeciwstawiała się prywatyzacji szpitali”. Więc wg prezesa PiS była za. Sprawą zajmie się sąd w trybie wyborczym.
Sądzę że prezes Kaczyński nie docenia wielkości elektoratu liberalnego. Nie są to co prawda zwolennicy wolnorynkowego radykalizmu, ale ludzie opowiadający się za wolnym rynkiem. Ten elektorat w poprzednich wyborach dał kosza rządzącym populistom. Prezes PiS zmienił dziś retorykę, ale wciąż ma ciągnących go w dół współpracowników.
Pamiętamy jaką kpiną z państwa prawa był okres rządów jednego z ministrów sprawiedliwości rządu PiS, i sprawa Mirosława G., którego ów minister oskarżał na konferencji prasowej bawiąc się w jednoosobowy sąd wbrew liczącej ponad dwa tysiące lat kulturze wymierzania sprawiedliwości. Minister przegrał w dwóch instancjach w procesie cywilnym wytoczonym mu przez „pospiesznie” oskarżonego o zabójstwo (w zamiarze ewentualnym).
Jarosław Kaczyński się miota. Atakuje prywatyzację szpitali. Czy zwolennicy praw zwierząt atakują weterynarzy za to że ci zarabiają na leczeniu zwierząt? Nie, są wręcz zadowoleni że ktoś podejmuje się tej pracy. Zaś konkurencja w branży leczenia zwierząt jest całkiem spora, a stosunek jakości do ceny usług jest nierzadko wyższy niż w przypadku medycyny dla ludzi. Na sieciach społecznościowych istnieją całe grupy wolontariuszy zbierających pieniądze na leczenie chorych zwierząt. Część weterynarzy bezpańskim zwierzętom pomaga bezpłatnie.
Walka Jarosława Kaczyńskiego z liberalizmem mnie mimo wszystko dziwi. Liberałowie nie kierują się chęcią ograbiania ludzi. Sądzą, że prywatny rynek jest lepszym gwarantem jakości usług, zwłaszcza w tak ważnej kwestii, niż jest nim państwo. Usługa lecznicza nie jest prawem- jest dobrem. Prawem może zaś być prawo dostępu do tych usług. Usługi te mogą być świadczone przez prywatne podmioty, jednocześnie zaś wszyscy mogą mieć prawo do ich otrzymania.
Literatura naukowa, gdyby istotnie państwowa służba medyczna była lepsza od tej prywatnej, informowałaby o tym. Tymczasem moja krótka kwerenda w bazach prac naukowych pokazuje że pisze się przede wszystkim o złowrogich skutkach szpitalnych monopoli. Bo może monopolizacja na tym rynku jest jednak większym problemem?
Co atakuje Jarosław Kaczyński? Ci ludzie weszli do hermetycznego światka polskiej polityki od zakrystii, dzięki wsparciu mediów katolickich. Inne ruchy polityczne takich mediów i takiej możliwości nie miały. Polityk, który jest nadzieją na ograniczenie polskiej korupcji, na rozbicie układów mediów i wielkiej polityki, dokonał bardzo niewielkiego rozrachunku z przeszłością w czasie 2 lat rządów (2005-2007). Nawet w dziedzinie walki z megaaferami podczas polskiej transformacji nie dokonano postępów.
Czytam że świadom afery FOZZ był Jan Krzysztof Bielecki, ówczesny premier, alarmowany o „ginących bilionach” przez kontrolera NIK pana Falzmanna. Wkrótce potem pan Falzmann został odsunięty od śledztwa i zginął. Z pieniędzy „wypożyczonych” z FOZZ powstałą spółka Universal biznesmena Dariusza P. Został on oskarżony o przywłaszczenie 500 tys. USD i kradzież 1 mln USD. Spółka ta doinwestowała telewizję Polsat gdy ta starała się o dostosowanie kapitału do wymogów koncesji. Wg Solorza „Universal był jedyną firmą, która chciała kupić nasze akcje”.
Ów Universal rozdawał pieniądze na polityków z kilku opcji, obdarował po równo kampanie Lecha Wałęsy i Mazowieckiego, wspierał konserwatywnych liberałów. Wspierano postkomunistów fundując ich wydawniczą spółkę „Ad Novum”, wydawcę śp. „Trybuny”. Istnieją związki ponadto pomiędzy wyprowadzonymi bilionami FOZZ-u a inną główną polską telewizją konserwatywną. Wszystko to „wygląda nieciekawie”.
Jarosław Kaczyński mógłby wiele. Tyle że chyba się miota.
Inne tematy w dziale Polityka
