Mam wrażenie że w Polsce można pisać i pisać, i nigdy dośc nie będzie. Zarządzam jakimiś portalami informacyjnymi, bardzo niszowymi. Działają z automatu, ale co jakiś czas, wraz z postępami postępów, wypada zmienić layout, co robię hurtowo dla całej grupy portali. Muszę przyznać że z trudem nadążam za ogromnym postępem. W pracy hamuję zapędy informatyka który rzuca się na pisanie a to intranetu, a to rozmaitych aplikacji. Html 5? Wstawianie filmu video na stronę jednym prostym tagiem?
Dziś w pracy komentowałem zapóźnienie Polski w dziedzinie aplikacji biurowych. Nie można nawet kupić polskich wersji językowych tych aplikacji, które biją rekordy popularności w USA. Jak polska gospodarka ma być konkurencyjna? Nie jest, i tyle. Wystarczy dzień pracy by odkryć skalę zapóźnienia goispodarczego od której włosy jeżą się na głowie. Tkwimy w poprzedniej epoce biznesowej. Przedsiębiorstwo 1.0.
I tak mi mignęła notka, na jednym z owych agregatorów wiadomości, o akcji "Totem". Mianem "totemu" ochrzczono ów krzyż przed Pałącem Prezydenckim. W notce, chyba świeżej, skoro została zagregowana, odliczano czas do chyba demontażu owej budzącej kontrowersje konstrukcji. Nie czytam klasycznych mediów, siedzę w społecznościówce, więc tak naprawdę nie mam pojęcia, czy ktoś ów krzyż rzeczywiście demontuje.
Zastanawiam się, czy aby bez owych mediów społecznościowych w Polsce odbywałyby się takie debaty jak obecnie. Troszeczkę siedzę w temacie zarządzania informacją. Sądzę że nie, że media papierowe, z racji ich wyższych kosztów i mniejszej przepustowości, organiczeń technicznych ich formatów, spowolniłyby pewne procesy, pewne dyskusje. Polska się zmienia, pojawiło się crowd sourcing, mądrość zbiorowa, która powoduje że ktoś całkowicie z tylnych rzędów społeczeństwa może rzucić hasło które będzie kluczowym słowem epoki, takim jak termin "moher", dominujący kompletnie dyskurs polityczny.
Inne tematy w dziale Polityka
