Od 2 dekad byłem czytelnikiem prasy w Polsce, jednak kilka lat temu porzuciłem to zajęcie. Owocowało ono bólami gastrycznymi, nerwowym skrętem kiszek, oraz zajęciami na wieczory. Otóż jakość prasy codziennej w Polsce jest tak tragicznie niska, że każdorazowa lektura gazety codziennej wywoływała konieczność pisania sprostowań do owych redakcji, wyliczających rozmaite błędy. Od paru lat polskiej prasy codziennej już nie czytuję, skupiwszy się na dorobku niezależnych pisarzy sieciowych.
Niemniej nijak nie zmienia to faktu że Polska, kraj ludzi jak sądzę nader ordynarnych, ale jednak kraj ok. 36- 35 mln mieszkańców, nie posiada jednego chociaż tytułu gazety opinii. Z osobistego doświadczenia wiem że istnieją tutaj grupy społeczne o wyższych niż ordynarne aspiracjach, które zainteresowane byłyby lekturą gazety wysokiej jakości, gazety dla osób wykształconych, światłych, oczytanych.
Gazety obecnie uznawane w Polsce za opiniotwórcze, stety-niestety dość jednoznacznie i niemal bez wyjątku (może "Rzeczpospolita" jest odmienna) wpisują się w model biznesowy „middle-market tabloid”, tabloidów kierowanych do średniego rynku czytelniczego. Trochę sensacji, trochę bruku. To nie są gazety opiniotwórcze- najwyżej powtarza się opinie z innych źródeł. A jeśli się je kreuje- to w takim stylu jak czołowy tabloid „średniego rynku”: popierając nacjonalizację przemysłu (por. tekst „Stara Europa nacjonalizuje. A Polska na odwrót” w „G. Wyborczej”, 2010-08-16).
Dziennikarze w tym tekście mylą koncepcje ekonomiki rozwoju (argument infant industries), wprost domagając się budowy „państwowych molochów”, jako argument podając że te po prostu są wielkie i zajmują czołowe miejsca w rankingach wielkich firm świata. Co z tej molochowej wielkości mają konsumenci- o tym socjalistyczny tabloid nie pisze. Cytuje za to związanych z grupami nacisku lobbystów, tłumaczących że najlepszą prywatyzacją jest tworzenie prywatnych monopoli (co przeczy praktyce gospodarczej kilku liberalnych państw UE, o podstawach mikroekonomii nie wspominając).
Jest nadzwyczaj szkodliwym dla polskiej gospodarki że ton w debacie nadają tabloidy o silnej orientacji etatystycznej/ socjalistycznej, ponieważ innych głosów brak. Jest szkodliwym że te nieliczne, istniejące w Polsce elity po prostu nie mają jednego chociaż swojego medium. Jest przykre, że mieszkający poza Polską wysokiej klasy naukowcy i intelektualiści nie mają żadnego polskojęzycznego medium opinii dostępnego za granicą (zwykle dostępna jest tylko kolorowa „Angora”).
Polska wraz z jej kulturą jest zdominowana przez gusty i idee ordynarne, pospolite. Nawet kraje starej Europy zdominowane przez prasę tabloidową, nie są przez nią rządzone. Zróbmy gazetę dla intelektualistów. Miejmy polskiego FAZ, polskie „Die Zeit”, polskiego „The Guardiana” czy „The Independent”. Miejmy gazetę nie wywołującą nerwowych skrętów kiszek u osób posiadających już ledwie przeciętny zasób wiedzy. Po prostu- zróbmy ją.
Adam Fularz, Liberalowie.com
Główny ekonomista portalu Polska Liberalna
Inne tematy w dziale Polityka